Kiedy późną porą 6 listopada 1949 r. do drzwi W.F. Stirlinga zapukało trzech Arabów, którzy zażądali rozmowy, gospodarz nie miał zbyt wielkiej ochoty na spotkanie. Był niedzielny wieczór, wizyta niespodziewana, a Stirling z żoną Marygold gościli właśnie dwie osoby.
69-letni pułkownik Stirling, były oficer łącznikowy w syryjskim rządzie, a obecnie korespondent „The Times” w Damaszku, powinien był zaufać instynktowi. Miał jednak tendencję do życia ponad stan i wiecznie brakowało mu pieniędzy. Nie mógł sobie pozwolić, aby sensacyjny temat przeszedł mu koło nosa, ponieważ „The Times” zwolnił jego poprzednika za brak dobrych historii. Z osobistego doświadczenia, sięgającego 30 lat wstecz, do euforycznego październikowego dnia, kiedy razem z Lawrence’em z Arabii dotarli do Damaszku, wiedział, jak nieprzewidywalna potrafi być Syria.