Reklama
Rozwiń

Popatrzmy jak ktoś gra. Poznajmy nową generację celebrytów

Pierwsi polscy streamerzy to byli głównie nastolatkowie, którzy dla zabawy po lekcjach pokazywali w sieci, jak grają w gry komputerowe. Obecnie to zajęcie stało się biznesem, który zaczyna przypominać świat telewizyjnych celebrytów – pod względem zarobków, popularności gwiazd, a także problemów, jakie generuje.

Publikacja: 27.06.2025 09:50

Choć gry nadal stanowią główny rodzaj aktywności streamerów, to najpopularniejszą kategorią transmis

Choć gry nadal stanowią główny rodzaj aktywności streamerów, to najpopularniejszą kategorią transmisji na Twitchu są dziś luźne rozmowy z widzami na dowolne tematy

Foto: shutterstock

Elegancka sala bankietowa, młodzi ludzie w strojach wieczorowych, wywiady, błysk fleszy, zdjęcia śnieżnobiałych uśmiechów na tle ścianki ze sponsorami. Na scenie para konferansjerów prowadzi wydarzenie, któremu towarzyszy profesjonalna oprawa audiowizualna. Oto tegoroczne rozdanie Złotych Antosi, czyli nagród dla najlepszych polskich streamerów. Choć impreza ma nieporównywalnie mniejszą skalę niż Gala Mistrzów Sportu czy rozdanie Fryderyków, to widać, że organizatorzy są ambitni.

To przedsięwzięcie całkowicie prywatne, którego inicjatorem jest 25-letni influencer Dominik Stokłosa o pseudonimie MokrySuchar. Jego gali nie transmituje żadna z telewizji, ale internetową transmisję śledzi na żywo prawie 200 tys. widzów, którzy ją oglądają na ekranach swoich komputerów i smartfonów za pośrednictwem serwisu Twitch.tv.

Czytaj więcej

Telewizję miał dobić internet. Jak to możliwe, że przeżywa największy rozkwit w historii?

Twitch – od zabawy po wielki biznes

Wspomniany portal, którego właścicielem obecnie jest Amazon, powstał w 2011 r. Mimo że YouTube i inne serwisy już wcześniej umożliwiały przekazywanie materiałów wideo na żywo (czyli właśnie streamowanie), to Twitch wyróżnił się tym, że był skupiony wokół transmitowania rozgrywek z gier komputerowych (w tym także e-sportowych), często połączonych z komentarzem na żywo. Był to wówczas nowy rodzaj rozrywki, przeznaczony głównie dla dzieci i nastolatków, który jednak szybko zyskiwał na popularności.

Początkowo zyski z tego typu działalności były niewielkie, więc samo streamowanie miało charakter amatorski. Pionierzy tej branży byli samoukami, którzy traktowali to jako dodatkowe zajęcie – nietypowe hobby, na którym można było sobie trochę dorobić.

Mniej więcej w połowie ubiegłej dekady rozmaite marki zaczęły jednak dostrzegać potencjał marketingowy tkwiący w tego typu działalności. Pojawili się pierwsi sponsorzy, którzy wsparli streamerów w zamian za promowanie swoich produktów. Za pieniędzmi szła profesjonalizacja, a wielu twórców zaczęło traktować to zajęcie jako pełnoprawny zawód.

Transmisja z wręczenia tegorocznych Złotych Antosi (22 lutego 2025 r.) zgromadziła 200 tys. widzów.

Transmisja z wręczenia tegorocznych Złotych Antosi (22 lutego 2025 r.) zgromadziła 200 tys. widzów. Z lewej influencer Dominik Stokłosa, pomysłodawca tego przedsięwzięcia

Z czasem powstały agencje menedżerskie i sieci partnerskie, które reprezentowały ich w kontaktach z klientami. Najpopularniejsi streamerzy z nastolatków „z ulicy” stawali się internetowymi celebrytami, którzy coraz uważniej musieli dbać o swój wizerunek. Zakładali firmy, inwestowali w profesjonalny sprzęt, zatrudniali stylistów i organizowali własne eventy. Gra była warta świeczki, bo rosnąca rozpoznawalność Twitcha sprawiała, że coraz więcej użytkowników wydawało pieniądze na wspieranie swoich ulubionych twórców. Zarówno przez kupowanie polecanych przez nich produktów, jak i bezpośrednie wpłaty.

W pewnym momencie streamerzy zaczęli poszerzać działalność poza gry komputerowe. Choć nadal stanowią one główny rodzaj ich aktywności, to najpopularniejszą kategorią transmisji na Twitchu jest dziś „Just Chatting” – czyli luźne rozmowy streamerów z widzami na dowolne tematy. Odbiorcy tego typu treści są po prostu ciekawi, co ich idol ma do powiedzenia. Z chęcią słuchają o tym, co ostatnio robił, co myśli o danej sprawie czy po prostu jak się czuje. Tego typu rozmowy są zresztą sekretem popularności najlepszych streamerów, dla których transmisje z gier od dawna stanowiły jedynie tło do wspólnego spędzania czasu z widzami.

Sami streamerzy w zasadzie od początku współpracowali – zapraszali się nawzajem na gościnne występy, tworzyli wspólne programy i nawiązywali relacje, nie tylko biznesowe. Tworzą dziś własny świat, w którym mają swoje kliki, sympatie i antypatie. Pojawiają się między nimi zarówno romanse, jak i tzw. dramy – czyli konflikty, niektóre kończące się nawet walką w oktagonie MMA.

Obecnie świat streamerów wręcz żywi się rozmaitymi sensacjami. Po każdym większym skandalu internet zalewa fala wideo typu „commentary”, które polegają na tym, że jeden twórca komentuje to, co powiedział drugi na temat trzeciego. W pewnym sensie można uznać to za odtworzenie, w nowej formie, branży plotkarskiej, którą dla starszego pokolenia symbolizują magazyny brukowe w rodzaju „Życia na Gorąco”.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: AI myśli lepiej od nas, ale w jednym nie zastąpi człowieka

Streamerzy gier komputerowych to celebryci nowej generacji

Mimo że można znaleźć wiele analogii między światem telewizyjnych celebrytów i współczesnych streamerów, to nie mamy tu do czynienia z prostym powtórzeniem znanych zjawisk. W przeciwieństwie do telewizji, radia czy gazet internet jest medium interaktywnym, co diametralnie zmienia relacje między twórcą a jego odbiorcami.

W zasadzie każdemu streamowi – zarówno na Twitchu, jak i na YouTubie – towarzyszy czat na żywo, na którym odbiorcy mogą na bieżąco komentować wypowiedzi twórcy, zadawać mu pytania, chwalić go lub krytykować. Jeśli widzów jest wielu, streamer może nie zauważyć danej wiadomości, jednak twórcy z mniejszą widownią zazwyczaj reagują na większość z nich. Na wielu kanałach standardem są również tzw. donejty, czyli pieniężne prezenty, które sprawiają, że opatrzone nimi wiadomości są wyróżnione.

Celebryta nowej generacji nie jest więc postacią estradową zza szklanego ekranu, do której co najwyżej można wysłać list – na który najpewniej nie odpowie. Kontakt z nim jest bezpośredni i natychmiastowy. To sprawia, że zarówno odbiorcy czują się bardziej z nim związani, jak i on sam otrzymuje natychmiastową informację zwrotną na temat swoich wypowiedzi i zachowań.

Tego typu spektakl bardzo trudno jest więc wyreżyserować – kluczowe stają się szybkie reakcje na to, co dzieje się na czacie, oraz umiejętność budowania relacji z widownią. Naturalność i spontaniczność jest często właśnie tym, czego poszukuje młodsza publiczność, która odeszła od telewizji właśnie ze względu na jej sztuczność, sztywność i przewidywalność.

Same streamy to zresztą zaledwie wierzchołek działalności internetowych twórców, bo istotą ich aktywności jest budowanie wokół siebie społeczności. To właśnie ona stanowi ich największy kapitał, który potem monetyzują, sprzedając dostęp do niej reklamodawcom.

W zasadzie każdy ze streamerów ma swój serwer na komunikatorze Discord, na którym jego fani mogą brać udział w konkursach, grach czy dyskusjach na rozmaite tematy. Niektóre z tych grup mają swoją symbolikę, styl, a nawet żargon – np. społeczność zgromadzona wokół streamera Izaka nazywa samą siebie „dzikami”. Każdy większy twórca jest obecny też na Instagramie i platformie X, gdzie można na bieżąco komentować, lajkować i oceniać jego posty.

Poszczególne społeczności zgromadzone wokół największych polskich streamerów liczą od kilku do kilkunastu tysięcy członków. Chociaż są stosunkowo niewielkie w porównaniu z fanklubami gwiazd muzyki czy kina, to ponieważ są ich setki, stanowią potężną grupę odbiorców – i to często bardziej wartościową, bo mocniej zaangażowaną w relacje z twórcami niż fani klasycznych celebrytów.

Ze względu na rozproszenie i rozdrobnienie widowni streamerów trudno ocenić ich siłę oddziaływania społecznego. Ta zapewne istnieje, ponieważ wielu z nich porusza tematy społeczne, dzieląc się z odbiorcami swoimi poglądami politycznymi. Przed wyborami prezydenckimi niektórzy, jak na przykład Dominik Bos, retransmitowali kampanijne debaty, jednocześnie komentując je na bieżąco. Internetowi influencerzy mogą głosić praktycznie dowolne poglądy, bo nie mają nad sobą redaktorów, a ci, którzy są finansowani oddolnie przez swoją społeczność, są niezależni również od reklamodawców. Sam Twitch dba jedynie o to, aby podczas streamów nie łamać prawa – nie pokazywać przemocy, nagości lub zażywania narkotyków. Choć niektórzy streamerzy także w tych kwestiach balansują na granicy prawa, sprawdzając, jak daleko mogą się posunąć, zanim zostaną „zbanowani”. Jest to o tyle kuszące, że kontrowersje przedsięwzięcia mogą dać im rozgłos i przyciągnąć uwagę. Upijanie się na wizji, napady szału, głośne krzyki i tarzanie się po podłodze to dla wielu z nich sposób na utrzymanie widzów. Interakcje z odbiorcami, spontaniczne zachowania i nieprzewidywalność transmisji na żywo są tym, co wznosi intensywność tej formy rozrywki na nowy poziom – co jednak ma też swoją ciemną stronę.

Czytaj więcej

Piotr Zaremba: Która demokracja jest uczciwsza: oparta na gazetach i tv czy z „bańkami”?

Wirtualny przyjaciel potrzebny od zaraz

Już w latach 50. ubiegłego wieku, wraz z pojawieniem się fenomenu telewizyjnych celebrytów, badacze Horton i Wohl zauważyli i opisali to, jak dzięki mediom powstaje specyficzny rodzaj jednostronnych relacji społecznych, które nazwali „parasocjalnymi”. Powstawały one za sprawą tego, że gwiazdy ekranu regularnie pojawiały się w milionach amerykańskich domów – za pośrednictwem teleodbiorników. Na dodatek owe gwiazdy zwracały się wprost do swoich widzów i zachowywały się tak, jakby miały z nimi osobistą relację. U wielu odbiorców wywoływało to poczucie bliskiej więzi, która jednak dotyczyła osoby, która zazwyczaj nawet nie wiedziała o ich istnieniu.

Zjawisko, które w ubiegłym wieku było problemem marginalnym, w epoce internetu przybrało na sile, stając się coraz częściej podnoszonym tematem. Możliwości technologiczne sprawiły bowiem, że połączenie się ze swoim idolem, budowanie z nim relacji, a nawet życie jego życiem stało się prostsze i bardziej angażujące niż w epoce analogowej. Możliwość pisania na żywo do swoich ulubieńców podtrzymuje w odbiorcach wrażenie, że dany streamer traktuje ich wyjątkowo. Zwłaszcza że za odpowiednią kwotę mogą sobie kupić od niego specjalne pozdrowienie, wspólną grę albo spotkanie twarzą w twarz.

Nowoczesne, niewielkie, przenośne kamery ze stałym połączeniem z internetem umożliwiają celebrytom wpuszczenie widzów do swojego życia na nieznaną wcześniej skalę. Niektórzy streamerzy, w ramach specjalnych akcji, pokazują swoje życie non stop – przez 24 godziny na dobę. Widzowie mogą śledzić to, jak imprezują, spotykają się ze znajomymi, jedzą albo śpią.

Oczywiście, większość ludzi ma do tego zdrowe podejście i traktuje to jako niezobowiązującą rozrywkę. Jednak zwłaszcza osoby młode, samotne i mające problemy w życiu społecznym mogą wchodzić w parasocjalną relację ze światem streamerów. Zamknięci w swoich pokojach, oglądając na komputerach swoich ulubieńców po kilka godzin dziennie, zaczynają traktować relację z nimi jak prawdziwą przyjaźń – podczas gdy dla internetowego celebryty są po prostu jednymi z setek fanów.

Oglądanie kogoś na ekranie to szybki i łatwy sposób na zabicie samotności, a możliwość interakcji z nim daje poczucie socjalizacji. Jednak każdy stream kiedyś się kończy, a poleganie na tego typu rozwiązaniach na dłuższą metę sprawia, że dana osoba staje się jeszcze bardziej samotna – bo zamiast nawiązywać prawdziwe relacje, zadowala się ich internetowym erzacem. Problem ten dotyczy już nie tylko młodzieży, bo wśród fanów streamerów można też znaleźć dorosłych ludzi, którzy niejednokrotnie są w stanie przelać danemu twórcy kwoty sięgające nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych, byleby tylko ten ich zauważył.

Jednym z nowszych trendów, zwłaszcza wśród najmłodszego pokolenia, są tak zwani VTuberzy – czyli wirtualni streamerzy, którzy zamiast swojej twarzy pokazują animowane awatary, najczęściej w stylu japońskich kreskówek anime. Prowadzone są też eksperymenty ze streamerami, za którymi stoi sztuczna inteligencja – co wydaje się być całkowitym odwróceniem się od wrażenia autentyczności, które było znakiem rozpoznawczym pierwszych streamerów.

Nowe pokolenie prawie nie ogląda już telewizji, a zamiast tego spędza czas na Twitchu i YouTubie. To właśnie tam odtwarzają się mechanizmy wspólnego oglądania i przeżywania wydarzeń „na żywo”. Powstaje też świat internetowych celebrytów, którzy są jeszcze bardziej dostępni i angażujący niż dawniej – co znów sprawia, że coraz więcej osób wpada w pułapkę wirtualnych relacji, które traktuje jak coś bardziej rzeczywistego niż ich własne życie.

Mateusz Kukla

Absolwent ASP w Krakowie, projektant gier komputerowych i publicysta.

Elegancka sala bankietowa, młodzi ludzie w strojach wieczorowych, wywiady, błysk fleszy, zdjęcia śnieżnobiałych uśmiechów na tle ścianki ze sponsorami. Na scenie para konferansjerów prowadzi wydarzenie, któremu towarzyszy profesjonalna oprawa audiowizualna. Oto tegoroczne rozdanie Złotych Antosi, czyli nagród dla najlepszych polskich streamerów. Choć impreza ma nieporównywalnie mniejszą skalę niż Gala Mistrzów Sportu czy rozdanie Fryderyków, to widać, że organizatorzy są ambitni.

To przedsięwzięcie całkowicie prywatne, którego inicjatorem jest 25-letni influencer Dominik Stokłosa o pseudonimie MokrySuchar. Jego gali nie transmituje żadna z telewizji, ale internetową transmisję śledzi na żywo prawie 200 tys. widzów, którzy ją oglądają na ekranach swoich komputerów i smartfonów za pośrednictwem serwisu Twitch.tv.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Teorie spiskowe Grzegorza Brauna. Z jego słów wypływa rosyjska terminologia
Plus Minus
Ukraińskie służby okazały się tak skuteczne jak Mosad
Plus Minus
Chaos we Francji rozleje się na Europę
Plus Minus
Tomasz Terlikowski: Polski Kościół włączył „całą wstecz”. A słowa papieża są jasne
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Po co wydano miliony na Polaka w kosmosie? Bareja znowu miał rację