Odejście Henryka Kowalczyka z funkcji ministra rolnictwa to miara zaniepokojenia kierownictwa PiS nastrojami rolników. Konkurencja ze strony ukraińskiego zboża, które miało przejeżdżać przez Polskę tranzytem, a „zatrzymało się” w polskich magazynach, stanowiła cios w reputację partii rządzącej.
Kowalczyk obwinia Unię Europejską o utrzymanie bezcłowych obrotów między Ukrainą i Polską. Zdaje się jednak, że Jarosław Kaczyński uznał, iż to resort Kowalczyka sobie nie poradził. Chyba po raz pierwszy odchodzi (choć jednak nie z rządu, bo zostaje wicepremierem) polityk zagrożony opozycyjnym wnioskiem o wotum nieufności. Z reguły bowiem takie wnioski cementowały, choćby chwilowo, ministerialną pozycję.