Szansa na dynamiczny skok do przodu

Pandemia twardo zweryfikuje modele biznesowe startupów. W efekcie jednak dla projektów odpowiadających na rzeczywiste potrzeby klientów stanie się impulsem do rozwoju.

Publikacja: 27.08.2020 22:00

Eksperci przypominali, że mimo otwarcia gospodarki ryzyko wciąż istnieje i nie mamy żadnej gwarancji

Eksperci przypominali, że mimo otwarcia gospodarki ryzyko wciąż istnieje i nie mamy żadnej gwarancji, że bardzo prawdopodobna druga fala pandemii nie zakłóci procesu odbudowy, który już widać w wielu branżach

Foto: materiały prasowe

Diagnoza sytuacji startupów w kontekście pandemii, analiza aktywności firm i instytucji wspierających młode projekty, a także prognoza rozwoju sytuacji – o tym rozmawiali uczestnicy debaty „Pandemia i zamrożenie gospodarki – siła destrukcyjna czy nowy impuls rozwojowy dla startupów?" zorganizowanej przez „Rzeczpospolitą" w ramach konkursu Orzeł Innowacji.

Zróżnicowane reakcje

Zdaniem Dariusza Żuka, prezesa AIP, reprezentującego także fundusze AIP Seed i bValue VC, mówiąc o tym, jak pandemia wpłynęła na działalność startupów i jakie będą jej skutki dla takich firm, należy patrzeć na efekty krótko- i długoterminowe.

– Jeżeli chodzi o krótkoterminowe, to mamy różne reakcje nawet w naszym portfelu. W AIP Seed są projekty, które urosły bardzo szybko, jak SiDLY – opaska telemedyczna dla osób starszych, która bada parametry życiowe. Jak kosmetyczne GLOV, gdzie wydawałoby się, że po zamknięciu sklepów taka rękawiczka do demakijażu będzie się trudniej sprzedawała, ale jej twórczynie spiwotowały biznes w kierunku home spa i mają wzrost sprzedaży. Z kolei w bValue mamy takie projekty jak Tidio. To live chat, jest już czwarty na świecie pod względem liczby instalacji, wyprzedził choćby polskiego LiveChata. Niektóre firmy będące ich klientami niestety nie wytrzymały pandemii, więc odchodzą, lecz pojawiają się nowe – mówił Dariusz Żuk. – Ale mamy też przypadki negatywne. Jak chociażby EMENAGO, który oferuje system CRM dla klubów i restauracji. Tu praktycznie z dnia na dzień obroty spadły do zera.

Wskazał, że ważna jest weryfikacja pomysłu startupu i jasne pokazanie, jaką niesie wartość, na jakie potrzeby jak szerokiej grupy odbiorców ma odpowiadać, a także precyzyjne określenie modelu biznesowego i dostosowanie go do oferowanego rozwiązania.

– Długookresowo, w perspektywie trzech–pięciu lat, startupy dostaną dynamicznego przyspieszenia, takiego jak wprowadzenie maili w porównaniu z tradycyjnymi listami. Rynek, oparty na szybkim skalowaniu poprzez technologie – bo na tym startupy budują swoją wartość – będzie szybko się rozwijał. Już przeskoczyliśmy parę lat, jeżeli chodzi o e-commerce. Żyjemy w bańce, że wszyscy wszystko już kupowaliśmy online czy używaliśmy wielu technologii. Natomiast w rzeczywistości przeciętne firmy z sektora MŚP do tej pory nie używały online do komunikacji, nie używały szeroko e-commerce. Więc tu przyspieszenie jest ogromne – podkreślił prezes AIP.

Zdaniem Marcina Szczecińskiego, kierownika ds. inwestycji kapitałowych Adamed Technology, startupy przynajmniej z dwóch powodów są bardziej odporne na skutki pandemii i kryzysu, który może ona wywołać.

– Po pierwsze, nawiążę do „piwotowania", czyli zdolności do bardzo szybkiej reakcji, która nie zawsze towarzyszy większym organizacjom. A po drugie, większość startupów to „mieszkańcy" cyfrowego świata, którego pandemia dotknęła w mniejszym stopniu. Wstrząsnęła ona przede wszystkim fundamentami gospodarki, która istnieje fizycznie – powiedział Marcin Szczeciński.

– Startupy trochę z definicji są na to odporne, jeśli operują w cyfrowym świecie i oferują cyfrowy produkt. Z tym zastrzeżeniem, że jeśli na końcu dla zrealizowania danej usługi jest niezbędna interakcja z żywym człowiekiem – wrócę do przykładu EMENAGO – to taki biznes może zniknąć z dnia na dzień. Bo po pierwsze, regulator może powiedzieć, że od np. poniedziałku dane instytucje są zamknięte, nie ma więc przychodów. A po drugie, z powodu obaw o zdrowie nie pójdziemy do wielu miejsc – wskazywał przedstawiciel Adamed Technology. – Jednak w długim terminie np. w medycynie nastąpi szybki skok o kilka lat do przodu.

Jego zdaniem startupy powinny tak budować i weryfikować modele biznesowe, by możliwie szybko uniezależniać się od pieniędzy od inwestorów, gdyż najważniejszy dopływ gotówki to ten, który płynie od klientów.

„Sprawdzam"

Hubert Turaj, partner zarządzający, EDISONDA, Grupa Grant Thornton, wskazał, że mocno ucierpiały startupy powiązane z branżami, które dotknął kryzys.

– Mamy wśród naszych klientów startup, który sprzedawał wejściówki do klubów fitness. I z dnia na dzień stracił rację bytu. Zamroził działalność i próbuje piwotować, rozwijać inne usługi – opowiadał Hubert Turaj.

On także zgodził się z diagnozą, że obecna sytuacja to jednak szansa rozwojowa dla młodych firm. Ale zaznaczył, że to taki moment „sprawdzam". – Ciężkie warunki i wyzwania zawsze służą naturze do dokonania skoku do przodu. I mam wrażenie, że teraz tak się dzieje. Pojawia się dużo nowych problemów do rozwiązania, a to zawsze pożywka dla startupów, bo one mogą zająć nowe nisze – dodał partner zarządzający w EDISONDA.

Wskazał też, że generalnie nie ma kłopotów z dostępem do finansowania. Inwestorzy są chętni do wspierania startupów, szczególnie tych, które już się sprawdziły. A w efekcie kryzysu może się też okazać, że paradoksalnie młode firmy będą miały lepszy dostęp do bazy specjalistów, którzy odpłyną z innych dziedzin. Według niego dla sukcesu startupu konieczny jest dobry produkt odpowiadający na realną potrzebę odbiorców, także taką, która dopiero może się pojawić. Ważna jest też szybkość odpowiedzi na pojawiające się oczekiwania i testowanie rozwiązań z klientami.

Jarosław Sroka, członek zarządu Kulczyk Investments, mówił, że ryzyko wciąż istnieje i nie mamy żadnej gwarancji, że bardzo prawdopodobna druga fala pandemii nie zakłóci procesu odbudowy, który już widać w wielu branżach.

– Ale to też okazja, żeby ograniczyć zakres nieefektywności w firmie. Tego oczekują dziś inwestorzy. Obok startupów, które nagle zostały odcięte od przychodów, nie brakuje spółek działających wyłącznie w oparciu o pozyskany kapitał, a perspektywy zdobycia kolejnych środków wydają się dzisiaj dość mgliste – ostrzegł Jarosław Sroka.

– Wielu inwestorów vc sygnalizuje, że poważnie rozważają zamrożenie kolejnych transferów kapitału do spółek portfelowych – do czasu wyklarowania się sytuacji, czyli nawet przez najbliższych kilkanaście miesięcy. Dlatego też radykalna polityka kosztowa oraz korekta modelu biznesowego mogą być dla wielu spółek sprawą życia lub śmierci – podkreślił.

Dodał, że od kilku miesięcy trwa w startupach gruntowny przegląd modelu działalności. Jeśli chodzi o koszty, to pod nóż idą budżety marketingowe, wynagrodzenia – zarządów w pierwszej kolejności – cięcia zatrudnienia, ograniczenia powierzchni biurowej oraz zasady rozliczania się z klientami, np. renegocjacje dotychczasowych zasad rozliczania się. Młodzi przedsiębiorcy aktywnie szukają także alternatywnych źródeł kapitału w postaci grantów.

Ważne priorytety

– Niezależnie od rozwoju sytuacji w najbliższych miesiącach i niezależnie od branży, bo przecież wiele spółek z sektora opieki zdrowotnej, logistyki, handlu czy edukacji dostało bardzo pozytywny impuls w trakcie pandemii, będzie to czas redefiniowania relacji na linii inwestor–spółka portfelowa. Część funduszy vc może być zmuszona do ograniczenia swojej aktywności inwestycyjnej, a więc i brutalnej weryfikacji swoich portfeli – kogo i w jakim zakresie dalej wspierać, a kogo już nie. Warunki pozyskiwanego przez spółki kapitału mogą też być o wiele mniej atrakcyjne – prognozował członek zarządu Kulczyk Investments.

Dodał, że czas pandemii nie tylko wszechstronnie zweryfikuje dojrzałość biznesową wielu przedsiębiorców, ale może być też szansą na zbudowanie silnej kultury korporacyjnej, która na bazie zaufania pracowników oraz inwestorów pozwoli mierzyć się z największymi wyzwaniami i to przez wiele lat.

Z diagnozą ryzyk dotyczących pozyskania kapitału czy weryfikacji modeli biznesowych zgodził się Paweł Kolczyński, wiceprezes Agencji Rozwoju Przemysłu. Jednak, jak podkreślił, na sytuację można spojrzeć też z pewnym optymizmem.

– Jest on związany z założeniami unijnego funduszu odbudowy. A jest tam mowa o przebudowie gospodarek UE w kierunku cyfryzacji. To tworzy bardzo dobry dla startupów nowy obszar aktywności, który w naturalny sposób będzie powiązany z nowymi wyzwaniami, a z drugiej strony w najbliższych latach będzie wiązał się z możliwością pozyskania finansowania nie tylko od funduszy, ale też ze środków unijnych – mówił Paweł Kolczyński.

– Pandemia może być więc dobrym impulsem do przemodelowania unijnej gospodarki, która nie jest aż tak nowoczesna, cyfrowa, gdy spojrzymy na liderów, czyli kraje azjatyckie czy Stany Zjednoczone. Najlepszym przykładem obrazującym to, gdzie Europa jest w tym wyścigu o nowe technologie, jest problem z opracowaniem koncepcji europejskiej baterii dla pojazdów elektrycznych czy nowoczesnych rozwiązań dla elektromobilności – wskazał.

Podkreślił, że planując działalność, warto zwróć uwagę na możliwości pozyskania środków unijnych w nowej perspektywie, m.in. w ramach funduszu odbudowy. I w tym kontekście na priorytety określane przez Unię Europejską oraz poszczególne kraje. I szukać innowacyjnych rozwiązań w tych obszarach, gdyż takie podejście pozwoli na znaczne ograniczenie ryzyk działalności.

Diagnoza sytuacji startupów w kontekście pandemii, analiza aktywności firm i instytucji wspierających młode projekty, a także prognoza rozwoju sytuacji – o tym rozmawiali uczestnicy debaty „Pandemia i zamrożenie gospodarki – siła destrukcyjna czy nowy impuls rozwojowy dla startupów?" zorganizowanej przez „Rzeczpospolitą" w ramach konkursu Orzeł Innowacji.

Zróżnicowane reakcje

Pozostało 96% artykułu
Orzeł Innowacji
W Polsce ciężko zbudować spółkę technologiczną o globalnym zasięgu
Orzeł Innowacji
Szukanie tych, którzy odmienią nasz świat
Orzeł Innowacji
Jak przyspieszyć innowacyjność
Orzeł Innowacji
AI coraz głębiej sięga inwestorom do kieszeni
Orzeł Innowacji
Jak start-upy mogą wyjść z finansowego zakrętu