Wtorkowe orzeczenie sądu ze Szczecina, który uznał za bezzasadne zatrzymanie Andrzeja Jakubiaka i Wojciecha Kwaśniaka – byłych szefów Komisji Nadzoru Finansowego – oraz zakwestionował podstawy zarzutów wobec nich, każe wrócić do osławionej wypowiedzi szefa Prokuratury Krajowej Bogdana Święczkowskiego. Padła z jego ust trzy miesiące temu, gdy na polecenie prokuratury Kwaśniaka i Jakubiaka zatrzymano, a potem spektakularnie wieziono z Warszawy do Szczecina, by tam postawić zarzuty o nieprawidłowości w KNF. Na koniec nawet nie zażądano dla nich aresztu. Najwidoczniej nie było z czym pójść do sądu.
Prokurator Święczkowski na specjalnej konferencji mówił wtedy: „Mam nadzieję, że dostrzegają państwo, że to jest prawdziwa afera KNF". W domyśle, nie jest nią sprawa nominowanego przez obecnie rządzących byłego szefa komisji Marka Ch., który w areszcie spędził dwa miesiące w związku z zarzutami korupcyjnych propozycji złożonych Leszkowi Czarneckiemu.
Po decyzji szczecińskiego sądu wydaje się, że prawdziwą aferą nie jest jednak sprawa Kwaśniaka – skądinąd bardzo zasłużonego w objęciu nadzorem SKOK-ów. Na pewno wiemy zaś, że szef prokuratury nigdy nie powinien był wypowiedzieć takich słów przed prawomocnym wyrokiem sądu. Brzmią niepokojąco podobnie do niesławnego zdania ministra Zbigniewa Ziobry o znanym kardiochirurgu: „Już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie", za które potem przepraszał po przegranym procesie.
Słowa te są, niestety, kolejnym dowodem na próbę usytuowania prokuratury ponad wszelkimi instancjami sądowymi. Niepodzielnie włada śledztwem, w sądzie wolno jej cofać akt oskarżenia, a jeśli sposób prowadzenia procesu się nie podoba – wszczyna się śledztwo w sprawie sędziów. Takie przypadki już były. Nie dziwię się więc wnioskom obrońców Wojciecha Kwaśniaka o wyłączenie Bogdana Święczkowskiego z nadzorowania spraw KNF. Choć nie wróżę im powodzenia. Mam też nadzieję, że sędziowie ze Szczecina, którzy przyznali rację obrońcom byłych szefów Komisji, nie staną się z tego powodu przedmiotem jakiegoś śledztwa.