Ci uczciwi mają być lepiej traktowani przez fiskusa, ?a dla zbierających paragony przewidziano nawet comiesięczne loterie, ?w których można wygrać samochód (to nie żart).
Może nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że w poniedziałek swoje pomysły zmian w przepisach podatkowych – oczywiście korzystnych dla podatników – przedstawił wicepremier Janusz Piechociński. O czym informowaliśmy we wczorajszej „Rz". Jak powiedział nam wiceminister gospodarki Mariusz Haładyj, „reforma podatkowa była konsultowana z resortem finansów, ?z którym ściśle współpracujemy".
Trudno jednak uwierzyć ?w takie przypadki, zwłaszcza że minister Szczurek twardo powiedział, by wicepremier Piechociński nie wchodził ?w jego kompetencje. Budzą się więc wątpliwości, czy ministrowie rzeczywiście kierują się troską o dobro podatników czy może to raczej efekt kampanii wyborczej. Mam nieodparte wrażenie, ?że obaj panowie traktują nas, podatników, mało serio, rzucając niczym kiełbasę wyborczą szumne zapowiedzi rewolucyjnych, ba rewelacyjnych, zmian, dzięki którym podatnik będzie partnerem fiskusa, a nie jego ofiarą.
Dlaczego tak trudno uwierzyć w dobre intencje obu ministrów? Wystarczy się przyjrzeć polityce fiskalnej państwa, która jest coraz ostrzejsza i stawia podatnika w coraz gorszej sytuacji. Likwidacja bądź ograniczenie ulg podatkowych, wprowadzenie limitów na koszty dla twórców, barbarzyńska polityka zastraszania przedsiębiorców używających aut służbowych i odliczających VAT czy przygotowywana w Sejmie nowelizacja ordynacji podatkowej, która zadba o komfort pracy urzędów skarbowych i ułatwi im prowadzenie kontroli podatkowych.
Aż tu nagle coś takiego ?– propozycje, które mają ułatwić podatnikom życie. I to od dwóch ministrów naraz.