Jeszcze dwa lata temu byłoby to jak najbardziej możliwe. Do końca czerwca 2015 r. kodeks postępowania karnego przewidywał możliwość wystąpienia przeciwko sprawcy z tzw. powództwem adhezyjnym, czyli cywilnym roszczeniem o naprawienie wyrządzonej przez niego szkody. W ten sposób, poza wymierzeniem sprawcy sprawiedliwości, poszkodowany mógł się domagać przed sądem karnym rekompensaty pieniężnej na pokrycie strat. Treść orzeczenia sądu karnego niczym się tu nie różniła od wyroku sądu cywilnego.
Okazało się, że mało kto korzysta z pozwów adhezyjnych, bo wydłużają one postępowanie karne. Ten sam efekt można bowiem osiągnąć za pomocą zadośćuczynienia i nawiązki przewidzianych w art. 46 kodeksu karnego. Takie postępowanie jest znacznie prostsze, bo sąd karny, który nie jest w stanie ustalić wysokości szkody, może przyznać poszkodowanemu do 200 tys. zł nawiązki. Problem w tym, że są to tzw. środki karne, czyli elementy kary nakładanej na sprawcę. A kara powinna przepaść razem ze śmiercią sprawcy.
Sąd Najwyższy otworzył jednak możliwość dziedziczenia także tych należności. Mam wrażenie, że skorzystają na tym głównie komornicy. Długi spadają bardzo często na nieświadomych małoletnich po tym, jak zostały odrzucone przez bliższych czy dalszych krewnych. Przeczuwających, że w spadku najmniej do odziedziczenia jest majątku.
Najwyższa pora, aby zasady spadkobrania zostały na nowo ustalone. Skoro dzieci zamiast mieszkań i historycznych pamiątek coraz częściej po rodzicach dziedziczą długi, to niech wiadome im będzie, co wchodzi w skład takiego spadku. Warto też stworzyć możliwość łatwego odrzucania długów spadkowych przez dzieci. Obecnie potrzebna jest do tego zgoda sądu, który zawsze może być zdania, że każdemu przyda się szkoła życia, jaką zapewni wczesny kontakt z komornikiem. ©?