Kiedy jeszcze można było wszystko mówić, istniało powiedzenie o obcinaniu kotu ogona kawałek po kawałku, oczywiście z litości dla niego albo może by dać oprawcy poczucie bycia „łagodnym katem”. Ten zwrot zaczerpnęłam ze wspaniałego artykułu Leszka Kołakowskiego „Będę łagodniejszym katem” opublikowanego w „New York Timesie” w odpowiedzi apologetom puczu Jaruzelskiego z grudnia 1981. Ten artykuł i dziś jest aktualny dla apologetów Rosji i realpolityków namawiających Ukrainę, by w imię pokoju i humanizmu oddała Rosji to, na co ona ma największy apetyt, to znaczy Krym i Donbas.
Czytaj więcej
Jeśli komuś się wydaje, że kariery akademickie Kołakowskiego i Baumana byłyby podobne, gdyby mieli podobne poglądy na marksizm i komunizm, to żyje w świecie płynnych iluzji.
Dziś, po ponad 13 miesiącach wojny, po niewiarygodnym barbarzyństwie wojsk rosyjskich i po bohaterstwie Ukraińców, nie sposób zrozumieć, dlaczego pomoc Zachodu (w tym i Polski) dla Ukrainy jest wydawana w ratach, raz większych, raz mniejszych. Zrozumiałe, że w pierwszych tygodniach, nawet miesiącach, państwa NATO nie były pewne, jak daleko mogą się posunąć w pomocy Ukrainie, ale dziś wszyscy przywódcy państw zaprzyjaźnionych złożyli deklaracje obrony niepodległości, suwerenności terytorialnej Ukrainy i ukarania Rosji.
Prezydent Zełenski jest wspaniałym przywódcą, a jego styl przemawia do milionów polityków i zwykłych obywateli; umie przekonująco i z godnością prosić o pomoc i jest niezrównany w okazywaniu wdzięczności. Może dlatego – tu jestem cyniczna, ale będę bronić swego zdania – wielu przywódców chce się z nim spotykać i obejmować go, okazywać mu poparcie i fotografować się z nim. Tak jakby wiedzieli z góry, że w najbliższym czasie i tak dadzą Ukrainie broń i amunicję, drony i samoloty, ale dadzą na raty, żeby ich wyborcy widzieli, że najpopularniejszy lider świata często ściska się z nimi, prosi o pomoc, a oni wielkodusznie mu ją wydzielają. (Bardzo mi ulżyło, gdy w dokumentach wykradzionych i opublikowanych w internecie przez Rosjan i ich agentów nie było żadnych instrukcji napisanych przez PR-owców, komu należy super dziękować, komu bardzo, a komu zwyczajnie. Może Zełenski ma dobrą intuicję i sam to wie).