Reklama

Postrzelać do awatara - rozmowa z Jerzym Szeją

W grach komputerowych nawet snajper nie działa w pojedynkę. Zresztą sztuka antycznego czy współczesnego pola walki to przecież sztuka współpracy grupowej, którą można doskonalić właśnie w grach - mówi Jerzy Szeja, badacz gier

Publikacja: 21.02.2015 23:01

Postrzelać do awatara - rozmowa z Jerzym Szeją

Foto: AFP

Lubi pan pograć w komputerowe strzelanki?

Jerzy Szeja: Niespecjalnie. W grach, w których trzeba walczyć, wolę białą broń – miecze i tak dalej...

Rozumiem. Preferuje pan raczej zabijanie mieczem. Dlaczego?


Bo to się kojarzy z etosem rycerskim. Wiąże się też z pewną sprawnością fizyczną i sztuką koordynacji ruchów, a strzelanie z wyrzutni czy karabinu nie wymaga tych umiejętności. Sprawdziłem to kiedyś w realu.

Na wojnie?


Nie, na strzelnicy. Walczyłem też mieczem półtoraręcznym i szablą husarską – mam repliki wykonane według oryginalnych wzorów. Zresztą gry, w których w błyskawicznym tempie oddaje się całe serie strzałów, wymagają szybkiej i specyficznej orientacji przestrzennej, dobrego wzroku, sprawnego przemieszczania się awatarem, przeładowywania broni i tak dalej. I to szczególnie wtedy, gdy nie są już klasycznymi strzelankami rozgrywanymi w labiryntach, ale symulują prawdziwe pole walki. Tymczasem z wiekiem oczy stają się coraz słabsze i takie tempo nie wszystkim odpowiada. Ale bardzo lubią je moi synowie, zwłaszcza najstarszy...

Pozostało jeszcze 94% artykułu

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Treści, którym możesz zaufać.

Reklama
Plus Minus
„Beetlejuice”: Aria dla Żukosoczka
Plus Minus
„Kronologic. Paryż 1920”: Cisza w operze
Plus Minus
„Dusza. Historia ludzkiego umysłu”: Anatomia ludzkiej jaźni
Plus Minus
„Alarum”: Polish górski resort w Gdańsku
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Michał Mizera: Sztuka w czasach przedwojennych
Reklama
Reklama