Reklama

Bestsellery Masłonia

Publikacja: 18.02.2016 21:45

Bestsellery Masłonia

Foto: 123RF

1.Czy Rachel, tytułowa bohaterka „Dziewczyny z pociągu” Pauli Hawkins (Świat Książki) to, istotnie – jak chcą liczni recenzenci tego superbestsellera – Bridget Jones po przejściach czy raczej Bridget Jones, która się stoczyła? To byłoby za proste. W każdym razie ten thriller wymyka się obiegowym sądom i klasyfikacjom. Literatura popularna warta przeczytania? W dzisiejszych czasach to wielka rzadkość.

2. Drogi Czytelniku, gdy w przesyłce, którą otrzymasz, znajdziesz kobiecą nogę,nie wpadaj w panikę, a przypomnij sobie, co w podobne sytuacji zrobił detektyw Cormoran Strike ze „Żniw zła” Roberta Galbraitha (Wydawnictwo Dolnośląskie). O tyle miał on jednak zadanie ułatwione, że niecodzienną paczkę dostała jego asystentka, a nie on sam. Tak czy inaczej, zimna krew przydaje się w życiu nie tylko detektywom.

3. Jerzy Zięba w „Ukrytych terapiach” (Egida Halina Kostka) oburza się, między innymi, na  te dietetyczki i lekarki, które, żeby zapobiec osteoporozie, zalecają  „brać suplementy wapnia i spożywać dużo produktów zawierających wapń i oczywiście pić dużo mleka. Czas tym paniom zatrzymał się jakieś 30 albo 40 lat temu. Można te wypowiedzi zignorować, gdyby dotyczyły one np. Marsjan, ale w przypadku ludzi żyjących na Ziemi, w Polsce, to już nie jest tylko śmieszne, ale i straszne zarazem. Naturopaci i inni światli i doinformowani lekarze wiedzą, że powyżej cytowane zalecenia to recepta na katastrofę zdrowotną”.

4. „Red Lipstick Monster. Tajniki makijażu” Ewa Grzelakowska-Kostoglu (Flow Book): „więc chodź, pomaluj mój świat”, a skoro nie dajemy rady, pomalujmy siebie. Już Indianie tak robili, tyle, że wyszli na tym tak sobie.

5. „Czas pokaże” Anny Ficner-Ogonowska (Znak) dzieje się w prawdziwych wnętrzach naszych domów, a nie w apartamentowcach wynajętych przez producentów telenowel na potrzeby swoich tasiemców, których bohaterowie udają normalnych ludzi. W domu rodzinnym powieściowej Julki „nawet nieduża łazienka była większa od kuchni. Nie dość, że kuchnia była maleńka, to jeszcze do ostatniego skrawka zastawiona meblami. Jakimś cudem zmieściło się w niej umeblowanie zgoła większego metrażu. Centrum mikropomieszczenia zajmował wcale niemały prostokątny stół, którego wieloletnim sąsiadem był narożnik pokryty miejscami poprzecieranym welurem w kolorze cappuccino. Nad dłuższym bokiem narożnika ciągnęła się półka obciążona zniszczoną, bo na bieżąco wertowaną literaturą z zakresu kulinariów. Jedynym luksusem w tej kuchni było ogromne okno – owoc ostatniego remontu budynku, który przeprowadzano wtedy, gdy przygotowywała się do matury. Hałas był wtedy taki, że uczyć się nie dało, ale na szczęście nie przeszkodziło jej to w zdaniu matury prawie na wymarzonych dziewięćdziesiąt procent, a kuchenne okno kochała najbardziej z całego mieszkania. To przez nie potrafiła w samotności godzinami wpatrywać się w niebo nad miastem, a nocą udawać, że tam gdzieś na dole jest las, a nie miejska niezasypiająca nigdy arteria{.

Reklama
Reklama

6. Ksiądz Jan Kaczkowski kończąc firmowane wspólnie z Piotrem Żyłką  „Życie na pełnej petardzie czyli wiarę, polędwicę i miłość” (WAM) zapewnia czytelników: „Chcę wam powiedzieć, że jesteście mi bardzo bliscy, szczególnie wtedy, kiedy się ze mną nie zgadzacie”.

7. „Zmuś mnie” Lee Child (Albatros): Jack Reacher w roli głównej i wszystko jasne.

8. „Moje córki krowy” (Świat Książki) to debiut literacki reżyser filmowej Kingi Dębskiej. Powiada, że najważniejsze dla jej opowieści jest to, by prawda była w niej punktem wyjścia, a nie dojścia. I to się udało.

9. W książce „Miłosierdzie to imię Boga” (Znak) Papież Franciszek odpowiadając na pytanie Andrei Torniellego: „Co sądzi Ojciec Święty o tym, kto spowiada się stale z tych samych grzechów?”, odpowiada m.in.: „Bardzo podoba mi się spowiedź dzieci, ponieważ one nie są abstrakcyjne, mówią po prostu, co się stało. Wywołują uśmiech. Są proste: mówią o tym, co się stało, wiedząc, że to, co zrobiły, jest złe. Jeśli pojawia się powtarzalność, która przeradza się w przyzwyczajenie, to tak, jakbyśmy nie byli w stanie wzrastać w świadomości samych siebie i Pana: tak, jakbyśmy nie dostrzegali, że zgrzeszyliśmy, że mamy rany, z których musimy wyzdrowieć. (…). Jest wielu pokornych ludzi, którzy spowiadają się ze swoich ponownych upadków. W życiu każdego mężczyzny i każdej kobiety nie jest jednak tak ważne to, by nigdy nie upaść w czasie drogi. Ważne jest to, by zawsze się podnosić, nie pozostawać na ziemi, wylizując rany”.

10. Dylemat z powieści „Grey. Pięćdziesiąt twarzy Greya oczami Christiana” E.L. James (Sonia Draga): „Jestem skołowany. Chciałem dać jej klapsa. Alepowiedziała nie”. I co począć?

11. „Metro 2035” Dmitry Glukhovsky (Insignis): dla miłośników postapokaliptycznego SF. Co by to nie znaczyło.

Reklama
Reklama

12. „Wilki” Adama Wajraka (Agora) – to się czyta! „Nagle coś wielkiego i szarego wystrzeliło, zawróciło, rozpędziło się i ani się obejrzałem, jak wilczysko skoczyło i ogromnymi łapami trzepnęło mnie w klatkę piersiową. Cios był potężny. Zachwiałem się na nogach i tylko cudem nie runąłem na ziemię. Nie był to koniec wystawiania mnie na próbę. Nie zdążyłem jeszcze wyjść z szoku po uderzeniu, gdy wilk stanął przy moim boku i poczułem na dłoni jego wielkie ostre zębiska. Trzymał ją spokojnie, ale bardzo stanowczo. Trzymał i patrzył mi w oczy swoimi brązowymi ślepiami, jakby chciał zapytać: ‘I co teraz, koleżko?’”.

13. Jeden z rozdziałów  „Dziejów Polski. Tomu 2” Andrzeja Nowaka (Biały Kruk) nosi, iście Rymkiewiczowski, tytuł: „Co nam mówi głowa Henryka Pobożnego?”. „Wiemy – mówi w nim autor – że nadużywa się idei chrześcijańskiego przedmurza nie tylko do bawienia XXI-wiecznej publiczności, ale i to, że kiedyś robiono to także dla pobudzania ducha bojowego Teutonów, którzy sobie chcieli rolę wyłącznych obrońców z roku 1241 przypisać. Tak było już w XIX stuleciu, a zwłaszcza pod koniec tamtego wieku, kiedy cesarz Wilhelm II rzucił hasło obrony przed ‘żółtym niebezpieczeństwem’ i usłużni historycy II Rzeszy przypomnieli sobie o Legnicy, obsadzając Henryka Pobożnego w roli arcygermańskiego księcia. Gorze mu się chyba stało, kiedy do tej roli wyznaczyli go także propagandyści Hitlera w ostatniej fazie II wojny, fazie wojny totalnej przeciwko ‘azjatyckiemu imperium’ Stalina.

Ciekawe jednak, co mogliby pomyśleć rycerze spod Chmielnika i Wielkiego Turska, gdyby mogli widzieć, jak 679 lat później ścierali się w nieodległych okolicach obrońcy Polski z Armią Czerwoną Lenina i Trockiego? Władysław Sikorski, nie skory do egzaltacji obrońca Płocka i Warszawy w roku 1920, tak to przecież opisywał w swoim strategicznym studium (Nad Wisłą i Wkrą): ‘Gdy bowiem potomkowie Dżengischana, twórcy olbrzymiego mongolskiego państwa, dotarli w pierwszej połowie XIII wieku aż pod mury Lignicy, Wrocławia, to przedstawiliśmy wówczas taką samą barierę dla spiętrzonej od Wschodu fali, jaka powstała w 1920 roku pod Warszawą celem powstrzymania najazdu sowieckich armij. [,,,] Jak w 1241 roku pod Lignicą, tak w 1920 roku nad Wisłą rozstrzygnąć się miały losy powtarzającego się w historii starcia dwóch światów. Nie rozumiano tego na ogół na Zachodzie’.

To porównanie chybia jednak historycznej prawdzie: w roku 1920 Polska potrafiła samodzielnie wygrać wielką batalię z nadciągającym od wschodu przeciwnikiem, a w roku 1241 książęta piastowscy swoje bitwy przegrali. Interpretacja roku 1241 była w świadomości ludzi XIII i pozostałych wieków Średniowiecza przeniknięta raczej duchem ofiary chrześcijaństwa niż triumfującego przedmurza”.

14. „Stryjeńska” Angeliki Kuźniak (Czarne) przybliża postać jednej z najwybitniejszych artystek polskich zeszłego stulecia. Jan Kleczyński, po tym, co w 1925 r. zobaczył w Paryżu na Międzynarodowej Wystawie Sztuk Dekoracyjnych i Przemysłu Współczesnego pisał w „Świecie”: „Cóż to za postacie! Co za stroje ich! Co za pomysły postaci! Na przykład Styczeń i Luty – niby pióra mają na głowie – ale nie! To kwiaty mrozu, zmarzłego na szybach – a czapki ich to jakieś kryształy ogromne! Sierpień – to przecudna anielska postać z legendy, bohater – poeta – kochanek – artysta – bożek. Postacie są otoczone scenami z życia, obyczaju i pieśni ludowej. Tu wianki puszczają na wodę – ach, co to za woda – to fale stylizowane, zaznaczone tak, jak je mogli właśnie malować prymitywi. Tu znów para krakowska tańczy krakowiaka.

Dziewucha zęby szczerzy, przegina się, wesoła, mocna, strojna jak łąka. A tam polonez. Szlachcic wąsa kręci. Boże, co też za wąsy. […] a ona, szlachcianeczka, co za ruch zalotny, skromny, godny, a wesoły, a tam z łuku strzelają ptaki – a ówdzie przez ogień skaczą chłopcy – a jeszcze gdzie indziej na starodawnym wózku panienki jadą na polowanie – a tu pijany Bachus słowiański tryska winem jak fontanna. Nie, nie można tego opisać. Trzeba zdjąć kapelusz i cicho, skromnie powiedzieć – ale tak, żeby cała ziemia polska usłyszała: ‘Niechże tej genialnej Artystki strzeże anioł, który czuwa nad wielkością sztuki polskiej, narodowej”.

Reklama
Reklama

15. Niezwykła książka „Ptaki drapieżne. Historia Lucjana ‘Sępa’ Wiśniewskiego, likwidatora z kontrwywiadu AK” Emila Marata, Michała Wójcika i Lucjana Wiśniewskiego (Znak) opowiada o człowieku, który brał udział w ponad 60 egzekucjach zdrajców i konfidentów. Pierwszej dokonał, gdy miał 17 lat. Czy Państwo Podziemne w imieniu którego zabijał, nie myliło się w swoich wyrokach? Ależ oczywiście, myliło się. „Nigdy nie miałem wyrzutów sumienia”, powiada jednak „Sęp”. Po latach kolega z oddziału tak go opisywał: „Szczuplutki, grzeczniutki, z czerwoną buzią. Wyglądał chłopięco, jakby mamusia kazała mu się grzecznie bawić, nie zbrudziwszy ubrania”.

16. Język wszystkich książek z „Masą” w tytule, czyli również „’Masy’ o bossach polskiej mafii” Artura Górskiego i Jarosława Sokołowskiego (Prószyński i S-ka) jest niepowtarzalny: „Boss to jest Bóg. Dobrze, przeginam, może nie Bóg, ale dowódca na froncie. Jesteś z nim dzień i noc, na każde zawołanie, i nie ma takiej możliwości, że jak ci coś nie pasuje, to bierzesz wolne. To jest związek, w którym ty jesteś na dole, a on na górze, i nie oczekujesz, że wskoczysz na jego miejsce. Jak jakieś głupie myśli pojawią ci się w głowie, to wcześniej czy później on to wyczuje i tak cię dojedzie, że będą cię zdrapywać z asfaltu. Boss jest dożywotni; tak masz myśleć, nawet jeśli to nie jest prawda. Nawet jeśli chciałbyś mu strzelić w łeb i może nawet to zrobisz…”.

17. Wizje snute przez Michela Houellebecqa w „Uległości” (W.A.B) mocno trzymają się ziemi: „Wybuch nadziei nastąpił w chwili, gdy Francja zaczęła odzyskiwać optymizm, jakiego nie znała od końca chwalebnego trzydziestolecia pół wieku wcześniej. Powołanie przez Mohammeda Ben Abbesa rządu jedności narodowej zostało powszechnie przyjęte jako wielki sukces; żaden nowo wybrany prezydent republiki nie uzyskał wcześniej takiego kredytu zaufania – co do tego wszyscy komentatorzy byli zgodni. Często wracałem myślami do słów Marie-Francoise Tanneur i do międzynarodowych ambicji nowego prezydenta; z zainteresowaniem przyjąłem informację, która przeszła praktycznie bez echa, dotycząca wznowienia negocjacji w sprawie szybkiego przystąpienia Maroka do Unii Europejskiej; jeśli chodzi o Turcję, został już ustalony konkretny kalendarz. Odbudowa Cesarstwa Rzymskiego była w toku, tak więc w polityce wewnętrznej Ben Abbes działał po prostu bezbłędnie. Pierwszą konsekwencją jego wyboru okazało się radykalne zmniejszenie przestępczości, która w najgorszych dzielnicach zmalała dziesięciokrotnie. Kolejnym natychmiastowym sukcesem był spadek – i to na łeb na szyję – bezrobocia. Było to bez wątpienia związane z masowym odpływem kobiet z rynku pracy, co wynikało ze znaczącej podwyżki świadczeń rodzinnych, pierwszego kroku nowego rządu o niemal symbolicznym wymiarze. Fakt, że wypłatę świadczeń uzależniono od całkowitego zaprzestania jakiejkolwiek działalności zawodowej, wywołał początkowo nieco zgrzytania zębami, zwłaszcza na lewicy, jednak upublicznienie danych dotyczących wskaźnika bezrobocia zgrzytanie owo błyskawicznie uciszyło. Zwłaszcza, że deficyt budżetowy przy tym nawet nie drgnął, podwyżka świadczeń rodzinnych została bowiem całkowicie pokryta drastycznym obniżeniem wydatków na szkolnictwo, stanowiących dotychczas najwyższą pozycję w budżecie państwa. W nowo wprowadzonym systemie obowiązek szkolny kończył się na szkole podstawowej, czyli mniej więcej w wieku lat dwunastu. Przywrócono certyfikat ukończenia szkoły podstawowej jako normalne ukoronowanie procesu  edukacji. Pojawiły się zachęty do nauki rzemiosła, natomiast finansowanie szkolnictwa średniego i wyższego całkowicie przeszło do sektora prywatnego. Wszystkie te reformy miały na celu ‘przywrócenie rodzinie, jako podstawowej komórce społecznej, jej dawnego miejsca i godności’ – jak zgodnie oświadczyli nowy prezydent republiki i jego premier we wspólnej, dość dziwnej deklaracji, w której Ben Abbes przybierał tony niemal mistyczne, a Francois Bayrou z szerokim, głupawym uśmiechem na twarzy wcielił się w rolę Hanswursta, czyli Jasia Kiełbasy, z niemieckiego teatru lalek, który w przerysowany i nieco groteskowy sposób powtarza ostatnie słowa głównego bohatera. Rzecz jasna szkoły muzułmańskie nie miały się czego obawiać – na szkolnictwo monarchie petrodolarowe nigdy nie szczędziły grosza. Co bardziej zaskakujące, wyglądało na to że niektóre katolickie i żydowskie szkoły wyznaniowe również na tych zmianach zyskały dzięki wsparciu ze strony wielu dyrektorów przedsiębiorstw; w każdym razie oświadczyły, że ich budżet został domknięty i od następnego września będzie funkcjonować normalnie”.

18. „Co nas nie zabije” David Lagercrantz (Czarna Owca) przekonuje – i to dobitnie – że przeróżne prequele i sequele głośnych powieści, szczególnie te pisane przez ludzi do wynajęcia, najskuteczniej niszczą literackie legendy. Tak jest i w tym wypadku; nie minie wiele lat, a o „Millennium” Stiega Larssona zapomną nawet koneserzy gatunku.

19. Żeby odkryć tajemnicę  „Zaczarowanego lasu” Johanny Basford (Nasza Księgarnia), trzeba wypełnić pewną misję. A przy okazji znaleźć zagubionego pingwinka, którego autorka ukryła w tej kolorowance specjalnie dla bliskiej sobie osoby.

Reklama
Reklama

20. Jedenastoletnia bohaterka książki Agnieszki Chylińskiej „Zezia i wszystkie problemy świata” (Pascal), rzeczywiście, ma na głowie cały świat. To ogromna odpowiedzialność, a że ją uniesie, to dowodzi, że mądra z niej dziewczynka. Stanowczo nie doceniamy naszych pociech.

21. „Rok w lesie” Emilii Dziubak (Nasza Księgarnia) pokazuje ten sam kawałek lasu w kolejnych miesiącach roku. Ten sam, a przecież za każdym razem inny. Na szczęście nie ma obrazu ostatecznego czyli lasu, którego już nie ma. Bo to nieprawda, że nie było nas, był las itd. W końcu nie będzie i nas, i lasu. A wtedy wydawane będą książeczki pod tytułem „Co to jest las?”.

22. „Tajemny ogród” Johanny Basford (Nasza Księgarnia) powstał z inspiracji ogrodowej. Konkretnie ogrodów zamku Brodick na wyspie Arran, gdzie dziadek autorki był głównym ogrodnikiem. Dobrze mieć dziadka.

23. W „Zniszcz ten dziennik. Wszędzie” Keri Smith (K.E. Liber) chodzi o przekształcenie destrukcji w kreację. No i o to jeszcze, by uwierzyć, że niszczenie tego „książkowego” nabytku temu właśnie służy.

24. Obecność w rankingu „Królów przeklętych. Tomu 3” (Wydawnictwo Otwarte) Maurice’a Druona przypomina jeden z najsławniejszych cykli historycznych, świetnie łączących sensacyjną fabułę z wiedzą o dziejach Francji w okresie Wojny Stuletniej i zmagań Kapetyngów z Plantagenetami. Zmarły w 2009 roku Druon nie tylko pisał świetne książki, ale i aktywnie uczestniczył w życiu publicznym i politycznym swojego kraju. Był deputowanym do Zgromadzenia Narodowego i Parlamentu Europejskiego, a w latach 1973-74 pełnił urząd ministra kultury. Francja ma pod tym względem piękne tradycje. W końcu pierwszym ministrem kultury w dziejach tego państwa był Andre Malraux (1958-1969). To dobry przykład.

Reklama
Reklama

25. „Biografie odtajnione. Z archiwów literackich bezpieki” Joanny Siedleckiej (Zysk i S-ka) przynoszą m.in. porażającą wiedzę o jakże kiedyś prominentnym, ale i cenionym wśród inteligencji, zwłaszcza katolickiej, dramaturgu Jerzym Zawieyskim. Pośle na PRL-owski Sejm, esbeckiej wtyce, zaprzysięgłym homoseksualiście. Uchodzącym za bez mała bohatera z uwagi na postawę, jaką zajął w marcu 1968 roku.

26. „Księgi Jakubowe” Olga Tokarczuk (Wydawnictwo Literackie): dzieło przecenione.

27. „Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego” Wojciecha Sumlińskiego (Wojciech Sumliński Reporter) nie pozwalają zapomnieć o byłym prezydencie. Szkoda.

28. „Ginekolodzy” Jurgena Thorwalda (Marginesy) to opowieść o horrorze, jaki jeszcze wcale nie tak dawno trwał na szpitalnych  izbach porodowych. „Ponieważ do ostatniego trzydziestolecia XIX wieku – pisał zmarły dziewięć lat temu popularny niemiecki autor („Stulecie detektywów”) – nie wiedziano nic o infekcjach i bakteriach oraz nie znano ani pojęcia sterylności, ani gumowych rękawiczek, pierwsi ginekolodzy przenosili najzłośliwsze zarazki z jednego otworu do drugiego. Rzadko się myli, a przy pracy znów szybko się brudzili. Nie da się oszacować, ile kobiet wpędzili do grobu, zamiast im pomóc”.

29. Z książki „Superfood na co dzień” (Insignis) sławnego brytyjskiego kucharza Jamie Oliviera dowiedziałem się, że tytułowe superjedzenie (mające wyjątkowe właściwości prozdrowotne) to nie tylko przemądrzale brzmiące jagody goji, nasiona chia, algi morskie – spirulina i chlorella, ale i jarmuż, orzechy i… czosnek, jakże popularny nie tylko w Lubartowie. [Andrzej Rosiewicz: „W Lubartowie, w Lubartowie, latem, zimą czy na wiosnę, wszyscy chętnie jedzą czosnek”.]

Reklama
Reklama

30. „Śnieg przykryje śnieg” Levi Henriksen (Smak Słowa) czyli sukcesów skandynawskich kryminałów ciąg dalszy. Ten jest a Norwegii rodem.

Ranking sporządziła Ewa Tenderenda-Ożóg

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Plus Minus
„Poranek dnia zagłady”: Komus unicestwiony
Plus Minus
„Tony Hawk’s Pro Skater 3+4”: Dla tych, co tęsknią za deskorolką
Plus Minus
„Gry rodzinne. Jak myślenie systemowe może uratować ciebie, twoją rodzinę i świat”: Rodzina jak wielki zderzacz relacji
Plus Minus
„Ze mną przez świat”: Mogło zostać w szufladzie
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Marcin Mortka: Całkowicie oddany metalowi
Reklama
Reklama