Zamknijmy oczy i pomyślmy o Polsce. O jej historii. Jak nas jej uczyli? Ot, kazali wkuwać jakieś daty, postaci. Snujący się przez wieki ciąg wojen, przywilejów, epokowych wydarzeń. Na ilustracjach widzieliśmy szlachciców w kontuszach, inteligentów w surdutach, oficerów w eleganckich mundurach. To miała być historia Polski – ale czy naprawdę była? Ostatnio coraz więcej osób twierdzi, że nie do końca.
Rok 2020 bez wątpienia zapisze się na kartach dziejów tego, jak w Polsce postrzegamy naszą własną historię. Wówczas światło dzienne ujrzały dwie głośne książki skierowane do szerokiego grona czytelników – „Bękarty pańszczyzny” Michała Rauszera oraz „Ludowa historia Polski” Adama Leszczyńskiego. Wkrótce potem dołączył do nich kolejny obszernie dyskutowany tytuł – „Chamstwo” Kacpra Pobłockiego, a dalej – aż do dziś – co parę miesięcy niezmiennie ukazuje się książka chcąca mówić o historii naszego kraju z perspektywy tych, którzy nie należeli do dziejowych elit. Tym bardziej że to właśnie ich zazwyczaj odnajdziemy w naszych genealogiach, więc ich głos w końcu musi zostać usłyszany.