Headhunter – czyli łowca głów – nie przegląda kilkudziesięciu CV i listów motywacyjnych, zastanawiając się, kogo zaprosić na rozmowę kwalifikacyjną. Pole wyboru zawęża do kilku najlepszych kandydatów w danej dziedzinie, czasem do kilku osób w Polsce. Utarło się, że w ten sposób szuka się menedżerów i specjalistów z dużym doświadczeniem. Ale nie tylko. Firmy headhunterskie rekrutują już na niższych szczeblach kariery: szukają odpowiednich kandydatów wśród studentów, świeżo upieczonych absolwentów wyższych uczelni albo osób z niewielkim doświadczeniem.
– W ciągu półtora roku zrekrutowaliśmy ok. 20 magistrów farmacji, zarówno po stażu w Polsce, jak i z kilkuletnim doświadczeniem, do pracy w szwedzkich aptekach – mówi Daria Cąpała, kierownik ds. rekrutacji z firmy Farmacja.hr.
Projekt prowadzony przez firmę zakłada zatrudnienie u wybranego pracodawcy przez minimum trzy lata. – Kandydatów skusiły m.in. pensje, kurs nauki szwedzkiego, lepsze podejście do farmaceutów i zabezpieczenia socjalne – wymienia rekruterka.
Czy mogę postawić kolejkę?
Oferty pracy przychodzą same m.in. w usługach teleinformatycznych i technologiach informatycznych (IT). Na każdym szczeblu kariery i nawet w nieformalnych okolicznościach. – Najdziwniejsza potencjalna rekrutacja, jaką pamiętam, odbyła się po konferencji, na którą wyjechałem z kolegami do Danii – wspomina programista zatrudniony na stanowisku seniorskim. Na co dzień pracuje w polskiej filii skandynawskiej firmy, dla której wykonuje oprogramowanie urzędowych platform teleinformatycznych, odpowiedników polskiego ePUAP-u. – Siedzieliśmy z kolegą przy barze i rozmawialiśmy po polsku, używając branżowego słownictwa po angielsku. Podszedł do nas mężczyzna, który przedstawił się jako jeden z dwóch właścicieli tamtejszego startupu i postawił nam kolejkę. Wyciągnął telefon, pokazał aplikację do zamawiania jedzenia, która nie działała prawidłowo. Widać było, że jej elementy rozjeżdżają się na ekranie. Powiedział, że jest bardzo zainteresowany tym, jak zrekrutować programistów z Polski, bo mają dobrą renomę – wspomina programista.
W Polsce już dawno powstały zawody ściśle specjalizujące się w takich poszukiwaniach. Zapotrzebowanie jest duże, więc „IT recruiter" czy „IT headhunter" funkcjonują jako nazwy stanowisk, na których szuka się talentów z branży.