Ryszard Piotrowski o nowej konstytucji: Potrzebne są raczej punktowe zmiany

Osłabienie pozycji prezydenta byłoby miłym podarkiem dla rządzących. Zmniejszyłby się ryzyko skutecznej krytyki ze strony w miarę równoprawnego partnera instytucjonalnego, zdolnego do porozumiewania się z opinią publiczną - uważa Ryszard Piotrowski.

Aktualizacja: 08.05.2015 18:17 Publikacja: 08.05.2015 17:00

Ryszard Piotrowski o nowej konstytucji: Potrzebne są raczej punktowe zmiany

Foto: www.sxc.hu

Rz: Powiem otwarcie: nierzadko nie czuję się obywatelem RP. Armia urzędników uzbrojonych w setki starych i nowych rygorów, np. taryfikatory mandatów, czyha na obywatela. A to urząd skarbowy, a to straż miejska... Nie mogę bez zgody urzędu na własnej działce ściąć drzewka, które zasadziłem. Czy wolność nam uciekła bezpowrotnie, panie doktorze?

Dr Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego: Wolność nie uciekła od nas, to raczej my od niej uciekamy, konsekwentnie nazywając wolnością stan opisany w pytaniu i godząc się, jakże często bezwiednie albo w poczuciu bezsilności, na zasadniczą niesprawność systemu społeczno-gospodarczego.  Państwo zbyt często staje po stronie silniejszych przeciwko słabszym i wciąż  nie jesteśmy w stanie – nie tylko przecież w Polsce – przeciwstawić się ekonomii wykluczenia, wyzysku, marginalizacji  i nierówności społecznej, która przecież – jak zauważa papież Franciszek  w adhortacji „Evangelii Gaudium" – „zabija wykluczonych". Ale zmiany systemowe ciągle jeszcze zależą od tego, jaki użytek czynią obywatele ze zdolności myślenia, a także  z przysługujących im praw politycznych, zwłaszcza wyborczych, i czy potrzebują wolności rozumianej jako możliwość dokonywania niezależnej oceny polityki i polityków, opartej na prawie do własnego zdania o sposobach rozwiązywania problemów. Dopóki jesteśmy zdolni do niezależnego myślenia, nie potrafimy wyrzec się wolności do krytykowania istniejącego stanu rzeczy, czego przejawem jest to właśnie pytanie.

Idea konstytucji zakłada oczywiście ograniczenie wolności ze względu na godność człowieka, ale aż tak?

Już Cyceron uważał, że abyśmy byli wolni, musimy być niewolnikami praw. Ale w naszych czasach prawa źle pomyślane i jeszcze gorzej realizowane oznaczają demokratyczne zniewolenie, które tym trudniej znieść, im silniejszym  poparciem wyborców, a także akceptacją mediów się cieszy. Niewiele wspólnego z wolnością ma arbitralizm w definiowaniu polskich interesów i narzucanie jednomyślności.

Z drugiej strony to państwo jest niesprawne. By nie mówić o Smoleńsku, przypomnę spalony most w środku stolicy, pod którym od dawna leżały deski. I nikt za to nie poszedł siedzieć. Nawet nie bardzo wiemy, kto za to państwo odpowiada. Ogólnie rzecz ujmując, rządząca koalicja, ale kto konkretnie?

Odpowiedzialność polityczna i konstytucyjna władzy wykonawczej jest określona w ustawie zasadniczej. Sprawujący władzę ponoszą także odpowiedzialność karną. Wiemy, kto konkretnie odpowiada za państwo i wiemy także, że to jest odpowiedzialność egzekwowana w demokratycznym państwie prawnym, a więc orzekają o niej sędziowie, a nie media i eksperci. O odpowiedzialności polityków przed Trybunałem Stanu decydują politycy, i to chyba wiele wyjaśnia. O odpowiedzialności rządzących decydują wyborcy, którzy nie są nieomylni. Zdarza się też, że wynik wyborów nie powoduje poprawy jakości rządzenia.

Partyjniactwo widać gołym okiem, parlament coraz bardziej przypomina maszynkę do głosowania, a posłowie większości rządowej nawet nie kryją, że nie powiedzą ani słowa krytyki na temat władzy. Słuchamy zatem ich propagandy?

Rzeczywiście, słuchamy często propagandy rządowej i antyrządowej. Każdemu jego porcja. Brakuje dialogu i współdziałania dla dobra wspólnego. Rząd i opozycja muszą zachować swoje przeciwstawne tożsamości. Politycy nie są więc w stanie  uznać, że rozwiązywanie najważniejszych problemów kraju jest ważniejsze niż wyniki sondaży. Rzeczywistość jest jednak tak złożona, że niekiedy trudno o rozwiązania jednoznacznie najlepsze. Pluralizm opinii i wolność słowa to wartości, dla których warto znosić nawet – czasem męczące – propagandowe pustosłowie. Trudniej jednak zaakceptować tylko tego rodzaju przekaz.

Jakich zmian instytucjonalnych wymaga III RP?

Zmiany instytucjonalne – a więc np. rezygnacja z wyborów proporcjonalnych do Sejmu, radykalne wzmocnienie prezydenta albo rządu, przyznanie rządowi prawa wydawania przepisów z mocą ustawy – są, jako ewentualna droga zlikwidowania patologii sytemu, działaniami pozornymi i odwracającymi uwagę od istotnych przyczyn kryzysu. To brak koncepcji skutecznego rozwiązania problemów ochrony zdrowia, emerytur, bezrobocia, konsekwencji arbitralnej i nieefektywnej prywatyzacji, szkolnictwa wszystkich szczebli, ograniczania praw mniejszości, budowania totalitaryzmu informacyjnego. Wymienione tu zmiany instytucjonalne w istocie poprawiają komfort sprawowania władzy.

Nawet ordynacja większościowa, zniesienie „konkurencji" na linii prezydent–rząd?

Większościowe wybory do Sejmu spowodują, że jego skład polityczny będzie taki jak obecnie skład Senatu. Brak proporcjonalności wyborów oznacza raczej pożądany przez partie większościowe brak niespodzianek. Rezygnacja z Senatu zmniejsza ryzyko niespodzianek w ustawodawstwie. Przesunięcia kompetencyjne między prezydentem a rządem i ewentualna rezygnacja z powoływania prezydenta w wyborach powszechnych jest miłym podarkiem dla rządzących – trzeba będzie mniej uzgodnień w obrębie władzy wykonawczej i zmniejszy się ryzyko skutecznej krytyki ze strony w miarę równoprawnego partnera instytucjonalnego, zdolnego do porozumiewania się z opinią publiczną. Powierzenie rządowi prawa stanowienia przepisów z mocą ustawy jeszcze ograniczy rolę Sejmu, i spowoduje, że nawet złe pomysły będą wprowadzane w życie, a praca lobbystów będzie mniej skomplikowana. W rezultacie rządzącym będzie rządziło się lepiej, opozycja zostanie osłabiona. W ten sposób tego rodzaju zmiany instytucjonalne sprawią, że przestrzeń wolności, o której była mowa w pierwszym pytaniu, zostanie ograniczona. Jak to sformułowano w pytaniu, wolność znowu nam ucieka.

Pojawiają się jednak kolejne fale postulatów uchwalenia nowej konstytucji lub wprowadzenia zmian w obowiązującej.

Warto by uchwalić nową konstytucję, gdyby miało to zwiększyć przestrzeń wolności i sprawiedliwości społecznej, nawet kosztem zmiany reguł wynikających z kompromisu socjalno-liberalnego w obowiązującej ustawie zasadniczej. Odzwierciedla ona założenie, że władze publiczne, nawet dysponujące przyzwoleniem większości, nie mogą – jak to ujął Trybunał Konstytucyjny w uzasadnieniu jednego z wyroków – „wszystkiego", nawet jeśli przestrzegają reguł postępowania zawartych w konstytucji.

Trwałość ustawy zasadniczej, zwłaszcza konstytucyjnych reguł sprawowania władzy, jest podstawą kultury konstytucyjnej demokratycznego państwa prawnego i zasługującą na poszanowanie wartością konstytucyjną. Traktowanie zmian w konstytucji jako przedsięwzięcia mającego służyć politycznej promocji to przejaw instrumentalnego podejścia do państwa i gotowości do poświęcenia trwałości ustawy zasadniczej dla potrzeb własnej władzy. Konstytucja nie zasługuje na ignorowanie czy kontestowanie ze względów politycznych.

Jak zatem ograniczyć przejawy opresywności, formalnie demokratycznego państwa?

Zmiany instytucjonalne nie wyeliminują nadmiernej ingerencji, zarówno władz, jak i podmiotów niepublicznych, w sferę prywatności obywateli. Nie sprawią też, że państwo będzie rzadziej korzystać z możliwości ograniczania dostępu do informacji o własnych działaniach. Nie wykluczą możliwości wykorzystywania instytucji publicznych w doraźnych celach politycznych. Wydaje się, że zakaz ujawniania informacji zgromadzonych w toku czynności operacyjno-rozpoznawczych poza procesem karnym powinien mieć oparcie w konstytucji. Powinna ona także wykluczać zwalczanie przestępstwa poprzez nakłanianie do jego popełnienia oraz korzystanie z dowodów uzyskanych w wyniku działań niezgodnych z prawem. Konstytucja powinna także uniemożliwić obejmowanie tajemnicą państwową informacji dotyczących naruszania prawa przez organy władzy publicznej.

Potrzebna wydaje się też przede wszystkim zmiana praktyki stosowania konstytucji, zwłaszcza w zakresie praw ekonomicznych, socjalnych i kulturalnych, które nie są realizowane w sposób odpowiadający jej aksjologii. Wymaga rozważenia problem konkretyzacji konstytucyjnego zobowiązania partii politycznych do działania metodami demokratycznymi. Rozwiązania obowiązujące sprzyjają oligarchizacji życia publicznego i ułatwiają korupcję. Mogłyby także się okazać użyteczne towarzyszące zmianom konstytucyjnym korekty w ustawie o partiach politycznych sprzyjające demokracji wewnątrzpartyjnej oraz ustawowe zmiany w finansowaniu polityki.

Ma pan jakieś propozycje?

Można  rozważyć utworzenie Funduszu Rozwoju Demokracji. Z jego środków przyznawanych przez radę złożoną z osób zaufania publicznego byłyby współfinansowane wydatki tych komitetów wyborczych wyborców zgłaszających kandydatów w wyborach parlamentarnych, których utworzenie ogłosiła Państwowa Komisja Wyborcza, a które wystąpiły z odpowiednim wnioskiem i przekonały radę. Fundusz mógłby współfinansować wydatki komitetu utworzonego dla wyborów prezydenta RP, a także inicjatywy  referendum ogólnokrajowego lub  obywatelskich projektów ustaw. Ze środków funduszu można by współfinansować wydatki na działalność partii politycznej, która została zgłoszona do ewidencji, ale nie uczestniczyła jeszcze w wyborach ogólnokrajowych albo nie przekroczyła progu uprawniającego do subwencji. Fundusz mógłby również finansować działania edukacyjne i promocyjne.

Porządek konstytucyjny i w ogóle porządek w państwie to także władza sądownicza.

Należałoby  zmienić rolę ministra sprawiedliwości w państwie, powierzając sprawowanie nadzoru administracyjnego nad sądami  Sądowi Najwyższemu. Byłaby potrzebna zmiana konstytucji prowadząca do urealnienia roli Trybunału Stanu w egzekwowaniu odpowiedzialności konstytucyjnej. Rozwiązania obowiązujące sprzyjają nieodpowiedzialności polityków.

Należałoby także wzmocnić rolę Senatu w procesie ustawodawczym, w szczególności przyznając tej izbie uprawnienia do kontroli przestrzegania reguł w parlamentarnej fazie ustawodawstwa i zwalniając senatorów z podległości dyscyplinie partyjnej. Mogłoby to zapobiec uchwalaniu ustaw powodujących znaczne straty, gdyby – po stwierdzeniu przez Trybunał Konstytucyjny niezgodności ustawy z konstytucją – odpowiednia komisja senacka ustalała, które ugrupowania najbardziej przyczyniły się do uchwalenia tej ustawy, a następnie wnioskowała do Państwowej Komisji Wyborczej o stosowne zmniejszenie finansowania tej partii z budżetu. Jakiekolwiek wzmocnienie roli Senatu wymagałoby jednak najpierw zmian ustawowych w zakresie organizacji i finansowania wyborów do Senatu w taki sposób, aby uwolnić tę Izbę od partyjnego monopolu.

Nie jest pan zwolennikiem konstytucyjnego przetasowania.

Przyszłość naszej konstytucji zależy w istocie od tego, czy idea ograniczenia władzy ze względu na godność człowieka przetrwa mimo zagrożeń wynikających z obecnego stanu Europy i jej społeczeństw. Następstwa nierówności oraz kryzysu wartości, wyznaczających fundamenty państwa demokratycznego, mogą się okazać niebezpieczne dla kultury konstytucyjnej. Nie sądzę, by zasadnicza zmiana systemu rządów była skutecznym środkiem rozwiązania problemu uciekającej wolności. Trzeba są raczej przemyślanych punktowych zmian częściowych, w tym zmiany w ustawach zwykłych, a przede wszystkim przestrzegania obwiązującej konstytucji, zwłaszcza jeśli  obowiązek wierności jej postanowieniom wynika wprost ze złożonego ślubowania lub przysięgi. Potrzebna jest zasadnicza zmiana kulturowa, która przywróciłaby polityce jej sens i godność, związaną ze służbą dla dobra wspólnego, i nadzieję, że obietnice wyborcze, których nie można przecież dochodzić przed sądem, mimo to zostaną spełnione.

—rozmawiał Marek Domagalski

Rz: Powiem otwarcie: nierzadko nie czuję się obywatelem RP. Armia urzędników uzbrojonych w setki starych i nowych rygorów, np. taryfikatory mandatów, czyha na obywatela. A to urząd skarbowy, a to straż miejska... Nie mogę bez zgody urzędu na własnej działce ściąć drzewka, które zasadziłem. Czy wolność nam uciekła bezpowrotnie, panie doktorze?

Dr Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego: Wolność nie uciekła od nas, to raczej my od niej uciekamy, konsekwentnie nazywając wolnością stan opisany w pytaniu i godząc się, jakże często bezwiednie albo w poczuciu bezsilności, na zasadniczą niesprawność systemu społeczno-gospodarczego.  Państwo zbyt często staje po stronie silniejszych przeciwko słabszym i wciąż  nie jesteśmy w stanie – nie tylko przecież w Polsce – przeciwstawić się ekonomii wykluczenia, wyzysku, marginalizacji  i nierówności społecznej, która przecież – jak zauważa papież Franciszek  w adhortacji „Evangelii Gaudium" – „zabija wykluczonych". Ale zmiany systemowe ciągle jeszcze zależą od tego, jaki użytek czynią obywatele ze zdolności myślenia, a także  z przysługujących im praw politycznych, zwłaszcza wyborczych, i czy potrzebują wolności rozumianej jako możliwość dokonywania niezależnej oceny polityki i polityków, opartej na prawie do własnego zdania o sposobach rozwiązywania problemów. Dopóki jesteśmy zdolni do niezależnego myślenia, nie potrafimy wyrzec się wolności do krytykowania istniejącego stanu rzeczy, czego przejawem jest to właśnie pytanie.

Pozostało 86% artykułu
Opinie Prawne
Marek Isański: Można przyspieszyć orzekanie NSA w sprawach podatkowych zwykłych obywateli
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Maciej Gawroński: Za 30 mln zł rocznie Komisja będzie nakładać makijaż sztucznej inteligencji
Opinie Prawne
Wojciech Bochenek: Sankcja kredytu darmowego to kolejny koszmar sektora bankowego?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"