John Douglas Pettigrew, emerytowany profesor fizjologii z australijskiego Uniwersytetu Queensland, mieszka w mieście o wdzięcznej nazwie Wagga Wagga. Ma za sobą wspaniałą karierę na polu neuronauk, a zasłynął zaktualizowaniem teorii o latających naczelnych, plasującej nietoperze na pozycji naszych dalekich kuzynów. Pracując nad tą koncepcją, Pettigrew jako pierwszy wyjaśnił, jak mózg tworzy trójwymiarową mapę świata. Pozornie odbiega to od wywodów o namiętnych związkach, okaże się jednak koncepcją kluczową dla wyjaśnienia kwestii dotyczących dopaminy i miłości.
Pettigrew odkrył, że mózg zawiaduje otaczającym nas światem przez dzielenie go na odrębne strefy – peripersonalną i ekstrapersonalną – w skrócie: bliższą i dalszą. Przestrzeń peripersonalna obejmuje wszystko to, co jest w naszym zasięgu, rzeczy, które mamy pod kontrolą przy użyciu rąk. To sfera tego, co rzeczywiste, w tej chwili. Przestrzeń ekstrapersonalna obejmuje całą resztę – wszystko, czego dotknąć się nie da, bo pozostaje poza naszym zasięgiem, niezależnie od tego, czy chodzi o metr, czy o trzy miliony kilometrów. To jest sfera możliwego.
Czas na miłość
Z przyjęcia tych definicji wynika pewna konsekwencja, oczywista, a zarazem użyteczna: skoro przeniesienie się z jednego miejsca do drugiego wymaga czasu, wszelkie interakcje z przestrzenią ekstrapersonalną mogą nastąpić jedynie w przyszłości. Inaczej mówiąc, odległość jest powiązana z czasem. Jeśli na przykład masz ochotę na brzoskwinię, a najbliższa leży sobie w koszu w sklepie na rogu, nie masz szans na wgryzienie się w nią teraz, zaraz. Będziesz mógł się rozkoszować nią dopiero w przyszłości, po tym jak się po nią wybierzesz. Uzyskanie czegoś, co znajduje się poza twoim zasięgiem, może też wymagać pewnej dozy planowania. Może chodzić o coś tak prostego jak wstanie z krzesła i zapalenie światła, pójście do sklepu po brzoskwinię albo opracowanie strategii, jak wystrzelić rakietę, którą dostaniemy się na Księżyc. To właśnie charakteryzuje obiekty dostępne w przestrzeni ekstrapersonalnej: dotarcie do nich wymaga wysiłku, czasu i w wielu przypadkach planowania. Z drugiej strony, wszystkiego w przestrzeni peripersonalnej możemy doświadczyć tu i teraz. Tych doznań doświadczamy natychmiast. Dotykamy, smakujemy, chwytamy i ściskamy; odczuwamy radość, smutek, złość i rozkosz.
To doprowadza nas do wiele wyjaśniającego faktu neurochemicznego: mózg inaczej pracuje w przestrzeni peripersonalnej, inaczej w ekstrapersonalnej. Gdyby więc przyszło ci projektować ludzki umysł, powinieneś stworzyć mózg, który dokonuje takiego rozróżnienia, podporządkowując jednemu systemowi to, co jest w naszym posiadaniu, drugiemu wszystko, co nie jest. Na użytek ludzi pierwotnych znaną frazę „Albo coś się ma, albo się czegoś nie ma" można przełożyć na „Albo coś się ma, albo jest się martwym".
Z punktu widzenia ewolucji pożywienie, którego się nie ma, jest diametralnie różne od pożywienia, które się ma. To samo odnosi się do wody, schronienia, narzędzi. Różnica jest tu tak fundamentalna, że w celu obsługiwania przestrzeni peripersonalnej i ekstrapersonalnej wyewoluowały w mózgu odrębne szlaki i związki chemiczne. Kierując wzrok w dół, patrzymy na przestrzeń peripersonalną, a mózg jest sterowany przez kłębowisko związków parających się doświadczaniem tu i teraz. Gdy zaś mózg zajmuje się przestrzenią ekstrapersonalną, pewien pojedynczy związek chemiczny sprawuje większą kontrolę niż pozostałe; jest to związane z antycypowaniem i potencjalnymi możliwościami dopaminy. W grę wchodzą rzeczy odległe, jeszcze dla nas niedostępne, takie, których nie możemy wykorzystywać ani zjadać, a jedynie pragnąć. Dopamina wykonuje ściśle określone zadanie: maksymalizuje zasoby, które będą nam dostępne w przyszłości, umożliwia pogoń za lepszym.