Rodzice narzekają, że ludzie z naszego pokolenia za często zmieniają pracę. Mama mówi, że ciągle szukamy większego work-life balance i ciągle jesteśmy niezadowoleni, podczas gdy oni pracowali wiele lat w jednym miejscu i byli konsekwentni. Mamy wizerunek tych, którzy nie zostają po godzinach, bo popołudniami chcą skupić się egoistycznie na sobie. Takie myślenie nas krzywdzi, bo to nie jest do końca prawda – przekonuje w rozmowie z „Plusem Minusem” 28-letnia Zuzanna, która w Warszawie pracuje w firmie ubezpieczeniowej. – W gruncie rzeczy nam nie chodzi o twardą granicę między pracą a tym, co po pracy. Zależy nam na tym, by praca uzupełniała się z innymi sferami życia – dodaje. – Chcę mieć szefów, którzy nie będą się dziwić, że wybiegam z biura czy urzędu punktualnie o 16.00, żeby zdążyć na 16.45 na siłownię. Jeśli będę ćwiczyć i będę zdrowa, to będę mogła wydajnie pracować. Jeśli spóźnię się na zebranie o 8.30, to może będę spóźnionym, ale bardziej wyspanym pracownikiem, który będzie lepiej pracował. Tak samo jeśli odpocznę na urlopie. Firma będzie miała z tego korzyść. Chcemy, żeby ktoś doceniał to podejście, także finansowo – podkreśla 26-letnia Joanna.