Kiedy ludzie pytają mnie o początki mojego pisania, zawsze na myśl przychodzi mi Jo Nesbø. W pewnym momencie życia odkryłem jego cykl o komisarzu Harrym Hole'u i przeczytałem wszystkie książki dosłownie w pół roku. I wracałem do nich nie raz. Bardzo podobał mi się w nich główny bohater, który nie był postacią jednopłaszczyznową. Z jednej strony nie stronił od alkoholu, a z drugiej był niezwykle zdeterminowany, aby rozwiązać zagadkę. Bardzo ciekawa była również struktura tych książek, cechowała ją duża złożoność. Kiedy wydawało się, że rozwiązanie jest tuż za rogiem, nagle okazywało się, że jednak mamy jeszcze sto stron do końca. Następował nagły zwrot akcji i wszystko zaczynało się od nowa.