Wszyscy sądzą, że na biennale sztuki najważniejsza jest… sztuka. Nie – biennale to przede wszystkim szkoła charakteru. A także kwestia praktyki. Wiem, bo sama tego doświadczyłam. I dopiero po latach mogę powiedzieć: kocham weneckie biennale. To jak skok na bungee. Maksymalna dawka emocji, szok adrenalinowy, napięte do ostateczności mięśnie, nerwy, uwaga. Od tego człowiek się uzależnia.
Kiedy ktoś utyskuje na wenecką imprezę – że nudna, męcząca, przestarzała – patrzę mu w… buty. No tak, ciężkie trepy. Albo, nie daj Boże, szpilki. Żeby poczuć smak zjawiska na lagunie, najlepsze byłyby sandały Merkurego, takie ze skrzydełkami. Obecnie mogą je zastąpić sprężynujące sneakersy, pozwalające przemieszczać się bez wysiłku. Bo wyobraźcie sobie: kilka dni na obejrzenie mniej więcej 200 wystaw z udziałem 750 artystów. W tym roku oprócz 77 narodowych prezentacji i wystaw głównych (każda o pojemności muzeum) jest jeszcze 128 pokazów towarzyszących. Plus prywatne kolekcje, jak np. Francoisa Pinaulta (kolejna odsłona jego zbiorów w Palazzo Grassi i w nowym miejscu, Dogana del Mare), Robert Rauschenberg u Peggy Guggenheim, fragment zbiorów Fundacji Signum (wielki polski sukces), ekspozycja „In-finitum” w Museo Fortuny… To tylko najważniejsze punkty programu.
Na każdej wystawie – od kilkunastu do kilkudziesięciu dzieł sztuki. Wszystko to nie tylko w galeriach, lecz poupychane po zabytkowych pałacach, świątyniach i zaułkach miasta. Obok dzieł sztuki – mnóstwo plastycznych gadżetów, trochę jarmarcznych atrakcji, wiele technicznych nowalijek. Cudowna zabawa, jeśli jest się na luzie. Koszmar, gdy podchodzić się do tego serio i z zegarkiem w ręku.
[srodtytul]Był sobie trup[/srodtytul]
Kiedy do miasta nad Adriatykiem wkraczała armia napoleońska, ludność prawie tego nie zauważyła. Wenecjanie nie mieli głowy do walki. Zaprzątały ich intrygi i hazard. Minęły dwa stulecia z okładem, świat co i rusz trzęsie się w posadach, a w Wenecji trwa wielka kulturalna feta. Swoją drogą – jakie to optymistyczne. Jest takie miejsce na ziemi, którego nie imają się krachy polityczne i ekonomiczne.