Polski Ład w założeniu miał uczynić przyjaźniejszym życie średnio zarabiających, a przedsiębiorcom zredukować obciążenia. Ale gdy w programie znalazła się składka zdrowotna, jego wektor uległ odwróceniu i przestał sprzyjać przedsiębiorcom. Dlaczego? Nikt dziś tego nie powie, ale jednym z głównych powodów był zapewne brak wystarczających wyliczeń, które jasno by wskazały, że to się nie może udać. Różnica między ładem a Polskim Ładem przypomina więc tu i ówdzie różnicę między krzesłem a krzesłem elektrycznym.

Czytaj więcej

Firmy mają problemy z nową ulgą na składki zdrowotne

Składka zdrowotna ma zapewnić każdemu dostęp do publicznej służby zdrowia. I musimy ją ponosić niezależnie od tego, że wielu wykupuje prywatne pakiety medyczne. Składki nie płacą osoby pełniące funkcję publiczną na mocy powołania, jeśli ich przychody z tego tytułu nie przekraczają 6 tys. zł miesięcznie. Więc trzeba ich wyrejestrowywać z systemu. Ale jeśli przekroczą ten limit, muszą być ponownie zarejestrowani, jednak tylko do końca roku, bo w nowym roku limit się odnowi. I mamy chaos.

Wróćmy do Polskiego Ładu: przedsiębiorcy do niedawna składki zdrowotnej nie mogli odliczać. Od lipca część z nich może już to robić, nawet za najbliższą rodzinę, jeśli są to osoby współpracujące w działalności. Uprawnienie mają rozliczający się liniowym PIT i ryczałtem. A korzystający z karty podatkowej? Pewności nie ma. Może pomoże Krajowa Administracja Skarbowa? 11 lipca udzieliła dwóch odpowiedzi. W jednej napisała, że można odliczyć, a w drugiej, że nie można. I bądź tu mądry, przedsiębiorco, księgowy i doradco podatkowy.

Sprzeczne wyjaśnienia nie dość, że nie pomagają, to potęgują wrażenie systemowego chaosu, co nie przydaje powagi rządowym programom ani nie umacnia zaufania obywateli do państwa i stanowionego przez nie prawa. A gdy z tego chaosu wyłoni się jeszcze nierówność wobec prawa, to problem robi się większy.