Ostatnio mocno reklamowane są usługi, w ramach których bank premiuje klienta za płacenie jego kartą. To tzw. cash back – od kwoty zapłaconej kartą bank zwraca klientowi część pieniędzy – bywa, że nawet do 5 procent. Usługa wydawała się więc całkiem miła, przynajmniej do niedawna. Summa summarum trochę pieniędzy z zakupów zostawało ludziom w kieszeni. Niestety, miło już było.
Ludzie, jak to ludzie – jedni bywają nadgorliwi, inni ostrożni. W każdym razie jedni i drudzy zaczęli się zastanawiać, czy przypadkiem nie trzeba zapłacić podatku od tych kwot, co to im je bank zwraca na konto od zakupów kartą. Zaczęli więc pytać w urzędach skarbowych, a te, rzecz jasna, z radością potwierdziły, że jak najbardziej – należy od tego zapłacić PIT. Tak samo uważa Ministerstwo Finansów. A niby to dlaczego kartowicze mają mieć lepiej, niż choćby posiadacze lokat, którzy grzecznie płacą podatek Belki?
Fiskusowi nie ma się co dziwić, bo wytyczne są jasne – Belka do Belki, fotoradar do fotoradaru i już budżet państwa (a nie Państwa, drodzy kartowicze) wygląda zupełnie inaczej! Nie ma to jak nowa ofiara.
Niezbadane są pomysły urzędników na to, co jeszcze można by opodatkować. Pomysły takie jak podatek od deszczu, liczony od powierzchni dachu, to przecież nie żarty, ale rzeczywistość. Zapłaty podatku od kartowych bonusów nie spodziewali się więc zapewne ani klienci banków, ani – mam nadzieję – same banki. Niestety, te ostatnie, gdy już ściągnęły „kartowych" klientów, przestały się nimi interesować. Choć już wiadomo, że posiadacze kart zapłacą podatek od bankowych premii, banki nie chcą im w tym pomóc. Twierdzą, że żadnego podatku płacić nie trzeba, i nie będą wydawać klientom PIT 8-C, w którym te wszystkie wypłacone premie wyliczą. Mimo że to dla banku zwykła formalność, klient będzie musiał policzyć sobie sam...
Posiadacze owych „szczęśliwych" kart zostali więc pozostawieni samym sobie. Oby to samo nie przydarzyło się wkrótce i bankom, z ich nowym produktem. A może bankowcy mają jakiś inny pomysł na cały ten galimatias? Na przykład zamiast PIT wydadzą klientom zestawienie wypłaconych premii. Czy jakieś inne podsumowanie – jak zwał, tak zwał. I pobiorą od tego... stosowną opłatę. Trzeba się uczyć od fiskusa!