Reklama
Rozwiń

Phil Collins jeszcze nie umarł

„Jeszcze nie umarłem". To tytuł tournée i autobiografii jednego z najbardziej utytułowanych muzyków, który przeszedł przez ciężki czas problemów zdrowotnych, rodzinnych i hejtu. Wystąpi 26 czerwca na PGE Narodowym.

Publikacja: 28.12.2018 18:00

Phil Collins jeszcze nie umarł

Foto: Warner Music

Nie sądziłem, że jeszcze kiedykolwiek poczuję emocje, jakich doświadcza się po udanym koncercie. W 2005 r. skończyłem z występami solowymi, w 2007 r. odszedłem z Genesis, a trzy lata później przestałem nagrywać płyty, wtedy byłem przekonany, że to koniec. Grałem, pisałem, występowałem i dostarczałem ludziom rozrywki przez pół wieku. Muzyka dała mi więcej, niż mógłbym sobie wymarzyć, ale jednocześnie zabrała mi więcej, niż byłbym w stanie przewidzieć. Miałem dość. W marcu 2016 r. uświadomiłem sobie jednak, że muzyka działa na mnie odwrotnie niż przez te wszystkie lata. Zamiast odsuwać mnie od dzieci – od Simona, Nica, Matta oraz od ich sióstr Joely i Lily – łączy mnie z nimi. Jeśli cokolwiek jest w stanie przywrócić równowagę w życiu, to właśnie wspólne granie z dziećmi. Nawet gdyby oferowano mi miliard dolarów dziennie za wskrzeszenie Genesis, nie wróciłbym do koncertowania. Szansa występowania z synem mogłaby mnie jednak skusić. Zanim pójdziemy dalej, musimy się jednak cofnąć. Jak tu dotarłem" – napisał w swojej autobiografii Phil Collins, wprowadzając nas w swój intymny świat.

Pozostało jeszcze 91% artykułu

Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Plus Minus
Chaos we Francji rozleje się na Europę
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: Przereklamowany internet
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Joanna Opiat-Bojarska: Od razu wiedziałam, kto jest zabójcą
Plus Minus
„28 lat później”: Memento mori nakręcone telefonem
Plus Minus
„Sama w Tokio”: Znaleźć samą siebie