Po tym, jak Aleksander Kwaśniewski sprawdzał, czy w Polsce jest „dobry klimat", by rosyjski producent nawozów Acron oligarchy Wiaczesława Kantora mógł przejąć Grupę Azoty, wybuchła afera. Były prezydent rozmawiał bowiem w tej sprawie z wysokiej rangi urzędnikami, politykami różnych opcji, a nawet premierem. „Wyjaśniłem prezydentowi Kwaśniewskiemu, że promowanie inwestycji rosyjskiej w tej dziedzinie, w tym konkretnym przedsięwzięciu, jest wbrew naszym narodowym interesom" – relacjonował Donald Tusk. A lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro grzmiał: „Po coś to robił, nie bądźmy dziećmi". Sam Kwaśniewski zaprzeczał, by miał z tego tytułu uzyskać korzyści finansowe.
Sprawa ta zwróciła jednak uwagę na problem wysokiej rangi polityków, którzy „na emeryturze" próbują odcinać kupony od swej dotychczasowej działalności i często wiążących swoją przyszłość z biznesem.
Trzeba przyznać, że Aleksander Kwaśniewski nieźle sobie radzi. Doradzał najbogatszemu Polakowi Janowi Kulczykowi, inkasując, według nieoficjalnych informacji, ponad 50 tys. zł miesięcznie. Prawdziwe konfitury znalazł jednak za granicą, wykorzystując świetne kontakty w krajach byłego bloku wschodniego. W 2010 roku na Ukrainie został szefem stowarzyszenia Jałtańska Strategia Europejska (YES), organizacji oligarchy Wiktora Pinczuka, zięcia byłego prezydenta Leonida Kuczmy. Doradza też rządzącemu brutalnie i autokratycznie Kazachstanem Nursułtanowi Nazarbajewowi. Na jakie wypłaty może liczyć? Tego nie ujawnia. Wiadomo za to, że władca obfitującego w ropę naftową Kazachstanu jest bajecznie bogaty, a przy tym szczodry. Tony Blair, jak ujawnił brytyjski dziennik „The Telegraph", zainkasował za doradzanie ponad 13 mln dolarów.
– Czepiają się Kwaśniewskiego? A co zrobiło państwo, by go wykorzystać? By zamiast dla Acronu lobbował dla Lotosu czy Bumaru? Nic. Miał 51 lat, gdy kończył karierę. Zarzuca się mu, że ma kontakty z Nazarbajewem, ale Polska powinna mieć tam kontakty, niezależnie od oceny prezydenta – mówi Elżbieta Jakubiak, była minister sportu. – Oczywiście to, co zrobił z Acronem, nie było rozsądne.
Były prezydent Polski może liczyć miesięcznie na 6 tys. złotych emerytury brutto plus 11 tys. złotych na utrzymanie biura. Te kwoty nie oszałamiają: są wielokrotnie niższe niż uposażenia prezesów większych firm i zdecydowanie niższe, niż otrzymują byli prezydenci i premierzy w większości krajów europejskich. Trudno się dziwić, że Kwaśniewski komentował swoją i Lecha Wałęsy emeryturę jako „coś nienormalnego", „błąd w systemie" i „wstyd dla Polski". Ani jeden, ani drugi nie zamierzają obniżać swojej stopy życiowej.
Najdrożsi mówcy świata
Głośno stało się też niedawno także o dorabianiu do emerytury przez Lecha Wałęsę i uzyskiwanych z tego tytułu dochodach. Były prezydent ujawnił, że po słowach o homoseksualistach w Sejmie stracił zaproszenia na dwa wykłady, co kosztowało go 70 tysięcy dolarów. – Obliczę wszystko i pokażę światu, jak wygląda ta mniejszość, jak ona karze większość, jak prześladuje – mówił. Wałęsa jest chętnie wynajmowanym mówcą, uświetniającym różne wydarzenia czy rocznice, jak 20-lecie firmy McDonald's w Polsce. Bierze przy tym znacznie więcej niż Kwaśniewski, który również wygłasza odczyty w USA. To właśnie wykłady i doradzanie są najlepszymi źródłami dochodów byłych polityków z górnej półki.