Reklama

Pietryga o portalu promującym narkomanię i treści pornograficzne

Wczoraj dzięki publikacji „Rz” został zamknięty portal promujący za pieniądze podatników narkomanię i treści pornograficzne.

Publikacja: 19.11.2013 19:04

Pietryga o portalu promującym narkomanię i treści pornograficzne

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek

Miał służyć kampanii  upowszechniającej zdrowy tryb życia wśród homoseksualistów. Jednostka  podległa Ministerstwu Zdrowia wsparła tę akcję 90 tys. zł.

Jak do tego doszło? Czy urzędnicy wydający publiczne przecież środki wiedzieli, co wspierają, czy mieli świadomość, jakie treści znajdą się na portalu, czy wreszcie monitorowali portal? Czy może kierowali się tylko swoistą tolerancją sprowadzającą się do zasady: „róbta co chceta"?

Jeszcze nie znamy odpowiedzi na te pytania. Na razie  minister Bartosz Arłukowicz nie poczuwa się do tego, aby z postępowania swoich podwładnych po prostu się wytłumaczyć.

W całym tym skandalu można dostrzec pokłosie  szerzącej się  w Polsce tolerancji za wszelką cenę. Ze szczególnym miejscem dla mniejszości seksualnych. A  każda krytyka lub zdanie odrębne są politycznie niepoprawne.  Oponent stawiany jest pod pręgierzem. Zdefiniowany jako osoba  chora z nienawiści, homofob, nie-Europejczyk itd.

Tak też zresztą było  po  publikacji „Rz". Jeden  dziennikarzy radia TOK FM nazwał ustalenia dziennika mianem „homofobiczngo rajdu"  wynikającego z „nienawiści do homoseksualizmu".

Reklama
Reklama

Trudno z tym nawet polemizować.

Mam nadzieję, że sprawa  portalu zostanie  wyjaśniona do końca.  Zarówno przez  prokuraturę, jak i odpowiedzialnego ministra  Bartosza Arłukowicza

I niech będzie to przestroga dla arcypostępowych, że polityka „róbta co chceta" może czasem wziąć nieprzewidziany obrót.

>

Miał służyć kampanii  upowszechniającej zdrowy tryb życia wśród homoseksualistów. Jednostka  podległa Ministerstwu Zdrowia wsparła tę akcję 90 tys. zł.

Jak do tego doszło? Czy urzędnicy wydający publiczne przecież środki wiedzieli, co wspierają, czy mieli świadomość, jakie treści znajdą się na portalu, czy wreszcie monitorowali portal? Czy może kierowali się tylko swoistą tolerancją sprowadzającą się do zasady: „róbta co chceta"?

Reklama
Opinie Prawne
Prof. Andrzej Olaś o ruchu ministra Żurka: Prawnicy muszą bić na alarm
Opinie Prawne
Marek Safjan: doskonały przykład transpozycji orzeczenia europejskiego
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Gdy nie wiadomo o co (Żurkowi) chodzi, chodzi o neosędziów
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Rzeczpospolita sofizmatem stoi
Opinie Prawne
Rafał Dębowski: Zabawy bronią w walce o słupki poparcia
Reklama
Reklama