Tym razem otrzymali je Maria Pakulnis i Mariusz Bonaszewski, artyści znani z wybitnych ról w radiowym teatrze wyobraźni. Dlatego można sobie wyobrazić ich interpretacje słuchowisk austriackiej pisarki Ilse Aichinger, zebranych wraz z opowiadaniami i wierszami w tomie „Mój zielony osioł". Są to bowiem teksty zaskakujące, błyskotliwe i wieloznaczne, koniecznie wymagające zaangażowania aktora dużej klasy. Choćby taka „Ambasada Francji": dialog policjanta i służącej toczący się na ulicy, pozornie bezładny, z którego nieoczekiwanie wychyla się ku nam miłosny kod. Aichinger wskazuje na różne możliwości odczytania rzeczywistości.
Opowiadania austriackiej pisarki operują z kolei ogromnym ładunkiem poetyckiej wyobraźni, baśniowości i groteski. Dziewczynka pragnie za wszelką cenę zobaczyć anioły na nocnym niebie, mieszka razem z siostrą i matką. Dopiero śmierć dziecka zapewnia upragnioną wizję, a płyta grobowa przykrywająca je zamienia się w śnieg. („Nocne anioły") Czyż to nie jest cudownie dołująca historia w stylu starego Andersena?
Ilse Aichinger, urodzona w 1921 roku w Wiedniu, jest dzieckiem Holokaustu. Urodzona z matki zasymilowanej Żydówki i ojca chrześcijanina, wedle nazistowskiego rasizmu uznana została za „mieszańca pierwszego stopnia" i jako taka dotrwała do końca wojny. Jej siostra bliźniaczka wyjechała do Anglii z ostatnim transportem dzieci, których rodzice obawiali się o ich życie. Wybuch wojny przeszkodził siostrze i matce w dołączeniu do tamtej. Lata dojrzewania Aichinger odcisnęły piętno na twórczości, dotkniętej lękiem, smutkiem i niepewnością. To pokolenie Paula Celana i Ingeborg Bachmann, z którymi potem połączyła ją znajomość. Po wojnie pisarstwo Aichinger było i nadal jest postrzegane jako głos literatury, pragnącej dzięki językowi ocalić świat wartości przed barbarzyństwem, którego doświadczyła sama i jej bliscy. Wielowątkowe, niejednoznaczne, bez ogródek poruszające tematy takie jak śmierć i przemoc, stawiające pytania o potrzebę życia w świecie zdominowanym przez zło, jak choćby w znakomitym monologu spod szubienicy czy w toczącej się wspak „Lustrzanej historii", w której pogrzeb kobiety zmarłej w następstwie aborcji jest początkiem fabuły. To zresztą proza jak najbardziej pro life.
W opowiadaniu „Mój zielony osioł" widzimy Aichinger, jak zmaga się z wyobraźnią, która w postaci zielonego osła wędruje po moście. Czy to rzeczywiście osioł? A może mężczyzna w zielonym płaszczu? Osioł nakazuje się zastanowić, czy należy o nim zapomnieć. „Ale póki nie jestem gotowa, lubię pomarzyć, że ma zielonego ojca, zieloną matkę, na którymś cichym podwórku z tamtej strony wiązkę siana, a w uszach śmiechy młodych ludzi, którzy chowają się w bramie elektrowni. Że nie umiera, tylko czasami śpi".
Ilse Aichinger, „Mój zielony osioł. Opowiadania, wiersze, słuchowiska", Biuro Literackie, Wrocław 2013.