Właściwie tak, choć na początku bardzo imponował mi też zawód adwokata. Naoglądałam się w czasach licealnych francuskich filmów, w których szlachetni adwokaci ratowali prawie z windy na szafot niewinnych skazańców. Przeszło mi po pewnym doświadczeniu, jeszcze z czasów studenckich. Z Kołem Naukowym Prawników UMCS pojechałam do Puław na głośną sprawę volksdeutscha. Bronił go najlepszy lubelski adwokat. Wygłosił płomienną mowę, głównie o jego zasługach po wojnie, którą zakończył stwierdzeniem, że jego klient powinien dostać Krzyż Zasługi. Kiedy w drodze powrotnej zapytałam, czy naprawdę sądzi, że oskarżony powinien dostać ten krzyż, spojrzał na mnie jak na idiotkę i odpowiedział ze złością: „Oczywiście, powinien dostać krzyż, ale drewniany, szubienicę".
Dlaczego zajęła się pani ?naukowo prawem pracy?
Miałam pracować w Katedrze Prawa Cywilnego. ?Do dziś zresztą ?mam podziw ?dla piękna, oszlifowanych od czasów rzymskich, konstrukcji cywilistycznych. Jednak kiedy byłam na piątym roku, zmarł prof. Aleksander Wolter, kierownik tej katedry. Nie byłam pewna, czy jego następca zechce mnie przyjąć. Otrzymałam propozycję od prof. Eugeniusza Modlińskiego z Katedry Prawa Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Kiedy się okazało, że w „cywilnej" katedrze też było dla mnie miejsce, byłam już po słowie z prawem pracy... Dałam się przekonać tym, że prawo cywilne istniało wtedy głównie w książkach, a prawo pracy żyło, było potrzebne ludziom.
Współtworzyła pani „Solidarność" uczelnianą, więc czas uczelniany nie był zupełnie spokojny.
Kiedy przyszedł rok 80., byłam adiunktem. Należałam też, jak większość kolegów, do Związku Nauczycielstwa Polskiego, pełniłam tam funkcję społecznego radcy prawnego pracowników. We wrześniu, będąc w Warszawie, wstąpiłam na UW, a tam pełno plakatów i ogłoszeń o tworzeniu „S". Wkrótce odbyło się u nas zebranie wydziałowego ZNP. ?Z kilkoma koleżankami i kolegami, m.in. z późniejszym ministrem pracy Andrzejem Bączkowskim i prof. Zbigniewem Hołdą, przekształciliśmy je w założycielskie zebranie „Solidarności" na wydziale. Zostałam przewodniczącą komitetu założycielskiego.
A jak trafiła pani do Sejmu?