Na łamach „Rzeczpospolitej" ukazał się artykuł prof. A. Kidyby i dr hab. K. Kopaczyńskiej-Pieczniak krytykujący projekt Komisji Kodyfikacyjnej, który zakłada reformę spółki z o.o. („Gra na przetrzymanie, czyli czy obowiązuje wola mniejszości" 3 października 2013 r.). Główne założenia tego projektu, który znajduje się w fazie uzgodnień międzyresortowych, polegają na stworzeniu wspólnikom wyboru między dwoma podtypami spółki z o.o. Obok obowiązującego modelu spółki z udziałami nominałowymi oraz minimalnym kapitałem zakładowym w wysokości 5 tys. zł projekt dopuszcza model spółki, w której wspólnicy decydują o wysokości kapitalizacji spółki i mogą tworzyć udziały bez określonej wartości nominalnej. Kapitał wnoszony do tego podtypu spółki z o.o. podlega w niektórych sprawach odmiennym regułom niż dotychczasowa spółka. Dysponowanie kapitałem udziałowym jest łatwiejsze niż kapitałem zakładowym. Projekt wprowadza nowe instrumenty ochrony wierzycieli i spółki. Część tych zabezpieczeń ma dotyczyć obu podtypów spółki z o.o. (np. test wypłacalności). Nowy podtyp spółki z o.o., zwany przez krytyków spółką bezkapitałową, określam w skrócie spółką beznominałową.
Charakteryzowanie spółki z udziałami beznominałowymi jako spółki bez kapitału jest mylące. Używanie ostrych, wprowadzających w błąd określeń grozi tym, że debata przerodzi się w dyskusję podobną do sporu o OFE, gdzie obie strony stawiają sobie wzajemnie zarzuty ad hominem. Wśród krytyków projektu jest także kilku wybitnych znawców prawa spółek, którzy wspierali również ongiś mocno krytykowany projekt k.s.h. i z którymi poza obecnym sporem łączy mnie wiele wspólnych poglądów nie tylko na temat prawa spółek (np. J. Frąckowiak, W. Katner i A. Kidyba).
Dyskusja nad projektem modernizacji spółki z o.o. toczy się od trzech lat, zarówno w środowisku naukowym jaki i praktyków, a także z udziałem przedstawicieli przedsiębiorców. Dlatego nie rozumiem, z jakiego powodu autorzy wspomnianego artykułu polemicznego piszą o „grze na przetrzymanie", „pogwałceniu woli większości", „odkapitalizowaniu spółki z o.o.", odejściu w prawie handlowym od zasady większości i wprowadzaniu „zasady minoryzacji, gdzie wola mniejszości zdecyduje wbrew woli większości".
Gra na przetrzymanie czy ostrożność autorów projektu
Polemiści wyrażają zaskoczenie, że „pomysł spółki z o.o. bez kapitału" nie został zapomniany i wypłynął ostatnio na stronie internetowej Komisji Kodyfikacyjnej, chociaż dochodziły ich głosy, że oponentów projektu postanowiono „wziąć na przetrzymanie". O tak podstępnej taktyce zadecydowała rzekomo „determinacja" i „samozadowolenie" autorów, którzy projekt forsują. Zważywszy że projekt rzeczywiście zakłada głęboką reformę spółki z o.o. jako przewodniczący Zespołu Komisji Kodyfikacyjnej ds. prawa handlowego zaproponowałem już po pierwszym przyjęciu projektu, aby stanął on ponownie na posiedzeniu Komisji po jego opublikowaniu i szerokiej dyskusji. Projekt został więc dwukrotnie zaaprobowany przez poprzedni i obecny skład Komisji.
Mimo pozytywnego stanowiska KKPC i kolejnych ministrów sprawiedliwości, kierownictwo Ministerstwa uzależniało skierowanie projektu do uzgodnień międzyresortowych od dalszych opinii, w szczególności od reakcji organizacji przedsiębiorców, a także innych ekspertyz (np. Rady Legislacyjnej). Ministerstwo zwróciło się do kierowanego przeze mnie zespołu, aby przedyskutować projekt z organizacjami przedsiębiorców. W ostatnim roku odbyliśmy dyskusje z Lewiatanem, Pracodawcami Rzeczypospolitej, Business Center Club i Krajową Izbą Gospodarczą. Wszystkie te organizacje wyraziły wsparcie dla założeń projektu, zastrzegając dalszy udział w pracach legislacyjnych. Członkowie władz tych organizacji i ich eksperci oczekiwali szczegółowych i konkretnych wyjaśnień. Podzielili jednak pogląd o ograniczonej roli kapitału zakładowego, wadach udziałów nominałowych, zwłaszcza w okresie restrukturyzacji finansowej spółki i o potrzebie poszukiwania nowych, skuteczniejszych zabezpieczeń interesów wierzycieli oraz długoterminowej „egzystencji" spółki. Co więcej, większość organizacji przedsiębiorców z uznaniem ocenia test wypłacalności spółki i tworzenie kapitału zapasowego na pokrycie strat, który ma być tworzony z części zysku, mimo że rozwiązania te nakładają na spółki i ich piastunów dodatkowe obowiązki.