[b]To wniosek z zeszłotygodniowego wyroku warszawskiego Sądu Apelacyjnego (sygn. I ACa 427/09)[/b].
Dzięki takiemu stanowisku sądu po kilku latach procesu z trzema firmami turystycznymi rodzina poturbowanej przez wielbłąda kobiety dostała zadośćuczynienie, mimo że każde z biur zrzucało odpowiedzialność na inne.
Poszkodowana zażądała odszkodowania za koszty leczenia, przejazdów do szpitala w Tunezji, konieczne w tamtych warunkach napiwki oraz 100 tys. zł zadośćuczynienia za krzywdy moralne będące skutkiem wypadku. Polegał on na tym, że w trakcie typowej przejażdżki wielbłądem w czasie zsiadania zwierzę przygniotło kobietę, doprowadzając do kilku urazów, w tym złamania kości udowej.
Rezydent i pilotka udzielili jej niezbędnej pomocy, przegapili jednak rezerwację leżącego miejsca w samolocie i poszkodowana oraz jej mąż musieli wracać tydzień później.
Zarówno poszkodowana, jak i polscy sprzedawcy wycieczki dali sobie spokój z tunezyjskim właścicielem wielbłądów, był jednak kłopot z ustaleniem odpowiedzialnego po polskiej stronie.