Obie produkcje mają ze sobą wiele wspólnego. Choć jedna skupia się na seryjnych mordercach i socjopatycznych zabójcach, a druga na brudnej polityce, łączy je podmiot opowieści – ludzie pozbawieni empatii, skrupułów i wyprani z emocji. To po prostu seriale o psychopatach, tych w garniturach i tych ze społecznych nizin.
„Mindhunter" opowiada o narodzinach zawodu profilera. W latach 70. w FBI, nieco przypadkowo, dzięki determinacji dwóch funkcjonariuszy niższego szczebla powstał tam oddział behawiorystyki. Jego założyciele rozmawiali z wielokrotnymi mordercami, próbując ustalić motywy ich postępowania. Ostatecznym celem było stworzenie profili psychologicznych przestępców, tak by w przyszłości śledczy szukający zabójców byli w stanie zawęzić krąg potencjalnych podejrzanych.