Prasa doniosła, że werdykt został „przywitany wielkim okrzykiem aprobaty”. Sędzia na próżno wzywał do zachowania spokoju, na sali sądowej „panował radosny chaos”. Wszystko to dzięki jednogłośnemu uniewinnieniu dla matki oraz lekarza oskarżonych o zabójstwo siedmiodniowej Corinne, która przyszła na świat bez rąk. W ciągu tygodnia, jaki spędziła na świecie (a było to już kilkadziesiąt lat temu), karmiono ją barbituranami z miodem. „Wiemy, jak strasznie cierpiała ta kobieta – mówił podczas rozprawy adwokat matki – te kilkaset metrów, które musiała przejść ze swego pokoju do miejsca, gdzie trzymano jej dziecko, to była prawdziwa Kalwaria”. A o lekarzu, który udostępnił matce Corinne truciznę: „jestem dumny, że mogę nazywać się jego przyjacielem. Okazał się człowiekiem honoru”.