Ten francuski prawicowy polityk sprzeciwiał się wówczas dyrektywie Unii Europejskiej liberalizującej rynek usług we Wspólnocie. Można by zatem pomyśleć, że stoi po tej samej stronie co Marine Le Pen. Ale 66-letni de Villiers, w odróżnieniu od liderki Frontu Narodowego, nie jest populistą łączącym twardy nacjonalizm z akceptacją części zmian przeforsowanych przez świecką, liberalną nowoczesność. Le Pen jest rozwódką żyjącą w konkubinacie, która dopuszcza chociażby prawo do aborcji. Tymczasem de Villiers uchodzi za pobożnego katolika i przykładnego ojca wielodzietnej rodziny. To tradycjonalista odwołujący się do kontrrewolucyjnego dziedzictwa. W końcu pochodzenie zobowiązuje.