Jest coś takiego w pisarstwie Roupenian, co wywołuje sprzeczne uczucia, i to z dwóch powodów. Pierwszy dotyczy klisz, w jakie popada debiutująca Amerykanka, rocznik 1981. Podaje nam tematy ważne, skupione wokół akcji #MeToo, molestowania, pedofilii, gier erotycznych. Zaletą byłoby niekonwencjonalne ukazanie relacji i międzypłciowych zależności, gdyby nie fakt, że w każdym opowiadaniu dominuje tylko jedna płeć – kobieca. Zaletą byłoby również przedstawienie trudnych tematów z innej perspektywy, gdyby te punkty widzenia się zmieniały i w każdej opowieści mówiły coś nowego, zamiast powtarzać to samo. Zaletą byłby też absurd i satyryczne ukazywanie rzeczywistości w niektórych utworach, gdyby akurat te opowiadania nie były najsłabsze w tomie. Nierówność opowieści zdaje się potwierdzać, że bardziej od wypracowanej formy autorce zależało na przedstawieniu tematu. I to jednego.