Niby wszystko jasne i nie powinno być wątpliwości. A jednak są. Okazuje się, że 85 proc. używanych obecnie kas fiskalnych nie ma funkcji, która pozwala na drukowanie na paragonie NIP. Nabywca otrzyma więc paragon bez niego. A skoro tak, nie będzie mógł otrzymać potem faktury. Tymczasem z obecnie obowiązujących przepisów – a nic nie wskazuje, by miały się one od 1 lipca zmienić – jasno wynika, że sprzedawca musi wystawić fakturę na żądanie nabywcy w ciągu trzech miesięcy od wydania paragonu.
Konia z rzędem temu, kto wyjaśni, co ma zrobić sprzedawca. Jeśli wyda paragon bez NIP, nie wystawi potem faktury, bo narazi się na karę. Z drugiej strony istnieje też przepis, który zobowiązuje go do wystawienia faktury na podstawie wydanego paragonu na żądanie nabywcy. Ktoś powie: niech wymieni kasę na taką, która drukuje NIP na paragonie. Wydaje się, że to jedyne sensowne rozwiązanie. Tyle że wymiana kas fiskalnych kosztuje. I chyba dlatego Ministerstwo Finansów pytane o to, czy kasy trzeba będzie wymienić, odpowiedziało: projektowane przepisy nie nakładają takiego obowiązku.
To fakt. Nie nakładają. Nakłada go jednak zdrowy rozsądek. Ministerstwo tymczasem, nie po raz pierwszy, pokazuje, że potrafi wypłynąć na szeroki ocean absurdu i pławić się w nim z rozkoszą. Jeden przepis nakazuje sprzedawcy wystawić fakturę na podstawie paragonu w ciągu trzech miesięcy, drugi mu tego zabrania. A ministerstwo idzie w zaparte: problemu nie ma. Bo jak tu przyznać, że nieuchronnym efektem nowych przepisów jest wymiana kas fiskalnych w zdecydowanej większości punktów handlowych? Taka informacja dobrze nie wygląda. Jeszcze przedsiębiorcy gotowi pomyśleć, że ministerstwo nie przejmuje się ich problemami.
Skończy się jak zwykle: fiskus podstawił podatnikowi nogę, ten wywinął orła i upadł, a sprawca udaje, że to było niechcący. Taki psikus. Tylko podatnikowi nie do śmiechu. ©?