Nocna operacja PiS w Sejmie – polegająca na unieważnieniu wyboru przez PO w minionej kadencji pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego – to kolejny etap w wyścigu o polityczną kontrolę nad Trybunałem.
Tuż przed wyborami Platforma zmieniła prawo tak, aby móc wybrać nie tylko trzech sędziów, których kadencje kończyły się za jej rządów (na początku listopada), ale także dwóch kolejnych, których kadencje upływały już po wyborach (na początku grudnia).
Czemu? Bo zdawała sobie sprawę, że wybory przegra, i chciała mieć gwarancje, że Trybunał będzie krytyczny wobec rządu PiS. Tyle że PiS po dojściu do władzy próbuje wszelkimi metodami unieważnić ten wybór i wprowadzić do TK swoich sędziów. Gra o całą pulę – czyli pięciu. W minionym tygodniu PiS przeprowadził przez Sejm własną ustawę, która daje mu do tego prawo. Przepisy te za kilka dni wchodzą w życie. Czemu zatem PiS nie zaczekał, po co ekspresowa operacja w Sejmie nocą ze środy na czwartek? Wówczas to PiS przegłosował uchwały unieważniające wybór całej piątki sędziów wskazanych przez Platformę.
Przyspieszenie ze strony PiS może mieć dwie przyczyny – i obie interpretacje pojawiają się w politycznym światku. W wyścigu na ustawy dotyczące wyboru sędziów PO okazała się szybsza o jeden dzień. Platforma wniosła do Trybunału wniosek o zbadanie, czy miała prawo wybrać pięciu sędziów. A Trybunał wyznaczył datę rozpatrzenia tej kwestii na 3 grudnia, a zatem dzień przed wejściem w życie ustawy PiS. Pierwsza interpretacja brzmi tak: PiS uznał, iż jest duże ryzyko, że ostrzeliwany przez tę partię Trybunał postanowi się przeciwstawić Jarosławowi Kaczyńskiemu. Wówczas przymknie oczy na naciąganie prawa przez Platformę, uznając wszystkich jej sędziów za wybranych legalnie. W tej sytuacji wchodząca 4 grudnia w życie ustawa PiS byłaby martwa, a prezydent Andrzej Duda stanąłby przed koniecznością zaprzysiężenia sędziów wskazanych przez Platformę, z czym dotąd zwleka.
Ale pojawia się też druga, równoległa interpretacja, a jej bohaterem jest właśnie prezydent. Otóż w środowy poranek prezydencki minister Andrzej Dera oświadczył w Radiu RMF, że Duda jest gotowy na kompromis. Takie głosy rozsądku pojawiają się po obu stronach politycznego sporu – związany z PiS europoseł Marek Jurek oraz bliski Platformie i lewicy rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar zaproponowali, by PiS uznał wybór trzech sędziów Platformy, a Platforma – dwóch sędziów wskazanych przez PiS. Dera zasugerował, że prezydent rozważa taki właśnie wariant.