Tak premier komentował niedawno nadmierne zainteresowanie mediów życiem prywatnym i zawodowym Tymoteusza Szydło. Syn ówczesnej premier był wtedy dojrzałym mężczyzną, który po prostu zmienił swoje życiowe plany po tym, gdy jego powołanie do kapłaństwa okazało się niewystarczająco mocne. I choć dla Beaty Szydło ta zmiana była politycznie, a może i prywatnie niekorzystna, to sam Tymoteusz Szydło zachował się uczciwie wobec siebie, wiernych i Kościoła, a o zainteresowanie mediów swoim życiem może mieć pretensje wyłącznie do siebie, bo wcześniej pozwolił je wykorzystać do ocieplenia wizerunku matki. Na jego mszy prymicyjnej zjawiła się wierchuszka PiS, z samym prezesem na czele, trudno się dziwić ciekawskim, że chcieli wiedzieć, jak żyje były już ksiądz, ale też ta ciekawość trwała chwilę i była niezbyt nachalna. Do tej pory nie wiemy nic o jego życiu prywatnym i chyba nikomu tej wiedzy specjalnie nie trzeba.