Tomasz Pietryga: Przewodów - celowali czy nie?

Czekajmy na ustalenie odpowiedzialnych za incydent z rakietą. I pamiętajmy, że ewentualna odpowiedź NATO niekoniecznie musi być militarna.

Publikacja: 16.11.2022 20:22

Tomasz Pietryga: Przewodów - celowali czy nie?

Foto: PAP/AA/ABACA

Wiele wskazuje na to, że wtorkowe eksplozje w okolicach Hrubieszowa były skutkiem błędu ukraińskiej obrony lotniczej, a nie rosyjskiego ataku. Sprawa się jednak nie skończy, dopóki prokuratura nie ustali, dlaczego rakiety spadły na terytorium naszego kraju i doprowadziły do śmierci dwóch polskich obywateli.

Wbrew pozorom nie będzie to takie trudne. Już same oględziny miejsca zdarzenia, leja po rakiecie, jej szczątków czy osmalin dadzą biegłym technikom odpowiedź, jaki pocisk doprowadził do tragedii. Nietrudne będzie też określenie trajektorii jego lotu, bo nasłuch satelitarny z pewnością go zarejestrował.

Wzorem Iraku i Afganistanu?

W badaniu przyczyn incydentu może pomóc międzynarodowy zespół śledczych powołany zaraz po rosyjskiej agresji na Ukrainę. W jego skład wchodzą prokuratorzy – nie tylko polscy i ukraińscy, ale też z państw bałtyckich czy Rumunii. Działają wedle uproszczonych procedur, więc współpraca w tego rodzaju sprawach jest łatwiejsza. Nie wymaga np. składania wniosków o pomoc prawną.

Czytaj więcej

Kto zadośćuczyni poszkodowanym w wybuchu w Przewodowie

Zadaniem śledczych będzie zbadanie, jak doszło do wypadku. Kto wystrzelił pocisk i czy mógł to być błąd ludzki, czy np. techniki, bo taka jest specyfika działania systemów antyrakietowych.

Ustalenia mogą być podstawą nie tylko do określenia odpowiedzialności, ale też wypłaty odszkodowań ofiarom incydentu. W warunkach wojennych, teoretycznie wzorem praktyki z Afganistanu czy Iraku, mogą to być odszkodowania za stratę bliskich i majątkowe wypłacone ze specjalnego funduszu wojskowego, bez procesów sądowych.

Zbiorowa samoobrona

To jedna warstwa tego wydarzenia, postępowanie prokuratorskie w sprawie trwa. Jest też druga, związana z prawem międzynarodowym i zobowiązaniami sojuszniczymi. Mimo że Polska zaraz po incydencie rozważała złożenie wniosku o aktywację art. 4 traktatu waszyngtońskiego, to wraz z nowymi ustaleniami potwierdzającymi, że mógł to jednak nie być efekt rosyjskiej agresji, użycie go nie jest takie pewne. Powiedział o tym premier Mateusz Morawiecki, przyznając, że „może to nie będzie niezbędne”.

Warto jednak spokojnie przeanalizować ewentualną procedurę reakcji NATO na incydenty graniczne o charakterze zbrojnym. Zwłaszcza że kolejne są prawdopodobne, bo wojna toczy się tuż za naszą granicą, a Władimir Putin nie ukrywa agresywnego nastawienia do Polski.

Czytaj więcej

Rakiety na terytorium Polski: Artykuł 5 Traktatu NATO nie w tym przypadku

Wspomniany artykuł 4 brzmi niepozornie: „Strony będą się wspólnie konsultowały, ilekroć, zdaniem którejkolwiek z nich, zagrożone będą integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo którejkolwiek ze Stron”. Decyzję o jego uruchomieniu wypracowuje się w drodze konsensusu 30 państw członkowskich NATO. Art. 4 wykorzystywała m.in. Turcja podczas konfliktu syryjskiego.

W praktyce oznacza to, że sprawa (incydent) jest traktowana na forum NATO priorytetowo. Objęta zostaje szczególną formalną procedurą jako przedsionek do bardziej stanowczych działań wobec agresora. Bo właśnie na tym forum mogą być podejmowane decyzje o przejściu od użycia art. 4 do zastosowania bardziej zdecydowanego art. 5. Ten zaś określa, że NATO kieruje się zasadą, zgodnie z którą atak skierowany przeciwko jednemu lub kilku państwom członkowskim jest uznawany za atak wymierzony w cały sojusz. Jest to zasada zbiorowej samoobrony.

Zanim uznamy to za agresję

Dotychczas art. 5 wykorzystano tylko raz – w odpowiedzi na ataki terrorystyczne w Stanach Zjednoczonych z 11 września 2001 r. Gdyby zatem do tego rodzaju incydentów, jak ten pod Hrubieszowem, dochodziło częściej i miałyby one charakter intencjonalny ze strony Rosji, mechanizm mógłby zostać użyty.

Wbrew obiegowym opiniom nie ma jednak w stosowaniu art. 5 żadnego automatyzmu. Poszczególne państwa decydują dobrowolnie, jakie środki zastosować. Mitem jest twierdzenie, że muszą to być działania militarne. Równie dobrze mogą być to decyzje o charakterze politycznym (np. zamknięcie granic z agresorem) czy też gospodarcze (np. embargo na surowce czy broń).

Przy zastosowaniu mechanizmów natowskich ważne jest ustalenie faktów, bo to one determinują działania w kwestiach fundamentalnych dla bezpieczeństwa państwa i obywateli.

Ważne jest też ustalenie odpowiedzialności za incydent. Zidentyfikowanie sprawcy, a następnie określenie, czy działał świadomie.

Rozważając teoretycznie: gdyby rakieta była przez Rosję świadomie wycelowana w terytorium Polski, potraktowano by to jako agresję. Tę definiuje rezolucja ONZ z lat 70. ubiegłego wieku, wymieniając kilkadziesiąt zachowań, które mogą być określane jako agresja zbrojna.

Gdyby jednak incydent zidentyfikowano jako nieumyślny, reakcja państwa ograniczyłaby się raczej do działań dyplomatycznych i wezwania ambasadora państwa-sprawcy do złożenia wyjaśnień. Na tej podstawie można by określić zakres odpowiedzialności za to, co się stało, co dałoby podstawę do żądań odszkodowawczych lub/i wezwania do naprawienia szkody.

Jak było w przypadku incydentu pod Hrubieszowem? Wiele wskazuje na to, że nie był to intencjonalny atak. Sprawa jest jednak ciągle badana i to, jakie środki Polska i całe NATO ostatecznie podejmą, na razie pozostaje kwestią otwartą.

Wiele wskazuje na to, że wtorkowe eksplozje w okolicach Hrubieszowa były skutkiem błędu ukraińskiej obrony lotniczej, a nie rosyjskiego ataku. Sprawa się jednak nie skończy, dopóki prokuratura nie ustali, dlaczego rakiety spadły na terytorium naszego kraju i doprowadziły do śmierci dwóch polskich obywateli.

Wbrew pozorom nie będzie to takie trudne. Już same oględziny miejsca zdarzenia, leja po rakiecie, jej szczątków czy osmalin dadzą biegłym technikom odpowiedź, jaki pocisk doprowadził do tragedii. Nietrudne będzie też określenie trajektorii jego lotu, bo nasłuch satelitarny z pewnością go zarejestrował.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?