Prawo zamówień publicznych (dalej p.z.p.) zobowiązuje do przestrzegania wielu terminów. Ich dotrzymanie z jednej strony ma zapewnić sprawny przebieg postępowania o udzielenie zamówienia, z drugiej zaś zagwarantować wykonawcom wystarczającą ilość czasu na sporządzenie wniosku lub oferty, zwrócenie się do zamawiającego o wyjaśnienie treści specyfikacji istotnych warunków zamówienia czy w niektórych przypadkach na zastosowanie środków ochrony prawnej. Przestrzeganie terminów wpływa pośrednio na realizację zasady uczciwej konkurencji i równego traktowania wykonawców wprowadzonej art. 7 ust. 1 p.z.p.
Ustawodawca wskazuje, że terminy określone np. w art. 43 i 49 p.z.p. dotyczące składania ofert i wniosków to terminy minimalne. Muszą być wyznaczane z uwzględnieniem czasu niezbędnego na sporządzenie tych dokumentów. Mimo to ugruntowała się praktyka stosowania terminów minimalnych. Określenie takiego terminu przez zamawiającego w przypadku zamówień europejskich (czyli takich, których wartość jest co najmniej równa kwocie określonej w przepisach wydanych na podstawie art. 11 ust. 8 p.z.p.), może stanowić podstawę odwołania, jednak odwołujący musiałby wykazać, że czas na sporządzenie odpowiedniego dokumentu był faktycznie niewystarczający, a to jest trudne, jeśli nie niemożliwe. W przypadku pozostałych, krajowych zamówień odwołanie wobec czynności zamawiającego polegającej na ustaleniu terminu składania ofert w ogóle nie jest możliwe z uwagi na treść art. 180 ust. 2 p.z.p.
Minimalne to praktyka
Dążenie zamawiających do skracania terminów jest w niektórych przypadkach uzasadnione pilną potrzebą udzielenia zamówienia związaną np. z koniecznością wykorzystania przyznanych środków finansowych. Trudno jednak przyjąć, że dzieje się tak zawsze. Pośpiech zamawiających przejawia się często jedynie w ustalaniu terminów składania ofert. Ten początkowy zapał do szybkiego rozstrzygnięcia zamówienia często słabnie po otwarciu ofert, również gdy nie istnieją żadne obiektywne przyczyny takiego spowolnienia. Obserwacja tego zjawiska nasuwa przypuszczenie, że w wielu przypadkach korzystanie z terminów minimalnych podyktowane jest chęcią maksymalnego ograniczenia czasu na przygotowanie ofert i związanego z nim czasu na zgłaszanie wniosków o wyjaśnienie treści specyfikacji istotnych warunków zamówienia. Zastosowanie terminów minimalnych nie stanowi zwykle większego problemu w przypadku zamówień europejskich, w których został on określony treścią odpowiedniej dyrektywy i wynosi zazwyczaj 40 dni. Również jego skrócenie do 35 dni przewidziane w nowej dyrektywie nie powinno mieć negatywnego wpływu na proces udzielania zamówień. Problem robi się poważniejszy w przypadku zamówień krajowych, gdzie ustawodawca dopuścił do składania ofert termin siedmiu dni w przypadku dostaw i usług oraz 14 dni dla robót budowlanych.
Ustawa ani żadne inne przepisy nie określają minimalnej liczby dni roboczych, którą musi obejmować termin. Liczba ta bywa różna, w zależności od momentu zamieszczenia ogłoszenia w biuletynie zamówień publicznych lub przekazania ogłoszenia o zamówieniu Urzędowi Publikacji Unii Europejskiej. W skrajnym przypadku termin siedmiodniowy może obejmować trzy dni robocze. Tak było np. w przypadku postępowań ogłoszonych w Biuletynie Zamówień Publicznych od 22, 23, 24 i 31 grudnia minionego roku.
Ustawodawca treścią art. 38 ust. 1 p.z.p. określił termin, w ciągu którego wykonawcy mogą zwracać się do zamawiającego z wnioskiem o wyjaśnienie treści specyfikacji istotnych warunków zamówienia. Wniosek taki musi wpłynąć do zamawiającego nie później niż do końca dnia, w którym upływa połowa wyznaczonego terminu składania ofert. Liczba dni roboczych na przygotowanie wniosku o wyjaśnienie treści specyfikacji istotnych warunków zamówienia zależy od liczby dni ustawowo wolnych od pracy objętych terminem, a także od dnia tygodnia, w którym wszczęto postępowanie. W przypadku ogłoszenia zamieszczonego w Biuletynie Zamówień Publicznych w poniedziałek wykonawca ma cztery dni robocze na sformułowanie wniosku, we wtorek i środę już tylko trzy dni robocze, a w czwartek i piątek jedynie dwa dni. Tylko jeden dzień na tę czynność, decydującą często o złożeniu oferty, mieli wykonawcy ubiegający się o zamówienia krajowe ogłoszone 24 grudnia minionego roku.