A więc alianci przełamali Linię Gotów i posuwają się w stronę Mediolanu, wojna jest już przegrana. Osiemnastego kwietnia 1945 roku Mussolini opuszcza siedzibę nad jeziorem Garda i przybywa do Mediolanu, gdzie chroni się w prefekturze. Naradza się jeszcze ze swoimi ministrami nad możliwością dalszego oporu w umocnieniach Valtelliny, lecz zdaje sobie sprawę, że to już koniec. Dwa dni później udziela ostatniego w swoim życiu wywiadu ostatniemu ze swoich najwierniejszych, Gaetanowi Cabelli, który redagował ostatnią gazetę Włoskiej Republiki Socjalnej „Popolo di Alessandria". Dwudziestego drugiego kwietnia wygłasza do grupy oficerów Gwardii Republikańskiej swoją ostatnią mowę, oświadczając podobno, że „kiedy ginie ojczyzna, nie warto dłużej żyć".
W następnych dniach sojusznicy docierają do Parmy, wolna jest już Genua, wreszcie rankiem pamiętnego dnia, dwudziestego piątego kwietnia, robotnicy zajmują fabryki w Sesto San Giovanni. Po południu Mussolini wraz z kilkoma swoimi ludźmi – jest wśród nich generał Graziani – zostaje przyjęty przez kardynała Schustera i dzięki niemu spotyka się z delegacją Komitetu Wyzwolenia Narodowego. Podobno po zakończeniu zebrania Sandro Pertini, który się spóźnił, spotkał na schodach Mussoliniego, ale może to tylko legenda. Komitet Wyzwolenia żąda bezwarunkowej kapitulacji, zaznaczając, że już z nim pertraktują sami Niemcy. Faszyści (ostatni są zawsze najbardziej zdesperowani) nie chcą poddać się w tak haniebny sposób, żądają czasu do namysłu i odchodzą.
Wieczorem przywódcy Ruchu Oporu nie mogą już czekać, aż przeciwnicy się namyślą, i nakazują ogólne powstanie. Wtedy Mussolini wraz z konwojem najwierniejszych ucieka w kierunku Como.