Wszyscy wiedzą, że Ramona zamówiła sobie marihuanę. A gdy wokół przesyłki zrobiło się gorąco, cwany piesek zwalił wszystko na swoją panią! Nie dość, że Kora została oskarżona o posiadanie narkotyków, to jeszcze sąd stwierdził właśnie, że powinien ją zbadać psychiatra. Nie podoba mi się ten bolończyk – porządny pies nigdy by się tak nie zachował. Trzeba skazać Ramonkę!

Jak? Normalnie – przez setki lat nie było z tym problemu. Przerwa w procesach zwierząt nastąpiła właściwie całkiem niedawno od 1904 r. Ostatnia sprawa, w której o morderstwo oskarżono dwóch mężczyzn i psa, toczyła się w Szwajcarii. Najczęściej skazywano jednak świnie, które podobnie jak inne zwierzęta gospodarskie i domowe, trafiały przed sądy powszechne. Najsurowszą karą była śmierć. W sprawach rozmaitych gryzoni czy owadów właściwe były sądy kościelne - tu szkodniki czekała nawet ekskomunika. Jak postawić przed sądem szarańczę? Sądzono ją zaocznie, a na salę rozpraw doprowadzano tylko kilku „przestępców".

To nie były sądy kapturowe: był sędzia, oskarżyciel, ale i obrońca zwierząt. Do tego ostatniego wielkie szczęście miały kiedyś pewne francuskie żuczki. Nazywały się ryjkowce i podgryzały winogrona w jednej z sabaudzkich winnic. Jak dowodził oskarżyciel, to ta sama banda, która niszczyła uprawy przed 30 laty. Krótko mówiąc, recydywa. Obrońca zażarcie bronił podgryzaczy. Proces trwał  miesiącami, bo powoływał rzesze świadków, kwestionował dowody. Gdy mieszkańcy wsi zaproponowali w końcu, że ofiarują żuczkom kawał ziemi, aby tylko tam sobie urzędowały, obrońca stwierdził, że... jego klienci nie przyjmują takiej propozycji ugody.

Na tle tych spraw wyraźnie widać, że proces Ramonki byłby bułką z masłem! Oskarżyciel Ziobro zażąda kary śmierci – będzie twierdził, że w Polsce zniesiono ją tylko dla ludzi. Obrona uderzy w znikomą społeczną szkodliwość czynu. Czy widział kto, by mały piesek zażywał znaczne ilości, zapyta Kwaśniewski. Co orzeknie sędzia Gowin? Że z ducha prawa wynika Ramonki ekskomunika!