Klienci pokrzywdzeni działalnością pracowników banków mogą bronić swoich interesów nie tylko na drodze postępowania cywilnego. Nadużycia te zarówno mogą stanowić delikt w rozumieniu kodeksu cywilnego, jak i wypełniać znamiona przestępstw stypizowanych w kodeksie karnym. Pisali o tym: prof. Piotr Zapadka – „Czy banki zapłacą za złe rekomendacje" (Rzeczpospolita z 6.09.2017), oraz Marek Domagalski – „SN o odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną przez pracownika banku: Bank płaci za oszusta" (Rzeczpospolita z 16.10.2016). Były to komentarze do wyroku Sądu Najwyższego z 10 czerwca 2016 r. (sygn. IV CSK 647/15).
Sprawa ma niebagatelne znaczenie szczególnie w sytuacji klientów private banking (wealth management). Ze względu na specyfikę tego rodzaju usługi osobisty doradca cieszy się znaczną autonomią, gdy chodzi o sposób obsługi klienta. Dla nieuczciwego pracownika, nienadzorowanego w sposób wystarczający przez bankowego pracodawcę, i mając na względzie ustalone przez niego procedury kontrolne, stanowi to tym większą pokusę do sprzeniewierzenia się obowiązkom, i „zagospodarowania" znacznych aktywów klienta we własnym zakresie.
Prawo karne stanowczo chroni interesy pokrzywdzonego klienta nie tylko w przypadku, gdy nieuczciwy doradca, działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, dopuści się np. oszustwa (art. 286 k.k.) lub przywłaszczenia (284 k.k.). Odpowiedzialność karną ponosi także ten doradca, który zajmując się sprawami majątkowymi swego klienta, wskutek niedopełnienia obowiązków albo nadużycia uprawnień wyrządza mu znaczną szkodę majątkową (zgodnie z art. 115 § 5 k.k. - obecnie powyżej 200 tys. zł). Mamy wówczas do czynienia z przestępstwem tzw. „nadużycia zaufania" (296 k.k.) – klient ma bowiem prawo oczekiwać, że piecza sprawowana nad jego mieniem przede wszystkim będzie rzetelna. Oznacza to, że nie pozostaje bezkarnym doradca, który sprzeniewierzając się obowiązkom, np. wykorzysta zaufanie klienta, nakłaniając go do zainwestowania w produkty finansowe tak naprawdę nadmiernie ryzykowne lub wręcz znajdujące się poza ofertą banku, w wyniku czego klient poniesie szkodę.
O ile w sprawie, w której we wzmiankowanym już wyroku z 10 czerwca 2016 r. orzekał Sąd Najwyższy, mamy do czynienia z ewidentnym przywłaszczeniem środków klienta przez doradcę private banking, o tyle w przypadkach nieuczciwego nakłonienia klienta do szkodliwej inwestycji wykazanie związku przyczynowo-skutkowego wymaga większej finezji i nakładu pracy.
Bliska relacja z klientem
Dla klienta private banking kwalifikacja prawna czynu doradcy z art. 296 k.k. stanowi poważny argument, gdyż istota bankowości prywatnej polega przede wszystkim na ścisłej indywidualizacji obsługi klienta, w celu pieczołowitej opieki nad jego oszczędnościami (często dorobkiem życia), które bankowi powierzył.