Kim, gra skończona

Od pewnego czasu jestem zakochany jednocześnie w dwóch kobietach. Jestem przekonany, że ty byłeś dokładnie w takiej samej sytuacji, jeśli chodzi o sympatie polityczne: kochałeś jednocześnie i Anglię, i Związek Radziecki.

Aktualizacja: 20.03.2016 07:00 Publikacja: 18.03.2016 00:00

Kim, gra skończona

Foto: Getty Images

Reakcja Philby'ego na niezapowiedziane pojawienie się w Bejrucie Elliotta interpretowana była, zwłaszcza przez bardziej skłonnych do paranoicznego myślenia funkcjonariuszy MI5, jako dowód na to, że ktoś go o tym uprzedził. W rezultacie dało to asumpt do rozpoczęcia trwającego 20 lat polowania na kolejnego sowieckiego szpiega działającego rzekomo w strukturach brytyjskiego wywiadu, no i oczywiście teorii spiskowej, która pozostaje żywa do dziś. W rzeczywistości sprawa jest znacznie prostsza. Philby od lat żył w strachu przed dekonspiracją i dobrze wiedział, że jeśli prawda o jego działalności szpiegowskiej wyjdzie w końcu na jaw, Elliott będzie zapewne chciał skonfrontować się z nim twarzą w twarz.

Obaj mężczyźni uścisnęli sobie dłonie. Elliott zainteresował się zabandażowaną głową Philby'ego. Ten wyjaśnił mu, że jakiś czas temu potknął się i przewrócił po wyjściu z przyjęcia. Sekretarka z ambasady podała herbatę, po czym dyskretnie wyszła z mieszkania. Elliott i Philby zasiedli w fotelach. Ktoś niewtajemniczony mógłby odnieść wrażenie, że oto dwóch przyjaciół spotyka się w klubie. W pokoju obok Peter Lunn i towarzysząca mu stenografka, oboje ze słuchawkami na uszach, pochylali się w skupieniu nad obracającymi się szpulami magnetofonu.

Dopadła cię twoja przeszłość

MI5 nigdy nie opublikowało pełnego stenogramu rozmowy Elliotta z Philbym. Rzeczywiście, niektóre fragmenty nagrania są prawie całkowicie nieczytelne; Elliott nie był ekspertem w sprawie technicznych aspektów rejestracji dźwięku. Krótko przed przybyciem Philby'ego otworzył w mieszkaniu okna, co spowodowało, że większość nagranych dialogów ma w tle dźwięki dochodzące z ruchliwej i bardzo hałaśliwej bejruckiej ulicy. W rezultacie jedna z najważniejszych rozmów w historii zimnej wojny toczy się przy akompaniamencie samochodowych klaksonów, szumu i zgrzytania silników spalinowych, arabskich głosów przechodniów oraz delikatnego postukiwania filiżanek do herbaty z chińskiej porcelany.

Z nagrania daje się jednak dosłyszeć dostatecznie dużo, by można było w miarę precyzyjnie ustalić, co się tam rozegrało: typowo angielska, brutalnie konwencjonalna i uprzejma konwersacja prowadzona przez dwóch bardzo kulturalnych i jednocześnie stanowiących dla siebie nawzajem śmiertelne zagrożenie dżentelmenów.

Elliott spytał Philby'ego o zdrowie.

– Całkiem znośnie – odparł Philby, dodając, że niedawno przeszedł za jednym zamachem grypę i zapalenie oskrzeli. – Klasyczny atak z dwóch stron.

Philby spytał Elliotta o rodzinę.

– Wszystko w porządku – odpowiedział Elliott. – Mark zaczyna właśnie nowy semestr w Eton.

– Znakomita herbata – powiedział.

Pauza.

– Nie powiesz mi chyba, że przeleciałeś taki kawał drogi tylko po to, żeby się ze mną zobaczyć? – zagadnął Philby.

Elliott wyjął z kieszeni pióro marki Mont Blanc, położył je na stole, po czym zaczął toczyć je tam i z powrotem po blacie. Była to oznaka napięcia nerwowego, ale także stary, stosowany podczas przesłuchań trik mający na celu odwrócenie uwagi.

– Przepraszam, że tak od razu przystąpię do rzeczy, Kim, ale nie ma czasu, nie ma sensu tego opóźniać. A poza tym znamy się ze sobą całą wieczność, dlatego, jeśli nie masz nic przeciwko temu, przejdę do sedna sprawy – oświadczył.

Elliott, nie przechodząc do sedna sprawy. – Niestety, to niezbyt przyjemna sprawa... – Kolejna pauza. – Przyjechałem, żeby ci powiedzieć, że właśnie dopadła cię twoja przeszłość.

Philby natychmiast przystąpił do kontrataku.

– Czy wyście znów wszyscy powariowali? Chcecie zaczynać to wszystko od nowa? Po tylu latach? Zupełnie straciliście poczucie humoru. Tylko wystawicie się na pośmiewisko!

– Nie, niczego nie straciliśmy. Przeciwnie, zdobyliśmy dodatkowe informacje na twój temat. Dzięki temu teraz wszystko stało się jasne.

– Jakie informacje? I co takiego stało się jasne?

Elliott wstał, podszedł do okna, wyjrzał na dół na ulicę.

– Posłuchaj, Kim, wiesz, że od czasu, kiedy zaczęli cię podejrzewać, zawsze byłem po twojej stronie. Teraz jednak mamy nowe informacje. Pokazali mi je. I teraz nawet ja jestem przekonany, absolutnie przekonany, że pracowałeś dla sowieckich służb wywiadowczych. Pracowałeś dla nich aż do 49.

W późniejszym czasie Philby wyraził zdumienie tym, że według Elliotta właśnie w 1949 roku przestał on prowadzić działalność szpiegowską na rzecz ZSRR. Rozwiązanie tej zagadki było proste: w 1949 roku Philby wyjechał do Waszyngtonu; gdyby przyznał się do tego, że szpiegował dalej, także przebywając w Ameryce, to James Angleton, CIA i FBI, wszyscy chcieliby wiedzieć, jakie tajne materiały udało mu się przekazać Moskwie. W związku z tym mogliby zażądać jego ekstradycji, by postawić go przed amerykańskim wymiarem sprawiedliwości. W takiej sytuacji oferta immunitetu prawnego nie miałaby sensu. Ze względu na warunki umowy Elliott musiał skłonić Philby'ego do przyznania się, że był sowieckim szpiegiem, jednak nie dłużej niż do 1949 roku. W ten sposób MI6 mogłoby załatwić cały problem „wewnątrz firmy" bez konieczności wciągania w sprawę Amerykanów.

Jednak Philby nie miał zamiaru do niczego się przyznawać.

– Kto ci naopowiadał takich bzdur? Toż to kompletny absurd.

A następnie, odwołując się do poczucia fair play Elliotta, dodał: – Przecież ty sam najlepiej wiesz, że to absurd.

Elliott nie ustępował.

– Dysponujemy nowymi informacjami, z których wynika, że rzeczywiście pracowałeś dla sowieckich służb wywiadowczych...

– Chcesz mnie znów w to wszystko wrabiać?

– Kim, gra skończona. Wiemy, co zrobiłeś. Przeniknęliśmy do materiałów KGB, Kim. Nie mam co do tego najmniejszej wątpliwości, że byłeś agentem KGB.

Trwająca dziesiątki lat ich przyjaźń właśnie zaczęła się sypać. Mimo to nadal panowała między nimi spokojna – choć wyraźnie napięta – atmosfera, a wypowiadane przez nich słowa były grzeczne i uprzejme. Elliott dolał herbaty, po czym znów zaczął toczyć pióro po blacie stołu. Ciszę przerwał Philby.

– Popatrz, jakie to wszystko idiotyczne. Po prostu nie do wiary! Przez długi czas podejrzewają człowieka o popełnienie śmiertelnego grzechu, niczego nie mogą mu udowodnić, w efekcie kompromitują się przed całym światem. Tłumaczą się i przepraszają. A potem, dziesięć lat później, jakiemuś mądrali przychodzi do głowy znów ten sam stary pomysł. I wtedy postanawiają posłać jego starego przyjaciela, mądrego i przyzwoitego człowieka, tylko z jednym jedynym celem, żeby namówił niewinnego do przyznania się, że jest rosyjskim szpiegiem... Dlatego tu właśnie jesteś, prawda?

– Kim, gdybyś był na moim miejscu, gdybyś wiedział to, co ja wiem...

– To nie rozmawiałbym z tobą w taki sposób, w jaki ty rozmawiasz ze mną.

– A w jaki sposób byś ze mną rozmawiał?

– Zaproponowałbym ci drinka zamiast tej wstrętnej herbaty.

To miał być żart, Elliottowi jednak w żadnym razie nie było do śmiechu. I nie zaproponował Philby'emu drinka.

– Chcesz, żebym przedstawił ci moją wersję tego, dlaczego pracowałeś dla Rosjan? Chcesz, żebym powiedział ci, co wtedy myślałeś?

– Nicholas, mówisz poważnie?

– Jak najbardziej.

Elliott, latami żyjąc w przekonaniu, że wie, co dokładnie siedzi w głowie Philby'ego, odkrył w końcu, jak bardzo się mylił. Mowa, którą teraz wygłosił, stanowiła desperacką próbę zrozumienia tego, czego zrozumieć się nie da: – Ja cię rozumiem. Od pewnego czasu jestem zakochany jednocześnie w dwóch kobietach. Jestem przekonany, że ty byłeś dokładnie w takiej samej sytuacji, jeśli chodzi o sympatie polityczne: kochałeś jednocześnie i Anglię, i Związek Radziecki. Ale już dostatecznie długo pracowałeś dla Związku Radzieckiego, już dostatecznie dużo im pomogłeś. Teraz musisz pomóc nam... Przestałeś dla nich pracować w 1949 roku. Tego jestem absolutnie pewien. Teraz mamy styczeń 1963 roku. Minęło 14 lat. W tym czasie twoje idee i poglądy uległy zmianie. Musiały się zmienić. Potrafię zrozumieć kogoś, kto pracował dla Związku Radzieckiego, powiedzmy, przed wojną albo podczas wojny. Ale do 1949 roku człowiek z twoją inteligencją i przenikliwością musiał zrozumieć, że pogłoski na temat potworności dokonywanych przez Stalina nie były pogłoskami, że to była prawda. I wtedy postanowiłeś zerwać współpracę ze Związkiem Radzieckim.

Philby wzruszył ramionami i potrząsnął głową.

– Przyjechałeś tu, żeby poddać mnie przesłuchaniu. A mnie się wydawało, że rozmawiam z tobą jak z przyjacielem.

Już po raz drugi Philby nawiązał do łączącej ich przyjaźni. Wtedy coś w Elliotcie pękło i wybuchnął:

– Przez całe lata mnie oszukiwałeś! Ale teraz wydobędę od ciebie prawdę, nawet gdybym miał ci ją własnoręcznie wyrwać z gardła. Miałeś do wyboru: marksizm albo twoją rodzinę, i wybrałeś marksizm. Kiedyś cię podziwiałem, Kim. Mój Boże, jak ja teraz tobą gardzę. Mam nadzieję, że masz jeszcze w sobie jakieś resztki przyzwoitości, żeby zrozumieć dlaczego.

Były to pierwsze gniewne słowa, jakie Elliott wypowiedział kiedykolwiek do Philby'ego. W tym momencie wszelkie pozory uprzejmej konwersacji między dwoma dżentelmenami nagle się ulotniły. Przez dłuższą chwilę żaden z mężczyzn nie poruszał się ani nic nie mówił.

W końcu Elliott z wolna odzyskał panowanie nad sobą, po czym przerwał boleśnie nieznośną ciszę: – Jestem przekonany, że uda nam się dojść do porozumienia. Następnie Elliott przedstawił Philby'emu warunki ugody. Jeśli Philby przyzna się do wszystkiego po powrocie do Londynu lub, jeśli woli, w Bejrucie, nie zostanie postawiony w stan oskarżenia. Musi jednak wyjawić wszystko, co wie: opowiedzieć o każdym kontakcie z przedstawicielami sowieckiego wywiadu, każdym sowieckim szpiegu działającym na terytorium Wielkiej Brytanii, każdej tajemnicy, jaką przez te wszystkie lata zdążył przekazać Moskwie. – Daję ci moje słowo, a także Dicka White'a, że otrzymasz pełen immunitet prawny i zostaniesz ułaskawiony, ale tylko wówczas, jeśli wszystko nam powiesz. Chcemy, żebyś nam pomógł, żebyś w pełni z nami współpracował.

Philby nic nie mówił. Elliott ciągnął więc, przy czym jego głos stawał się coraz bardziej twardy i stanowczy. Jeśli Kim odmówi współpracy, jeśli będzie z uporem zaprzeczał prawdzie, zostanie potraktowany z całą surowością i nikt mu nie pomoże. Zostanie mu odebrany paszport i cofnięte pozwolenie na pobyt. Nie będzie mógł nawet otworzyć sobie konta w banku. Nigdy już nie zatrudni go żadna brytyjska gazeta, nie mówiąc o MI6. Jego dzieci zostaną usunięte z drogich prywatnych szkół. On sam już do końca pozostanie pozbawionym środków do życia pariasem, „trędowatym", jak wyraził się Elliott. Philby miał przed sobą brutalny w swojej prostocie wybór: albo dżentelmeńska umowa, całkowite bezpieczeństwo w zamian za pełne przyznanie się do winy i współpracę, albo uparte zaprzeczanie faktom i „życie w warunkach niedających się znieść na dłuższą metę". Istniała jeszcze trzecia możliwość. Była ona tak oczywista dla nich obu, że Elliott nie musiał nawet o niej wspominać: Philby mógł po prostu wziąć nogi za pas i uciec. W tym momencie Philby wstał i skierował się w stronę drzwi. Spotkanie przy herbacie dobiegło końca.

– Jeśli zgodzisz się na współpracę, damy ci pełen immunitet prawny i nie zostaniesz postawiony w stan oskarżenia. W prasie nie ukaże się ani jedno słowo na ten temat.

Philby otworzył drzwi.

– Jak dotąd miałeś mnóstwo szczęścia, Kim. Teraz masz dokładnie 24 godziny. Bądź tu z powrotem jutro, dokładnie o czwartej po południu. Jeśli jesteś na tyle inteligentny, jak zawsze sądziłem, przyjmiesz nasze warunki.

Odpowiedź Philby'ego, jeśli takowa nastąpiła, nie została nagrana przez ukryty mikrofon.

– Rzucam ci koło ratunkowe, Kim...

Drzwi zamknęły się za wychodzącym Philbym.

Prawdy, półprawdy, kłamstwa

Milczenie Philby'ego przy rozstaniu się z Elliottem było samo w sobie przyznaniem się do winy. „Ani razu nie zapytał o to, jakimi nowymi dowodami dysponujemy". Niczemu już nie zaprzeczał. Zdawał się wyciągać rękę po koło ratunkowe. „Kim się załamał – powiedział Lunnowi Elliott – wszystko w porządku", po czym jeszcze tego samego dnia wieczorem wysłał uspokajający telegram podobnej treści do Dicka White'a w Londynie. Wewnętrznie jednak pełen był poważnych obaw. Czy Philby wróci nazajutrz? Czy zgodzi się na współpracę, zamknie się w sobie, a może spróbuje uciec? „Te następne 24 godziny były niezmiernie stresujące". Następnego dnia punktualnie o czwartej po południu Philby ponownie zjawił się w mieszkaniu. Wydawał się całkowicie spokojny i opanowany.

– OK, no to mamy dziennikarską bombę – powiedział – ale najpierw jesteś mi dłużny drinka. Nic nie piłem od dnia moich urodzin w Nowy Rok.

Elliott nalał do szklanek dwie duże porcje brandy. Następnie Philby przystąpił do wygłaszania przygotowanej zawczasu mowy, będącej osobliwą mieszanką prawd, półprawd i kłamstw. Powiedział, że został zwerbowany przez tajne służby sowieckie za pośrednictwem swojej pierwszej żony Litzi (co nie do końca było prawdą) i że z kolei on sam zwerbował Macleana i Burgessa (co było prawdą). Z kieszeni wyciągnął dwie kartki papieru, na których sporządził na maszynie ocenzurowane przez samego siebie, niepełne sprawozdanie ze swojej działalności szpiegowskiej na rzecz Moskwy, zawierające niewiele szczegółów i jeszcze mniej nazwisk. Przyznał się do tego, że został zwerbowany przez sowieckie służby wywiadowcze w 1934 roku, twierdził jednak, że zaprzestał pracy dla Moskwy natychmiast po wojnie, „zrozumiawszy błędy związane ze swoim postępowaniem". Owszem, to właśnie on ostrzegł Macleana w 1951 roku, zrobił to jednak tylko dlatego, że był lojalny wobec przyjaciela, a nie jako aktywny szpieg, który ochrania innego szpiega. Wymienił nazwiska swoich oficerów prowadzących z KGB z najwcześniejszego okresu, nie wspominając jednak ani słowem o tych oficerach sowieckiego wywiadu, z którymi kontaktował się w Stambule, Waszyngtonie, Londynie i Bejrucie.

– Czy Niedosiekin jest twoim oficerem łącznikowym? – spytał Elliott, nawiązując do osoby szefa biura KGB w Bejrucie, który prowadził George'a Blake'a, nim ten został pochwycony i aresztowany.

– Do jasnej cholery, ja nie mam żadnych oficerów łącznikowych – skłamał z ostentacyjną irytacją Philby – przecież zerwałem wszelkie kontakty z KGB.

Elliott wiedział, że Philby nie mówi mu wszystkiego. Owo dwustronicowe sprawozdanie było „bardzo ogólnikowym dokumentem", w którym Philby przyznawał się do prowadzenia działalności szpiegowskiej tylko w stosunkowo krótkim czasie. Choć było to jedynie „częściowe, ograniczone przyznanie się do winy", z czego Elliott doskonale zdawał sobie sprawę, stanowiło jednak oficjalne, podpisane przez Philby'ego oświadczenie, które w razie potrzeby można by przedstawić przed sądem, dokument, który zmieniał dotychczasowe warunki całej gry. Philby w końcu przyznawał się, że był sowieckim szpiegiem, i można było oczekiwać, że wkrótce z pewnością ujawni więcej szczegółów na ten temat. W tej sytuacji można było również założyć, że w zasadzie zaakceptował warunki umowy, należało więc przystąpić do negocjacji: wolność w zamian za szczegółowe informacje. MI6 dysponowało teraz pisemnym, podpisanym przez samego zainteresowanego oświadczeniem, w którym ten przyznawał się do winy, choć oczywiście robił to jedynie fragmentarycznie. Tak czy owak, Philby nie mógł się już teraz w żadnym razie wycofać. Elliott przycisnął go i odniósł zwycięstwo.

Wróg czy przyjaciel

Co jednak tak naprawdę zamierzał zrobić Philby? Na to pytanie trudno odpowiedzieć, ponieważ sam Philby nigdy nie powiedział całej prawdy na temat swoich intencji. Później twierdził, że prowadził jedynie grę mającą na celu zyskanie na czasie, bawiąc się z Elliottem w kotka i myszkę, przez cały czas kontrolując sytuację, „trochę grając na zwłokę, trochę popijając", tymczasem w rzeczywistości przygotowując własny plan. Jego zachowanie świadczy jednak o czymś zgoła odmiennym. Philby był spanikowany, wpadł w potrzask, a oferta Elliotta była dlań wielce kusząca, przy tym zdawał sobie sprawę, że od tego, w jaki sposób rozegra tę trudną partię, zależy cała jego przyszłość. Czy MI6 rzeczywiście będzie honorować wszystkie warunki umowy? Czy jeśli powie zbyt dużo, nie narazi się przypadkiem na śmiertelne niebezpieczeństwo?

Czy Elliott wciąż jeszcze jest jego przyjacielem, czy stał się już wrogiem? Elliott domagał się odpowiedzi. Mając w dłoni oświadczenie Philby'ego, w którym przyznawał się on do winy, zaczął wywierać na niego coraz większą presję. „Nasza obietnica przyznania ci immunitetu i ułaskawienia zależy od tego, czy przekażesz nam wszystkie informacje, czy nie. Przede wszystkim chcemy informacji o ludziach, którzy współpracowali z Moskwą. Tak na marginesie, to my dobrze ich znamy i wiemy, kim oni są". Po części był to oczywiście blef, jednak Philby nie mógł tego wiedzieć. Co właściwie wiedział Elliott? Czy Anthony Blunt pękł i zaczął mówić? A może Elliott stosował starą, wykorzystywaną podczas przesłuchań sztuczkę, polegającą na zadawaniu pytań, na które samemu zna się już odpowiedzi? Przez dwie godziny Elliott i Philby, popijając brandy, toczyli ze sobą zacięty pojedynek, aż w końcu słońce zaczęło chylić się ku zachodowi, a nad Bejrutem dał się słyszeć zawodzący głos muezina. Posługując się terminologią krykietową, można by powiedzieć, że na razie był remis – zero do zera: Elliott wykonał rzut, Philby odbił piłkę, następnie przeszedł do defensywy i zatrzymał się przy bocznej linii, wiedząc, że następny rzut może oznaczać koniec tej wyjątkowo długiej rozgrywki.

Wiele miesięcy później, przesłuchując nagranie ich rozmowy, Peter Wright przekonał się, że Elliott „starał się dać z siebie wszystko, żeby tylko przyprzeć do muru człowieka, dla którego oszustwo i matactwo były od 30 lat drugą naturą". Cała rozgrywka toczyła się według ściśle ustalonych zasad; była to brutalna walka na śmierć i życie prowadzona w nieśpiesznym tempie przez dwóch kulturalnych, traktujących się bardzo uprzejmie, lekko wstawionych angielskich dżentelmenów. „Pod koniec obaj brzmieli niczym dwaj podchmieleni spikerzy radiowi, którzy ciepłymi i jasnymi głosami, mówiąc po angielsku z charakterystycznym akcentem wyniesionym z ekskluzywnej szkoły prywatnej, omawiali szczegóły największej afery szpiegowskiej XX wieku".

Fragment książki „Szpieg wśród przyjaciół" Bena Macintyre'a o podwójnym agencie Kimie Philbym, która ukazała się nakładem wydawnictwa Świat Książki

Śródtytuły od redakcji

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Reakcja Philby'ego na niezapowiedziane pojawienie się w Bejrucie Elliotta interpretowana była, zwłaszcza przez bardziej skłonnych do paranoicznego myślenia funkcjonariuszy MI5, jako dowód na to, że ktoś go o tym uprzedził. W rezultacie dało to asumpt do rozpoczęcia trwającego 20 lat polowania na kolejnego sowieckiego szpiega działającego rzekomo w strukturach brytyjskiego wywiadu, no i oczywiście teorii spiskowej, która pozostaje żywa do dziś. W rzeczywistości sprawa jest znacznie prostsza. Philby od lat żył w strachu przed dekonspiracją i dobrze wiedział, że jeśli prawda o jego działalności szpiegowskiej wyjdzie w końcu na jaw, Elliott będzie zapewne chciał skonfrontować się z nim twarzą w twarz.

Pozostało 96% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał