Usowicz: Flisacy pienińscy ?bez kasy fiskalnej

Aktualizacja: 01.08.2014 08:54 Publikacja: 01.08.2014 08:00

Ewa Usowicz, zastępca redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej”

Ewa Usowicz, zastępca redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej”

Foto: Fotorzepa

Minister finansów wziął się za tych, co zwykle są przy kasie, a kasy (fiskalnej) nie mają. Płacz i zgrzytanie zębów dochodzi już z gabinetów dentystycznych oraz lekarskich, z kancelarii prawniczych czy warsztatów samochodowych. Dotychczas cała ta biedota wykazywała, że nie ma nawet 20 tysięcy zł rocznego obrotu, tak więc na żadnej kasie nic wystukiwać, znaczy – ewidencjonować – nie musi.

Kto kasę mieć powinien – rzecz na pewno ciekawa, ale kto jej mieć nie musi... to dopiero zabawa! Czytam więc sobie w ministerialnym projekcie o różnych wyłączeniach z tego zaszczytu.

I tak – to nie żart – kasy fiskalnej nie wymagają m.in. „usługi w zakresie transportu osób na rzece Dunajec przez flisaków pienińskich". Podobnie – usługi podkuwania koni. A skoro już przy koniach jesteśmy, to się bez kasy obejdzie „transport drogowy pasażerski pojazdami napędzanymi siłą mięśni ludzkich lub ciągnionymi przez zwierzęta". Krótko mówiąc – łódzcy rikszarze z Piotrkowskiej i konie człapiące nad Morskie Oko też się wywinęli!

Uważam te wyłączenia za głęboko niesprawiedliwe. Bo żeby wpisać wprost w rozporządzeniu flisaków pienińskich, nie zająknąwszy się nawet słowem o misiach z Krupówek!?

Dlaczego niby rikszarz miałby nie mieć kasy fiskalnej, skoro ma wolny bagażnik? A już z tymi końmi i flisakami to zupełna przesada... Czy minister finansów widział kiedyś, ile osób potrafią upchnąć górale „na śledzia" w bryczce i na tratwie? Pewnie nie. Bo gdyby widział, to by wiedział, że kasa fiskalna też się tam jeszcze zmieści. I żaden koń ani flisak na własnym grzbiecie taszczyć jej przecież nie będzie.

Zastanawiam się, gdzie minister finansów był w tym roku na wakacjach. Wśród flisaków pienińskich – to na pewno! Proszę już więcej nie wyjeżdżać Panie Ministrze, bo kolejnych flisakowo-konnych zwolnień nasz budżet nie zdzierży!

Ale co ja się tam martwię? Przecież fiskus planuje opodatkować przychody z nierządu! Tu też absolutnie trzeba zacząć od kas fiskalnych. I wśród zwolnień w rozporządzeniu jak ognia unikać „usług relaksacyjnych". Napędzanych, rzecz jasna, „siłą mięśni ludzkich".

Minister finansów wziął się za tych, co zwykle są przy kasie, a kasy (fiskalnej) nie mają. Płacz i zgrzytanie zębów dochodzi już z gabinetów dentystycznych oraz lekarskich, z kancelarii prawniczych czy warsztatów samochodowych. Dotychczas cała ta biedota wykazywała, że nie ma nawet 20 tysięcy zł rocznego obrotu, tak więc na żadnej kasie nic wystukiwać, znaczy – ewidencjonować – nie musi.

Kto kasę mieć powinien – rzecz na pewno ciekawa, ale kto jej mieć nie musi... to dopiero zabawa! Czytam więc sobie w ministerialnym projekcie o różnych wyłączeniach z tego zaszczytu.

Opinie Prawne
Łukasz Guza: Przedsiębiorcy niczym luddyści
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Szef Służby Więziennej w roli kozła ofiarnego
Opinie Prawne
Gutowski, Kardas: Ryzyka planu na neosędziów
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Lewicowy sen o krótszej pracy - czy rynek to wytrzyma
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Prawne
Michał Bieniak: Przepisy Apteka dla Aptekarza – estońskie nauki dla Polski
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne