Historie wojenne

Polska literatura popularna po latach przerwy ponownie odkrywa, że II wojna światowa to doskonały temat. Dowodem sukcesy powieści Zygmunta Miłoszewskiego i Elżbiety Cherezińskiej.

Publikacja: 09.08.2013 17:00

Elżbieta Cherezińska: NSZ w miejsce wikingów

Elżbieta Cherezińska: NSZ w miejsce wikingów

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

„Bezcenny" to największy bestseller tych wakacji. Zasłużenie. Zygmunt Miłoszewski, autor popularnych kryminałów o prokuratorze Szackim, w tej powieści osiągnął autentyczną biegłość konstruowania fabuły. Jak mówi sam pisarz, jest to powieść wysokobudżetowa, na której nakręcenie nie poważyłby się żaden polski producent. Akcja przenosi się z kontynentu na kontynent, trup ściele się gęsto, źli tropią dobrych i na odwrót. Mamy zamach terrorystyczny (i to na terenie Polski), spisek z udziałem służb specjalnych, wielką politykę (krajową i amerykańską), wielkie pieniądze, straszliwe zbrodnie, no i, rzecz jasna, II wojnę światową. To w niej początek mają wszystkie wątki.

Teoretycznie „Bezcenny" to powieść o poszukiwaniu zaginionego w czasie okupacji obrazu, „Młodzieńca" Rafaela, którego z polskich zbiorów wraz z dziesiątkami tysięcy innych dzieł sztuki ukradli Niemcy. Szczególne zasługi w tym złodziejskim dziele położył gubernator Hans Frank, stracony po wojnie za zbrodniczą działalność na terenie Polski. Wedle doskonale udokumentowanych wywodów Miłoszewskiego to prawdopodobnie on stoi za zniknięciem bezcennego obrazu. Kiedy polska dyplomacja i służby specjalne wpadają na jego trop, na polecenie premiera powstaje nieformalna grupa złożona z marszanda-erudyty, urzędniczki Ministerstwa Spraw Zagranicznych, słynnej złodziejki dzieł sztuki i byłego komandosa znanego jako bezimienny bohater (bo uratował ludzi, którzy mieli zostać wysadzeni przez terrorystę, a potem zniknął).

Jako że ich akcja poszukiwawcza prowadzona jest na terenie państw sojuszniczych, i to niekoniecznie zgodnie z prawem, specgrupa działa w tajemnicy, bez oficjalnego wsparcia państwa polskiego. Co, jak łatwo się domyślić, ma rozległe konsekwencje. Począwszy od tej najbardziej oczywistej, że jej członkowie mogą być uznani za zwykłych bandytów.

Czy rząd upadnie?

Ale powieść Miłoszewskiego tylko pozornie traktuje o zagrabionych dziełach sztuki, bo tak naprawdę stawka jest tu znacznie wyższa. Gra idzie o jedną z najbardziej skrywanych tajemnic światowych wywiadów, po ujawnieniu której historię XX wieku trzeba będzie pisać na nowo, a przy okazji upaść może kilka rządów próbujących ukryć ów sekret. Zdradzić go nie mogę, nie będzie jednak niespodzianką, że chodzi o kwestię ściśle związaną z przebiegiem II wojny światowej, mającą wpływ na skalę zbrodni hitlerowskich Niemiec. Oczywiście przede wszystkim „Bezcenny" jest najczystszej wody literaturą rozrywkową, kojarzącą się ze spiskowymi thrillerami Roberta Ludluma z serią o Jasonie Bournie na czele, a jednak będę się upierać, że wybór tła nie jest tu przypadkowy. A można wręcz powiedzieć, że dla autora pochodzącego z Polski, kraju tak bardzo dotkniętego przez wojnę, wręcz naturalny.

O ile u Miłoszewskiego odwołania do prozy popularnej czy hollywoodzkiego kina są poniekąd oczywiste, bo przecież mówimy o literaturze rozrywkowej, której źródło bije w Ameryce, o tyle u Elżbiety Cherezińskiej mogą zaskakiwać. Tak jak zaskakuje wybór tematu u pisarki znanej z książek o pogańskich wikingach. W „Legionie" autorka sięgnęła po wojenną historię Brygady Świętokrzyskiej Narodowych Sił Zbrojnych. A jakby tego było mało, w posłowiu i okładkowej nocie powołuje się na „Bękartów wojny" Quentina Tarantino oraz głośny w latach 70. film „Złoto dla zuchwałych" z Donaldem Sutherlandem i Tellym Savalasem (w reżyserii zapomnianego dziś Briana Huttona). I nie jest to bynajmniej nadużycie, choć nawet podczas lektury początkowo wydaje się, że chodziło jedynie o chwytliwe hasło do promocji.

Autorka „Legionu" opisuje losy żołnierzy nazywanych dziś wyklętymi. Tych, którzy do końca chcieli walczyć zarówno z Niemcami, jak i Związkiem Sowieckim. I jako jedyni wśród polskich formacji partyzanckich odnieśli autentyczny sukces. Tyle że miał on swoją cenę. Musieli paktować i walczyć z jednymi i drugimi. Choć wraz ze zbliżającym się upadkiem III Rzeszy coraz częściej układali się z nazistami. Ci pod koniec wojny liczyli, że po obaleniu Hitlera utworzą z aliantami i swoimi europejskimi sojusznikami Ligę Antykomunistyczną, która ruszy na Rosjan. Stąd łatwo było ich nazwać polskimi faszystami.

Do tego NSZ i stojący za nim Związek Jaszczurczy były skłócone z Londynem oraz Armią Krajową, nie dysponowały więc żadnymi siłami propagandowymi. Mogli więc ich bezkarnie oskarżać o różne rzeczy zarówno komuniści, jak i siły związane z legalnym rządem emigracyjnym. Dawali zresztą po temu powody. Choćby takie, że w podziemiu, co Cherezińska opisuje, doszło do skrytobójczych mordów na dowódcach, którzy chcieli podporządkować się AK. A to w owym czasie było jednoznaczne ze współpracą z Sowietami. Oczywiście z dzisiejszej perspektywy można mówić, że to najtwardsi NSZ-owcy mieli rację i że akcja „Burza" była tragicznym błędem, bo jej jedynym efektem stały się masowe mordy Rosjan na żołnierzach podziemia i wywózki na Syberię. To nie usprawiedliwia jednak w żaden sposób politycznego zabójstwa.

Ząb, Żbik, Fenix

Tyle że zwyczajnych żołnierzy, którzy są głównymi bohaterami „Legionu", to nie dotyczy. Oni dzielnie i zwycięsko walczyli, nie zdając sobie sprawy z politycznych uwikłań swoich zwierzchników. Cherezińska nie zostawia jednak niczego w sferze domysłów i rzuca opowieść o Brygadzie Świętokrzyskiej na historyczne tło, bo powieść, przyznać trzeba, napisana jest z wielkim epickim zacięciem. Dzieje Związku Jaszczurczego założonego przez działaczy nielegalnego przed wojną ONR oglądamy od samego początku, czyli od 1939 roku, tuż po zajęciu Polski przez Niemców. Bardzo ciekawe wojenne przypadki głównych bohaterów śledzimy zaś od kampanii wrześniowej. Choć postaci mamy tu cały, nomen omen, legion, to jednak trzy wysuwają się na pierwszy plan.

Porucznik Zub-Zdanowicz, „Ząb", który po kapitulacji ucieka za granicę, by szlakiem bojowym przez Francję i Narwik dotrzeć do Wielkiej Brytanii, a stamtąd jako cichociemny z powrotem do Polski. Drugi to Żbik, czyli początkowo bosman Władysław Kołaciński, który wzięty do niewoli jako obrońca Oksywia, udając ciężko chorego, wychodzi ze stalagu i zaczyna organizować oddziały partyzanckie. Trzeci zaś to niejaki Fenix, bokser żydowskiego klubu Makkabi, który wskutek wojennych przypadków rozpoczął wywiadowczą współpracę z uważanym za antysemicki (i często całkiem słusznie) NSZ. To jedyna postać spośród wymienionych częściowo fikcyjna, choć wzorowana na prawdziwej, to znaczy Feliksie Pisarewskim-Parry. Ząb i Żbik to autentyczni dowódcy Brygady Świętokrzyskiej, którzy odnosili znaczące zwycięstwa w walkach partyzanckich. I to bynajmniej nie ludzie o poglądach „narodowych", po prostu żołnierze zdeterminowani, by walczyć z obydwoma wrogami: niemieckim i sowieckim.

Co bardzo istotne, Cherezińska pokazuje, dlaczego NSZ-owcy prowadzili na Kielecczyźnie i Lubelszczyźnie wojnę na dwa fronty. Otóż robili to nie z powodów politycznych, lecz humanitarnych, stając w obronie ludności cywilnej atakowanej nie tylko przez Niemców, ale i przez związaną z Rosjanami partyzantkę. Po latach propagandowych przekłamań, których najjaskrawszym przykładem są „Barwy walki" okrytego ponurą sławą antysemity Mieczysława Moczara, możemy się przekonać, że znaczna część zwycięstw komunistycznej Gwardii Ludowej (późniejszej Armii Ludowej), to tak naprawdę triumfy NSZ toczącego regularne bitwy z hitlerowcami. Co do partyzantki powiązanej z Sowietami zaś to z powieści Cherezińskiej, która wykonała imponujące badania historyczne, można się dowiedzieć, że mordowała ludność cywilną i Żydów. A żeby pozbyć się AK-owców czy żołnierzy NSZ, współpracowała nie tylko ze swoimi mocodawcami z Moskwy, ale także z hitlerowcami.

Dzięki popularnej formie ta nieznana prawda ma szansę przebić się do masowej publiczności. Podobnie jak historia Brygady Świętokrzyskiej. Żołnierzy, którzy widząc nadciągającą sowiecką okupację, jako jedyni przebili się w ponadtysiącosobowej jednostce na Zachód, by połączyć się z jednostkami amerykańskimi pod dowództwem generała Pattona. To tu, w ostatnim etapie ich szlaku bojowego, rozpoczyna się historia niczym z „Bękartów wojny" Tarantino.

Brygada Świętokrzyska rusza przez niemiecki Śląsk oraz (również niemiecki) Protektorat Czech i Moraw w trwającą prawie pół roku wędrówkę. Mamy tu zaskakujące zwroty akcji i zmiany sojuszy. Rozsypująca się III Rzesza pozwala Polakom na przemarsz, licząc, że będą walczyć po jej stronie, tymczasem oni organizują dywersję na wielką skalę, by wesprzeć nacierających aliantów. Ratują też tysiące więźniarek przygotowanego do wysadzenia obozu koncentracyjnego w czeskim Holiszovie. Moja ulubiona scena „Legionu" rozgrywa się właśnie w Czechach. Jeden z żołnierzy, bezczelnie udając niemieckiego agenta, wydobywa bez jednego wystrzału z dowództwa plany rozmieszczenia wojsk, by przekazać je Amerykanom. A cała historia, mimo zasług Brygady Świętokrzyskiej, kończy się tak, jak można było przewidzieć. Dzielni żołnierze NSZ okazują się niepotrzebni, choć udaje im się ujść z życiem przed Sowietami.

Trzeba przyznać, że obie historie związane z wojną, opisane przez polskich autorów, są naprawdę pasjonujące. I jedyna reakcja po lekturze „Bezcennego" Zygmunta Miłoszewskiego oraz „Legionu" Elżbiety Cherezińskiej to zdziwienie, że twórcy naszej literatury popularnej tak rzadko po te wątki w ostatnich latach sięgali. Choć przecież zainteresowanie nimi jest u nas ogromne, o czym świadczą sukcesy książek historycznych (np. o Dywizjonie 303) i filmów (choćby „Katyń" Andrzeja Wajdy). Co więcej, polskie losy rozgrywające się w kraju tak straszliwie doświadczonym przez wojnę aż się proszą, by ubrać je w kostium literatury popularnej. Trzeba było chyba jednak wielu lat, byśmy odreagowali komunistyczną propagandę, która przez lata karmiła nas historiami w rodzaju „Czterech pancernych" czy „Stawki większej niż życie". Dziś powoli i w tej dziedzinie wraca u nas normalność, a II wojna światowa staje się dla twórców naturalnym źródłem dramatycznych fabuł.

„Bezcenny" to największy bestseller tych wakacji. Zasłużenie. Zygmunt Miłoszewski, autor popularnych kryminałów o prokuratorze Szackim, w tej powieści osiągnął autentyczną biegłość konstruowania fabuły. Jak mówi sam pisarz, jest to powieść wysokobudżetowa, na której nakręcenie nie poważyłby się żaden polski producent. Akcja przenosi się z kontynentu na kontynent, trup ściele się gęsto, źli tropią dobrych i na odwrót. Mamy zamach terrorystyczny (i to na terenie Polski), spisek z udziałem służb specjalnych, wielką politykę (krajową i amerykańską), wielkie pieniądze, straszliwe zbrodnie, no i, rzecz jasna, II wojnę światową. To w niej początek mają wszystkie wątki.

Pozostało 93% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą