Jak państwo myślą, kto w tym tygodniu miał szewski poniedziałek? Oczywiście trener Jerzy Brzęczek. Po przegranej z Włochami już mu piłkarze szyją buty. Lewandowski i Glik powiedzieli, że zła taktyka, tak że winny porażek już został znaleziony. Cóż, w końcu to piłka nożna, już niedługo dostanie kopa.
Pierwszy Brzęczek ostrzegawczy już był. Teraz na dymisję zadzwoni dzwon, a potem to trener okaże się winny tego, że piłkarze nie potrafią grać. Włoskie gazety napisały, że Robert Lewandowski prezentował się tak, jakby został w autokarze na parkingu. Naszym zdaniem wyglądało to, jakby został w Monachium na Oktoberfest i w ogóle nie wsiadł do autokaru.
Premier Morawiecki i jego sztab nie robią już nic innego, tylko nasłuchują. Nasłuchują, co nieistotnego powiedział premier, gdy nie był premierem, tylko zupełnie prywatnie biesiadował z politykami PO. Tym razem nagrało się, że kibicował Robertowi Kubicy, tyle że na odwrót. Bo kiedy ówczesny kierowca Formuły 1 złamał rękę, to stwierdził, że to w sumie dobrze i żeby centrala banku Santander spier... z tym sponsorowaniem polskiego kierowcy Formuły 1. Na podstawie tego tekstu powstanie film „Mistrz kierownicy spier...", będący remakiem filmu „Mistrz kierownicy ucieka".
Niby to odgrzewany kotlet, jak taśmy nazywają wszyscy politycy PiS, ale premier postanowił zjeść go ze smakiem i osobiście spotkał się z Robertem Kubicą. Na spotkaniu osobiście wyjaśnił mu, że było to zabawne nieporozumienie i że pan Robert wcale nie musi robić tego, co się nagrało. A zatem niech nie spier...
Żeby sprawa wyjaśniła się do końca, dzień później Robert Kubica spotkał się z prezesem Orlenu i jest szansa, że narodowy koncern przekaże 40 milionów panu Robertowi, aby ten jednak wrócił do zdrowia i do ścigania. Jednym słowem, żeby zamiast spier..., zapier... po torze.