Na fotografii widać grupę kobiet w ciepłych kurtkach i futrzanych czapkach, stojących na jednej z moskiewskich ulic. Smutne, zmęczone twarze spoglądają w obiektyw. Wszystkie kobiety trzymają w rękach kartki oraz kawałki kartonów, na których odręcznie napisano m.in. „Demobilizacja” czy „Chrońcie naszych synów”. Ktoś przyniósł ze sobą ikonę Matki Boskiej. Między kobietami stoi kilkoro dzieci. Na innych planszach widać apele do ówczesnego prezydenta Borysa Jelcyna i ministra obrony Pawła Graczowa o to, by wykorzystali swoje uprawnienia i ratowali młodych chłopców ginących na wojnie w Czeczenii. Zdjęcie pochodzi z innej epoki, gdy Kreml jeszcze słuchał i obawiał się głosu rodzin poborowych, a Komitet Matek Żołnierzy Rosji (KSM) był oblegany przez bliskich próbujących wyciągnąć swoich synów, braci i mężów z rzezi na Kaukazie. Z czasów, gdy matki nie bały się protestować i głośno krytykować władz.