Winne biuro, a nie wielbłąd

Jeśli kilka firm organizuje wycieczkę, to każda może odpowiadać za skutki wypadku

Aktualizacja: 07.07.2009 07:54 Publikacja: 07.07.2009 07:42

Winne biuro, a nie wielbłąd

Foto: Fotorzepa, Maciej Kaczanowski Maciej Kaczanowski

[b]To wniosek z zeszłotygodniowego wyroku warszawskiego Sądu Apelacyjnego (sygn. I ACa 427/09)[/b].

Dzięki takiemu stanowisku sądu po kilku latach procesu z trzema firmami turystycznymi rodzina poturbowanej przez wielbłąda kobiety dostała zadośćuczynienie, mimo że każde z biur zrzucało odpowiedzialność na inne.

Poszkodowana zażądała odszkodowania za koszty leczenia, przejazdów do szpitala w Tunezji, konieczne w tamtych warunkach napiwki oraz 100 tys. zł zadośćuczynienia za krzywdy moralne będące skutkiem wypadku. Polegał on na tym, że w trakcie typowej przejażdżki wielbłądem w czasie zsiadania zwierzę przygniotło kobietę, doprowadzając do kilku urazów, w tym złamania kości udowej.

Rezydent i pilotka udzielili jej niezbędnej pomocy, przegapili jednak rezerwację leżącego miejsca w samolocie i poszkodowana oraz jej mąż musieli wracać tydzień później.

Zarówno poszkodowana, jak i polscy sprzedawcy wycieczki dali sobie spokój z tunezyjskim właścicielem wielbłądów, był jednak kłopot z ustaleniem odpowiedzialnego po polskiej stronie.

Wprawdzie sprzedawca wycieczki (znane ogólnopolskie biuro turystyczne) zaproponował jako swoiste załagodzenie sprawy zwrot kosztów wycieczki i wysłanie poszkodowanej za darmo do Druskiennik na wczasy, ale gdy doszło do żądań pieniężnych, sprawa się mocno skomplikowała.

To znane biuro zaczęło twierdzić, że organizatorem wycieczki było inne biuro – z Jeleniej Góry, które miało prawo używać jego znanego logo, ale działało na własny rachunek, a wycieczkę sprzedała jego agentka – trzecia już w tej sprawie firma turystyczna z Warszawy.

Jednak mec. Julia Zduńczyk, pełnomocnik poszkodowanych, przypomniała, że owa agentka była tylko pośrednikiem, a o tym, jakoby jeleniogórskiej firmy, dowiedziała się dopiero w trakcie procesu. Na kilku pismach zaś, w tym rachunku i reklamacji już po wypadku, widniało logo pozwanego biura. Gdyby wycieczkę oferowała mniej znana firma, państwo S. by jej nie wykupili.

– To, że jedna firma posługuje się oznaczeniem czy drukiem innej, o niczym jeszcze nie świadczy. W tej sprawie jedno jest pewne: że sprawcą nieszczęścia był wielbłąd – mówiła z kolei pełnomocnik pozwanego.

Sąd apelacyjny był innego zdania.

– Nie ma wątpliwości, że pozwany przynajmniej współorganizował wyjazd, a wycieczka na Saharę wskazana wśród imprez fakultatywnych była objęta ofertą. Pozwany mógłby się uwolnić od odpowiedzialności tylko wtedy, gdyby wykazał, że nie można mu zarzucić winy w wyborze tunezyjskiego organizatora przejażdżki (art. 429 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=847282B36970F618310117719A9D13F7?id=70928]kodeksu cywilnego[/link]) – powiedziała sędzia Dorota Markiewicz. – Ale nawet nie próbował prowadzić takiego dowodu.

W konsekwencji SA zasądził prawie 50 tys. zł zadośćuczynienia. Wyrok jest ostateczny.

[b]To wniosek z zeszłotygodniowego wyroku warszawskiego Sądu Apelacyjnego (sygn. I ACa 427/09)[/b].

Dzięki takiemu stanowisku sądu po kilku latach procesu z trzema firmami turystycznymi rodzina poturbowanej przez wielbłąda kobiety dostała zadośćuczynienie, mimo że każde z biur zrzucało odpowiedzialność na inne.

Pozostało 89% artykułu
W sądzie i w urzędzie
Czterolatek miał zapłacić zaległy czynsz. Sąd nie doczytał, w jakim jest wieku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Spadki i darowizny
Podział spadku po rodzicach. Kto ma prawo do majątku po zmarłych?
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Zdrowie
Ważne zmiany w zasadach wystawiania recept. Pacjenci mają powody do radości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Sądy i trybunały
Bogdan Święczkowski nowym prezesem TK. "Ewidentna wada formalna"