Dziennikarka, szczebiocząc niczym nastolatka, na portalu społecznościowym z dumą oznajmiała, że nawet jej suczka Jumba, biały piesek rasy bolońskiej, jest pod wrażeniem Zbyszka, bo wtula się w jego kolana, gdy ten siedzi na kanapie z poranną kawą. „U nas sielanka" – mówi podpis do fotografii. W wywiadach opowiadała o ich pierwszym razie i porannym seksie, choć ulubionej pozycji nie zdradziła. Szerokim gestem zapraszała do swojego życia, co zakrawa na uzależnienie, by potem... mieć pretensje i narzekać, że tabloidy ich inwigilują.
Nagle przestało się podobać, że o nich głośno i jak ktoś śmie złośliwie komentować słodkie fotki? Richardson groziła więc pozwami gazetom publikującym „fałszywe informacje". Lamentowała, że ktoś nieprzychylny karmi media nieprawdziwymi donosami i chce ich zniszczyć. „Mam już tego wszystkiego dosyć! Mam dość kłamstw na nasz temat" – burzyła się, ekspiacji dokonując zresztą na łamach plotkarskiego „Show". „Chcę, żeby ludzie przestali kłamać na nasz temat, żeby dali nam spokój".
Szkopuł w tym, że sama sobie zgotowała ten los.
Cały tekst w Rzeczy na Wielkanoc
Tu w sobotę można kupić elektroniczne wydanie „Rzeczpospolitej" z Rzeczą na Wielkanoc