Reklama
Rozwiń

Ramię w ramię z katami Katynia

Jedyną poważną linią obrony Jaruzelskiego jest powoływanie się przez niego i jego obrońców na polityczny pragmatyzm i rzekomo wymagające odwagi cywilnej uznanie geopolitycznych realiów, w jakich znalazła się Polska po 1944 r.

Publikacja: 05.07.2013 14:00

Sławomir Cenckiewicz

Sławomir Cenckiewicz

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Dobrzyński

Ta odwaga była dość tania, bo przecież nie stanął po stronie słabszych, ale przeciwnie – po stronie absolutnie dominującej, po stronie sowieckiej władzy i ich polskojęzycznych eksponentów z LWP i UB. Był w tym zawsze konsekwentny, więc stanął ramię w ramię z katami z Katynia po to, by dopełnić dzieła likwidacji polskich elit i „rozładować lasy" z „białopolaków" w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego, a później żeby znieważyć pamięć pomordowanych przez Sowietów, dając Leonidowi Breżniewowi order wojenny Virtuti Militari.

Był tak lojalny, przewidywalny i po prostu pewny w oczach Moskwy, że kiedy wreszcie po dwudziestu latach od podbicia Polski Sowieci zdecydowali się postawić na czele Sztabu Generalnego LWP Polaka, to ich wybór padł właśnie na Jaruzelskiego, który w lutym 1965 r. zastąpił generała pułkownika Armii Czerwonej Jurija (Jerzego) Bordziłowskiego. Wkroczył tym samym na sowiecką trampolinę do pełnej władzy. W kwietniu 1968 r. objął tekę ministra obrony narodowej, a już w 1969 r. został skierowany na kurs strategiczno-operacyjny w Akademii Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych ZSRS w Moskwie, bez którego trudno byłoby tyle znaczyć nad Wisłą.

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Plus Minus
Trzęśli amerykańską polityką, potem ruch MAGA zepchnął ich w cień. Wracają
Plus Minus
Kto zapewni Polsce parasol nuklearny? Ekspert z Francji wylewa kubeł zimnej wody
Plus Minus
„Brzydka siostra”: Uroda wykuta młotkiem
Plus Minus
„Super Boss Monster”: Kto wybudował te wszystkie lochy
Plus Minus
„W głowie zabójcy”: Po nitce do kłębka