Reklama

Hipokryzja zamiast Hipokratesa. Komentuje Ewa Usowicz

Od zawsze wiadomo, że lekarze to wyjątkowo uboga grupa zawodowa – bardzo długo się uczą, a potem bardzo mało zarabiają. W przypadku części z nich to, niestety, prawda, ale... to pewnie jacyś życiowi nieudacznicy. Ci bardziej zaradni mają, jak się okazuje, prosty sposób na stuprocentowy wzrost przychodów. Biorą od pacjenta pieniądze za prywatną wizytę, a potem – dokładnie za to samo świadczenie – od NFZ, z którym mają podpisany kontrakt. Z naszych ustaleń wynika, że robią tak nawet najbiedniejsi z biednych, czyli stomatolodzy i ginekolodzy.

Publikacja: 05.03.2013 18:44

Rzecz jasna, pacjent nie ma bladego pojęcia o tym, że lekarz ma podpisany kontrakt z NFZ, bo... po co go o tym informować, skoro można zgarnąć podwójne wynagrodzenie?

Takie wyłudzenia to zapewne pomysł nienowy. Zdarzają się od dawna, tyle że dopiero teraz zaczynają się „wysypywać” na nowej bazie eWUŚ. Bo zaczęli do niej zaglądać nie tylko lekarze, ale i pacjenci.

Ten system służący weryfikacji ubezpieczenia pacjentów nie miał ostatnio dobrej prasy. Najpierw zaczął działać z dużym opóźnieniem. A jak już zadziałał, to okazało się, że jest dziurawy i brakuje w nim wielu ubezpieczonych – np. studentów. No i ostatni ewusiowy hit – dziecko dowiedziało się podczas wizyty lekarskiej o tym, że... jest adoptowane. Bo lekarka, sprawdzając ubezpieczenie, odczytała z systemu nazwiska rodziców biologicznych, a nie adopcyjnych.

A gdy do eWUŚ, na razie pilotażowo, zajrzeli pacjenci, zdążyli już wybadać, że zostali przez lekarzy oszukani. Zapłacili za leczenie, choć płaci za nie przecież NFZ. „To działanie nieetyczne” – komentują w dzisiejszym artykule przedstawiciele samorządu lekarskiego. No, niewątpliwie, a dokładnie – to zwykłe złodziejstwo.

Która to już rysa na wizerunku lekarskiej profesji? Po nepotyzmie, łapownictwie, wykorzystywaniu publicznego sprzętu dla potrzeb prywatnej praktyki itd. Czy ma to być zawód zaufania publicznego tylko z nazwy? Chyba tak, bo z badań wynika, że to zaufanie stale spada. Jesteśmy też mocno poniżej europejskiej średniej – ubiegłoroczny raport European Trusted Brands pokazuje, że wynosi ona 81 proc., podczas gdy w Polsce lekarzom ufało tylko 64 proc. respondentów.

Reklama
Reklama

Może warto przypomnieć, że w przysiędze Hipokratesa, a dokładnie w jej współczesnym odpowiedniku, jest mowa nie tylko o służeniu pacjentowi. Lekarz ma też „strzec godności stanu lekarskiego i niczym go nie splamić”. Szkoda, że najnowsze lekarskie przekręty wyraźnie pokazują, że Hipokratesa wypiera hipokryzja.

Rzecz jasna, pacjent nie ma bladego pojęcia o tym, że lekarz ma podpisany kontrakt z NFZ, bo... po co go o tym informować, skoro można zgarnąć podwójne wynagrodzenie?

Takie wyłudzenia to zapewne pomysł nienowy. Zdarzają się od dawna, tyle że dopiero teraz zaczynają się „wysypywać” na nowej bazie eWUŚ. Bo zaczęli do niej zaglądać nie tylko lekarze, ale i pacjenci.

Reklama
Opinie Prawne
Krzysztof A. Kowalczyk: Składka jak demokracja socjalistyczna
Opinie Prawne
Piotr Mgłosiek: Minister sprawiedliwości powiększa bezprawie w sądach
Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: Smutny obraz Trybunału Konstytucyjnego
Opinie Prawne
Łukasz Cora: Ruch Obrony Granic ośmiesza państwo i obniża jego autorytet
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Opinie Prawne
Paulina Szewioła: Zmarnowana szansa na jawność wynagrodzeń
Reklama
Reklama