Ten rok kończy się w USA raczej markotnie. Niby pierwszy zdrowy rok po pandemii, ale w metrze i w sklepach coraz więcej ludzi nosi maski. Ogłoszenia nawołują do szczepienia się, lecz coraz mniej ludzi pokasłujących i słabych stosuje testy covidowe – kiedyś właściwie bezpłatne, dziś bardzo drogie. Bo i tak nie wiadomo, co z tego wyniknie. Zależy od szczepionki i od testu.
Zaszczepiłam się „starym” modelem, niezależnie od tego znalazłam się tydzień później w szpitalu, gdzie zaczęłam się czuć covidowo i poprosiłam o test. Nie mamy – odburknął pielęgniarz – co było, jak się dowiedziałam, nieprawdą. Temperatura szła w górę, poziom tlenu w dół, więc wypisali mnie natychmiast ze szpitala, bo słaba kondycja, przez którą się tam znalazłam, wyraźnie się poprawiła. W domu wzięłam test – przypadkowo najnowszy, a nie wyprodukowany jak poprzednie w Chinach – i okazało się, że mam covida, i to takiego ho-ho.