Plus Minus: Co było takim momentem, w którym zaczyna się pan żywiej interesować polityką, jakoś ona pana obchodzi bardziej.
Po roku 1956 też dużo się działo. Na przykład w 1957 pobiegłem na plac Narutowicza na wiec w obronie „Po Prostu". Lata sześćdziesiąte? Rozmowy po seminarium, które odbywało się na uniwersytecie, a więc w jaskini lwa... Wciąż coś wokoło – jakieś plena, znajomi w redakcjach, a więc „kontakt" do elit, parę razy w Klubie Krzywego Koła, STS, wiele teatru, który dawał do myślenia, na przykład Kariera Artura Ui z Łomnickim, to jest chyba 1961, Ryszard III z Woszczerowiczem czy „Nosorożec" Ionesco. Dużo czytania – od Kafki do Camusa i z powrotem. Lem i jego polowanie na kurdle. Taśmy Okudżawy, dowcipy, różne narzekania, naśmiewanie się z Gomuły, w schronisku w Morskim Oku śpiewy typu „lanca do boju, szabla w dłoń/ bolszewika goń, goń, goń". Od przypadku do przypadku jakaś „zakazana literatura", „Chamy i Żydy" „Kultura", coś przepisane na bibułce (na przykład jakiś kawałek audycji Światły), „Zniewolony umysł", zabuczana Wolna Europa. Ale żadnego działania politycznego, ani nawet myślenia w kategoriach politycznych. Po prostu – system był do d...., to oczywiste, ale ja nie miałem ambicji, żeby go zmieniać.