Irena Lasota: Putin rozumie asymetrię między demokracją a tyranią

Przeciąganie wojny jest jak najbardziej w interesie Rosji.

Publikacja: 13.04.2023 16:16

Irena Lasota

Irena Lasota

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

Kiedy jeszcze można było wszystko mówić, istniało powiedzenie o obcinaniu kotu ogona kawałek po kawałku, oczywiście z litości dla niego albo może by dać oprawcy poczucie bycia „łagodnym katem”. Ten zwrot zaczerpnęłam ze wspaniałego artykułu Leszka Kołakowskiego „Będę łagodniejszym katem” opublikowanego w „New York Timesie” w odpowiedzi apologetom puczu Jaruzelskiego z grudnia 1981. Ten artykuł i dziś jest aktualny dla apologetów Rosji i realpolityków namawiających Ukrainę, by w imię pokoju i humanizmu oddała Rosji to, na co ona ma największy apetyt, to znaczy Krym i Donbas.

Czytaj więcej

Irena Lasota: Płynny Bauman

Dziś, po ponad 13 miesiącach wojny, po niewiarygodnym barbarzyństwie wojsk rosyjskich i po bohaterstwie Ukraińców, nie sposób zrozumieć, dlaczego pomoc Zachodu (w tym i Polski) dla Ukrainy jest wydawana w ratach, raz większych, raz mniejszych. Zrozumiałe, że w pierwszych tygodniach, nawet miesiącach, państwa NATO nie były pewne, jak daleko mogą się posunąć w pomocy Ukrainie, ale dziś wszyscy przywódcy państw zaprzyjaźnionych złożyli deklaracje obrony niepodległości, suwerenności terytorialnej Ukrainy i ukarania Rosji.

Prezydent Zełenski jest wspaniałym przywódcą, a jego styl przemawia do milionów polityków i zwykłych obywateli; umie przekonująco i z godnością prosić o pomoc i jest niezrównany w okazywaniu wdzięczności. Może dlatego – tu jestem cyniczna, ale będę bronić swego zdania – wielu przywódców chce się z nim spotykać i obejmować go, okazywać mu poparcie i fotografować się z nim. Tak jakby wiedzieli z góry, że w najbliższym czasie i tak dadzą Ukrainie broń i amunicję, drony i samoloty, ale dadzą na raty, żeby ich wyborcy widzieli, że najpopularniejszy lider świata często ściska się z nimi, prosi o pomoc, a oni wielkodusznie mu ją wydzielają. (Bardzo mi ulżyło, gdy w dokumentach wykradzionych i opublikowanych w internecie przez Rosjan i ich agentów nie było żadnych instrukcji napisanych przez PR-owców, komu należy super dziękować, komu bardzo, a komu zwyczajnie. Może Zełenski ma dobrą intuicję i sam to wie).

Może dlatego – tu jestem cyniczna, ale będę bronić swego zdania – wielu przywódców chce się z nim spotykać i obejmować go, okazywać mu poparcie i fotografować się z nim. 

Pielgrzymki do Kijowa były całkiem w porządku, prezydenci i premierzy prześcigali się, żeby tam dojechać, co było jednak znakiem odwagi i ich fotografie w bunkrach, metrze czy w Buczy przybliżały wojnę milionom. Ale zapraszanie Zełenskiego za granicę jest (moim cynicznym zdaniem) niewłaściwe i kontrproduktywne. Tworzy obraz, że ta wojna nie jest aż tak straszna, a jeżeli jest jednak tak straszna, to dlaczego prezydent sobie podróżuje za granicę, gdy giną żołnierze na froncie? Wszyscy doskonale wiedzą, że wszystko można załatwić bez wizyt oficjalnych. Może z wyjątkiem USA – które są daleko, są najsilniejszym sojusznikiem Ukrainy, gdzie Kongres jest podzielony, a opinia publiczna jest wrażliwa na takie gesty. Ale Zełenski nie jest niczemu winien, że podróżuje, bo w jego sytuacji odrzucenie zaproszenia od któregoś z sojuszników może go jednak coś kosztować. Na przykład kolejną zwłokę. Zapraszają – musi jechać.

Przeciąganie wojny jest jak najbardziej w interesie Rosji – poza podtrzymywaniem ducha narodu, że idą do przodu, daje to Putinowi możliwość kolejnych mobilizacji i niezbędne dwa–trzy tygodnie, by wyszkolić posyłanych na front rekrutów (ostatnie wiadomości z Rosji mówią już o zaciągu kobiet więźniarek). Ale przede wszystkim granie na zwłokę osłabia wolę walki i energię państw sojuszniczych, w których politycy muszą się liczyć z opinią publiczną. Im dłużej ta wojna trwa, tym głośniejsze są wezwania do wymuszenia na Ukrainie „pokoju za wszelką cenę”, a Putin doskonale rozumie tę asymetrię między demokracją i tyranią. I oczywiście im więcej ma czasu, tym więcej może wykradać sekretów, ale i zalewać świat dezinformacją.

Czytaj więcej

Irena Lasota: Sanacja Rosji

Na koniec więc informacja o pewnej (kreatywnej) dezinformacji: nieprawdą jest, że – jak pisały rosyjskie media – National Gallery w Londynie planuje zdjęcie ze ściany słynnego obrazu „Portret małżonków Arnolfinich” pędzla Jana van Eycka ze względu na uderzające podobieństwo pana młodego do prezydenta Putina.

Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą