Tomasz Pietryga: Trybunał interesu władzy, a nie obywateli

Jeżeli maile Michała Dworczyka są prawdziwe, pokazują coraz bardziej przygnębiający obraz Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej.

Publikacja: 05.07.2022 14:26

Uznanie ustaw za konstytucyjne bądź nie oraz czas wyroku mogły mieć wpływ na zasobność budżetu państ

Uznanie ustaw za konstytucyjne bądź nie oraz czas wyroku mogły mieć wpływ na zasobność budżetu państwa

Foto: AdobeStock

W 2016 r., po ponad rocznej bitwie legislacyjnej, Trybunał Konstytucyjny został zdominowany przez sędziów z nominacji PiS. W konsekwencji zarzutów o niekonstytucyjności wyboru kilku z nich, stał się w oczach części polskiego społeczeństwa instytucją niewiarygodną. Niespełniającą swojej podstawowej funkcji sądu bezstronnego.

Status Juli Przyłębskiej, która zastąpiła Andrzeja Rzeplińskiego na fotelu prezesa, od samego początku był krytykowany, a nawet podważany. Została uznana za zblatowaną z władzą. Zresztą nigdy tego nie ukrywała, pokazując się na uroczystościach z politykami PiS. A nazwanie jej przez Jarosława Kaczyńskiego „odkryciem towarzyskim” było tylko tego potwierdzeniem.

Czytaj więcej

Dworczyk omawiał z Przyłębską działania Trybunału Konstytucyjnego

Maile Michała Dworczyka – przy założeniu, że są prawdziwe – mogą jeszcze lepiej dowodzić, że drzwi TK dla polityków PiS są szeroko otwarte. Z wszystkimi tego konsekwencjami. Dotąd Trybunałowi stawiano zarzuty upolitycznienia w związku z wyrokami o znaczeniu światopoglądowym, tak jak w sprawie aborcji czy też w sprawach dotyczących praworządności i sporu z UE. Teraz sprawy, które były punktem zainteresowania w feralnych mailach, odnoszą się do interesu budżetowego. Uznanie ustaw za konstytucyjne bądź nie oraz czas wyroku mogły mieć wpływ na zasobność budżetu państwa.

Oczywiście, nigdy nie odważyłbym się postawić tezy na podstawie maila, że mogło dojść do próby oddziaływania na decyzję TK, jednak odtwarza się pewna historia z przeszłości. Gdy sędziowie byli wrażliwi na oczekiwania władzy przy rozpatrywaniu ustaw mających obciążać budżet państwa. Tak było w przypadku OFE czy waloryzacji rent i emerytur. TK powiedział wtedy bez ogródek, że prawa socjalne obywateli nie mogą pozostawać bez związku z aktualnymi możliwościami finansowymi państwa. To nie był punkt widzenia obywatela, ale władzy.

Teraz taka postawa jest dodatkowo osnuta w zarzuty flirtu, relacji towarzyskich czy wręcz nieskrępowanej sympatii – jak w przypadku niektórych sędziów z partyjnym rodowodem. Jeżeli tak jest, sytuacja w TK ulega wypaczeniu na kolejnym poziomie. Trybunał nie tylko od władzy powinien być niezależny, oddzielony murem, ale ma być sądem interesu obywateli, a nie interesu budżetu państwa. Maile Michała Dworczyka rzucają na tę prawidłowość poważny cień.

W 2016 r., po ponad rocznej bitwie legislacyjnej, Trybunał Konstytucyjny został zdominowany przez sędziów z nominacji PiS. W konsekwencji zarzutów o niekonstytucyjności wyboru kilku z nich, stał się w oczach części polskiego społeczeństwa instytucją niewiarygodną. Niespełniającą swojej podstawowej funkcji sądu bezstronnego.

Status Juli Przyłębskiej, która zastąpiła Andrzeja Rzeplińskiego na fotelu prezesa, od samego początku był krytykowany, a nawet podważany. Została uznana za zblatowaną z władzą. Zresztą nigdy tego nie ukrywała, pokazując się na uroczystościach z politykami PiS. A nazwanie jej przez Jarosława Kaczyńskiego „odkryciem towarzyskim” było tylko tego potwierdzeniem.

Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem