Reklama

Stanisławski: Rodowody Pani Agaty

Afrodyta, jak wiadomo, poczęła się z morskiej piany, Pani Agata zaś z pianki do układania włosów.

Aktualizacja: 22.07.2016 17:24 Publikacja: 21.07.2016 13:01

Stanisławski: Rodowody Pani Agaty

Foto: Fotorzepa

To w zasadzie jedna z nielicznych między nimi różnic, Pani Agata bowiem, z zawodu prezenterka, konferansjerka i erudytka (nie mylić z etażerką), jest w swojej stanowczości, mądrości i urodzie bez mała boska: z pewnością zwyciężyłaby przed każdym, nie bójmy się tego słowa, Trybunałem Parysa.

Pani Agata, której żywot i refleksje opisuję od jakiegoś czasu na swoim Facebookowym profilu, wypowiada się na wiele tematów. Jednakowo bliskie są jej kwestie kosmetologii, zdrowego żywienia, topologii różniczkowej i ogrodnictwa, ale dominującym rysem jej postawy jest sprawiedliwość: dlatego na przykład, chociaż wielu dietetyków krytykuje dzisiaj tłuszcze trans, Pani Agata powstrzymuje się od tego, bo nie jest pewna, czy takie określenie nie zahacza o homofobię.

Wiele można by mówić o jej dokonaniach: a to w ramach akcji charytatywnej przyrządzi najpyszniejsze w świecie kanapki ze świeżego razowca z solą kłodawską, rukolą i tolerancją, a to na uniwersytecie trzeciego wieku, gdzie dotychczas prowadziła zajęcia z „mowy kwiatów", połączy je z seminarium z filozofii prawa konstytucyjnego (Rzepliński z goździkiem brodatym – przygotowuje pierwsze notatki do konspektu – oznacza: „Kocham i czekam"). Najbardziej interesują ją działania pozytywne: jako osoba dobrze zorientowana w rynku wydawniczym wystąpiła niedawno do PWN z propozycją wznowienia legendarnej „Biblioteki Klasyków Filozofii", tym razem w postaci kolorowanek, zaprojektowała też serię nowoczesnej biżuterii żałobnej (hitem ma być pierścionek z profilem Agnieszki Holland z małych cyrkonii – plus zausznice do kompletu).

Znajomi, którym nie wystarcza opowieść o piance, nieraz pytają mnie, skąd wzięła się Pani Agata. Odpowiedź nie jest prosta, bo ród to rozgałęziony: moja bohaterka, której zawsze bliskie były ideały rewolucji francuskiej, blisko spokrewniona jest z panią Verdurin, którą znamy dzięki Proustowi, jej dalekimi wujami byli również Bouvard i Pécuchet, o których więcej u Flauberta. Jedną z jej babek jest Aniela Dulska, inną – Hermenegilda Kociubińska, a Młodzi, Wykształceni Z Wielkich Miast to przecież jej ukochani siostrzeńcy. Pewnych rysów użyczyła jej również redaktor naczelna periodyku wydawanego przez sieć mydlarni, w którym ostre felietony wymierzone w pewnego polityka o zapędach autorytarnych ukazują się tuż obok reklam zasypek.

To ostatnie posunięcie jest zresztą dość ryzykowne: my, redaktorzy, wiemy, że synergia zamieszczanych w jednym numerze tekstów to nie żarty, i nadal nie wiadomo, czy to dyktator in spe złagodnieje na widok nieodparzonej pupci, czy też odwrotnie, pomieszczone w jego ohydnym sąsiedztwie maleństwa doświadczą kolki mimo wszelkich dobrodziejstw herbatki koperkowej.

Reklama
Reklama

Pani Agata jednak nie obawia się ryzyka: a to podczas słynnego „Czarnego Protestu" KOD przez pomyłkę zaklei sobie usta promowanym przez siebie od dawna plastrem antykoncepcyjnym, a to mocno skrytykuje entuzjastów 500+, wśród których jej zdaniem przeważają matki-alkoholiczki. – Bo one ciągle mówią o tym mleku, że mleko kupią – wywodzi. – A ile mleka można kupić za 500 złotych, proszę państwa? Ze sto litrów co najmniej. A co z nim potem robić? O, tu mam przepis Hani na „White Russian", idealny na upały, proszę – 30 ml czystej wódki, 20 ml likieru kawowego, najlepiej Kahlua, trochę pokruszonego lodu i 10 ml śmietanki albo mleka. To ile drinków można zrobić z litra mleka? Sto!! Z litra! Tak więc...

Pani Agata ma oczywiście kuzynki w każdym z okopów naszych wojen kulturowych: Pani Lusia pisze na welinowym papierze poematy o husarii, Pani Bożenka niezmordowanie tropi chemitrails oraz „chazarów", a Pani Vanessa zajmuje się healingiem karmicznym. Wspólna im jest niezachwiana pewność siebie, spójność przekonań i pewna, nazwijmy to, łatwość syntezy.

O ile jednak poezje Pani Lusi zmuszony jest czytać jedynie mąż oraz czasem wikary, a Pani Bożenka wychodzi na spacery tylko pod opieką rodziny, Pani Agata niezmordowanie bryluje na ekranie, na łamach oraz na temat. Dlatego warto jej słuchać, kiedy tłumaczy nam, że chce studiować samą eutykę (bo w „hermeneutyce", którą kiedyś się pasjonowała, podoba jej się „her", jak w „herstory", ale już „men" to czysty patriarchalizm), warto patrzeć, kiedy rumieni się, słysząc, że jest „jak z rodziny Młodziaków", bo myśli, że to komplement. To dzięki niej badać możemy fascynujący socjologów fenomen polskiej pyszałkowatej półinteligencji.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Plus Minus
„Brat”: Bez znieczulenia
Plus Minus
„Twoja stara w stringach”: Niegrzeczne karteczki
Plus Minus
„Sygnaliści”: Nieoczekiwana zmiana zdania
Plus Minus
„Ta dziewczyna”: Kwestia perspektywy
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Hanna Greń: Fascynujące eksperymenty
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama